Pages

piątek, 2 grudnia 2016

The Beat Freaks - Leon (2016)

The Beat Freaks

Michał Starkiewicz - guitar
Tomasz Licak - saxophone, bass clarinet
Paweł Grzesiuk - bass
Radek Wośko - drums

Leon

GATEWAY MUSIC 2016


By Krzysztof Komorek

Lubię odkrywać nowe rzeczy, dostawać coś niespodziewanego, nieoczekiwanego. Takie miłe zaskoczenia od samego początku serwowała mi płyta The Beat Freaks. Nowy zespół? W zasadzie tak. Kiedy jednak spojrzymy na współtworzących go muzyków, będziemy mieli pierwszą niespodziankę. Tomasza Licaka oraz Radka Wośkę znają i poważają fani jazzu, nie tylko w Polsce. Michała Starkiewicza i Pawła Grzesiuka także nietrudno skojarzyć - chociażby z koncertowych występów z artystami z najwyższej półki, choć nie zawsze z tej jazzowej. The Beat Freaks nie są więc składem anonimowym. Skąd natomiast wziął się "Leon"? Album miał być w założeniu hołdem oraz próbą ocalenia twórczości mitycznego barda czasów gwałtownej industrializacji Leona Kokakiewicza. Zafascynowanego maszynami innowatora i wizjonera. Postaci, o której nie poczytamy sobie w przepastnych zasobach internetu, choćby z tego powodu, że nikt taki nigdy nie istniał. 

Dziewięć chwytliwych kompozycji zepołu wyróżnia pierwszoplanowa rola saksofonu i klarnetu Tomasza Licaka, wspomaganego w solowych partiach gitarowymi popisami Michała Starkiewicza - inicjatora powstania projektu. Bas i perkusja nie pchają się na pierwszą linię, ale potrafią zaznaczyć swoją obecność. Chociażby w utworze „Solaris” kapitalnie poprowadzonym przez Radka Wośkę z solówką i fantastyczną zmianą rytmu w okolicach połowy utworu. Czy też w tanecznym "Pod nóżkę" z chwytliwym, rozkołysanym basem urozmaiconym dyskusją gitary i saksofonu. Uwagę przykuwają jeszcze spokojne, balladowe "Bright Eye" i "Ludowo", który po "ludowe" inspiracje sięga niekoniecznie w stronę naszych rodzimych okolic. 

Płyta niespodziewanie raczej lekka – niespodziewanie, bowiem duńskie doświadczenia połowy składu sugerowałyby raczej mocno improwizowany repertuar. Za to wymyślona i zagrana z dużą klasą. Zdecydowanie zachęcająca do sięgania po jazz. Mam nadzieję, że The Beat Freaks znajdą jeszcze kiedyś kolejne ślady działań Leona Kokakiewicza i podzielą się nimi ze światem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz