Pages

piątek, 18 grudnia 2020

Polski Piach - Południe (2020)

Polski Piach

Patryk Zakrocki - guitar, stompbox, percussion
Piotr Mełech - bass clarinet
Kuba Falkowski - bean pods, mouth harp, voice, percussion
Hubert Zemler - balafon (7)

Południe



PRIVATE EDITION 2020

By Piotr Wojdat

Motywem przewodnim wywiadów, które miałem do tej pory przyjemność przeprowadzać ze skrzypkiem, improwizatorem i kompozytorem Patrykiem Zakrockim, było jego stwierdzenie: "Jestem przygotowany do tego, żeby być nieprzygotowanym". Taki tytuł nosiło jedno z wydań mojej audycji radiowej, w którym artysta z pasją i humorem opowiadał o swojej muzyce. Potem po kilku latach porozmawialiśmy na łamach Jazzarium.pl. Nawiązałem wtedy do wspomnianego stwierdzenia o nieprzygotowaniu, a sam Zakrocki rozwinął je w następujący sposób: "Myślę, że wciąż nad tym pracuję, żeby być odpowiednio nieprzygotowanym. Wiadomo, gromadzi się materiał, doświadczenie i wiedzę. Chodzi o to, żeby to wszystko nie przytłumiło tego pierwotnego entuzjazmu".

Gdy słucham kolejnych albumów Patryka Zakrockiego, za każdym razem przypominam sobie te słowa. Wydaje mi się, że doskonale oddają jego nietuzinkowe podejście do grania. Do tego stopnia zapadły mi w pamięci, że mogę chyba napisać, iż jestem przygotowany do tego, żeby ten pierwotny entuzjazm starać się wychwycić w jego muzyce. I zazwyczaj to się udaje. Czasami jest to mniej oczywiste i trudniejsze do wyłapania, np. w projektach nastawionych bardziej na współczesną improwizację. Jednak nawet wspólne albumy z gitarzystą Marcinem Olakiem i gośćmi w rodzaju katalońskiego pianisty Agusti Fernandeza pod szyldem Spontaneous Chamber Music przynoszą powiew świeżości. 

Zespół Polski Piach na tym tle i w kontekście poszukiwań pierwotnego entuzjazmu w tworzeniu muzyki wypada szczególnie korzystnie. Zakrocki wraz z klarnecistą Piotrem Mełechem i perkusistą Kubą Falkowskim z dużym wyczuciem i przymrużeniem oka wcielają się w rolę czujących bluesa muzycznych nomadów i wprowadzają nas w niespieszny trans. Pomysłodawca projektu odłożył na bok skrzypce, altówkę czy elektryczną mbirę. Tym razem sięgnął po akustyczną gitarę i razem z resztą muzyków nawiązał do korzennego bluesa z różnych szerokości geograficznych. Album "Południe" powinien zatem przypaść do gustu wszystkim tym, którzy namiętnie słuchają starych nagrań bluesmenów z delty Mississippi. Fani afrykańskiego folkloru również powinni znaleźć tu coś dla siebie.

Nie bez znaczenia jest tu jeszcze jedna ważna kwestia, czyli kontekst funkcjonowania Zakrockiego w środowisku muzyków działających wokół nieistniejącej już wytwórni LADO ABC. Ta cała charakterystyczna zabawa formą, pozorna dezynwoltura, łamanie, drążenie, grzebanie, rytmiczne pozy w charakterze kreatywnego "lo-fi", z którymi tak dobrze kojarzymy właśnie artystów z LADO (Marcin Masecki, Paweł Szamburski, Macio Moretti), kruszenie pewnego rodzaju lukru nieoczywistymi wtrętami, przy jednoczesnym zachowaniu - akurat w przypadku Piachu - specyficznej, "około-bluesowej" jednorodności, cała ta osobliwa spuścizna odcisnęła także swój ślad na albumie "Południe". W tym sensie obecne na płycie muzyczne odniesienia tworzą obraz bardzo złożony, rozpatrywany na wielu płaszczyznach, budowany w określony sposób przez nietuzinkowe osobowości.

Formacja Polski Piach nie kopiuje patentów Roberta Johnsona czy Ali Farka Toure. Szuka swojego miejsca na muzycznej mapie. Gra oszczędnie, niezwykle interesująco i dostosowuje charakter muzyki do rejonów, w których powstaje. Jeśli szukacie wewnętrznego spokoju w niespokojnych czasach, album "Południe" powinien naprowadzić was na właściwą drogę. Wyjdźcie tylko na długi spacer, zaczerpnijcie świeżego powietrza i koniecznie zabierzcie ze sobą kopę Polskiego Piachu.       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz