Pages

niedziela, 30 maja 2021

Case Kämäräinen - Joyride (2021)

Case Kämäräinen 

Marek Konarski - tenor saxophone
Grzegorz Tarwid - electric piano
Petter Asbjørnsen - bass
Tomi Kämäräinen - drums

Joyride

ECLIPSE CK 0920



By Krzysztof Komorek

"Mam nadzieję, że ta czwórka znajdzie czas na kolejne spotkania w studiu" - napisałem w podsumowaniu recenzji debiutanckiej płyty kwartetu Case Kämäräinen, wydanej pod koniec 2018 roku. Nieco ponad dwa lata później nadzieje spełniły się i do moich rąk trafiło kolejne wydawnictwo firmowane przez skandynawsko-polski zespół. Jaki tym razem był efekt spotkania krytyka z muzyką?

Nieoczekiwanie formacja wpędziła mnie w pewien kłopot. Uprzedzając fakty zdradzę, że nie straciłem entuzjazmu co do produkcji zespołu. Jednak jako zwolennik zwięzłych i rzeczowych recenzji mógłbym w zasadzie ograniczyć się do zacytowania tytułu najnowszej płyty kwartetu. Proste słowo "Joyride" perfekcyjnie opisuje bowiem to, co dzieje się podczas czterdziestu sześciu minut wybrzmiewania albumu. Więcej nie trzeba, a może nawet nie powinno się tu dodawać. Ponieważ nie jest to jednak konkurs na najkrótszą recenzję świata, pozwolę sobie skreślić jeszcze kilka opisowo-ocennych zdań w temacie.

W zasadzie wiele nie zmieniło się w porównaniu do "Waiting". Personel pozostał ten sam. Ponownie pierwsze skrzypce gra w kwartecie polski duet Marek Konarski/Grzegorz Tarwid. Grupa nie dokonała również jakiejś nieoczekiwanej artystycznej wolty, ale dzięki drobnym detalom udało się muzykom wprowadzić pierwiastki interesującej zmiany w obliczu zespołu. Najważniejszy z nich to "przesiadka" Grzegorza Tarwida z fortepianu na pianino elektryczne.

Ta mała zmiana cieszy niezmiernie. Tarwid chętnie sięga ostatnimi czasy po ten instrument, a na "Joyride" wypada wręcz rewelacyjnie. To jest największy "smaczek" na nowej płycie Case Kämäräinen. "Cream", w którym ton nadaje właśnie elektryczne piano oraz saksofon, jest dla mnie mocnym kandydatem na jazzowy przebój tego roku. Większość płyty czaruje lekkością, choć nieco stylistycznej odmiany dają dwa ostatnie utwory, które przełamują nieco stylistykę całości, zmierzając śmiało w kierunku bardziej otwartych form.

Przytoczona na wstępie konkluzja recenzji sprzed dwóch lat nie straciła na aktualności. Przy drugiej odsłonie bawiłem się równie dobrze jak przy debiucie. Znowu z zainteresowaniem czekał będę na, trzeci tym razem, album. I z jeszcze większą niecierpliwością wyglądał koncertów kwartetu.

piątek, 28 maja 2021

Shofar - Right Before It Started (2021)

Shofar

Raphael Rogiński - guitar
Mikołaj Trzaska - alto saxophone, bass clarinet
Macio Moretti - drums

Right Before It Started

GUSSTAFF GRAM 2105LP



By Jędrzej Janicki

Dokładnie pamiętam ten moment, gdy pierwszy raz usłyszałem utwór wykonywany przez grupę Shofar. Było to już parę ładnych lat temu, pewnego niezbyt udanego poranka po jakże wyczerpującej nocy. Wtem bliżej nieokreślona playlista na równie niekreślonej platformie streamingowej w przypływie nieokrzesanej inwencji (a ponoć maszyny takowej nie posiadają, ciekawa sprawa) wyrzuciła z siebie melodię, która nieraz gra w mojej głowie przy skrajnie różnych okolicznościach. Skromny tytuł - "Traditional Hasidic Melody III" - nijak nie oddaje magii tego utworu. I niech sobie niektórzy dalej kpią z mistyki jeśli tak pragną, ale uwierzcie mi, te dźwięki daleko wykraczają poza typowe przeżycia związane ze słuchaniem muzyki.

Wspomniane "Traditional Hasidic Melody III" pochodzi z albumu "Ha-Huncvot" (2013). Shofar światu dał się poznać jednak już debiutancką płytą zatytułowaną po prostu "Shofar", która była oparta w całości na nigunach Mosze Beregowskiego - tradycyjnych żydowskich pieśniach grupowych. Na marginesie wspomnieć należy, że kilkanaście lat później temu typowi pieśni równie wspaniałą płytę poświęcił zespół Bastarda ("Nigunim"). W międzyczasie trio współtworzone przez gitarzystę Raphaela Rogińskiego, perkusistę Macio Morettiego oraz saksofonistę Mikołaja Trzaskę wydało jeszcze dwie koncertówki - "Live at Powiększenie" (2014) oraz "Gold of Małkinia" (2015). W tym roku pojawiła się ich trzecia studyjna płyta - "Right Before It Started". Tytuł jakże znamienny, bo jak głosi całkiem prawdopodobna legenda, muzycy w studio spotkali się w przededniu koronawirusowego lockdownu.

Na "Right Before It Started" Shofar przemawia do nas dobrze znanym sobie językiem. Ich muzyka nadal inspirowana jest nigunami, które w twórczy sposób przefiltrowane są przez "jazzową" i rozimprowizowaną wrażliwość muzyków. Już przy bardzo pobieżnym przesłuchaniu płyty zwraca uwagę jej wyraziste brzmienie. Zasługa to nie tylko "pełnoprawnych" członków formacji, lecz również Pawła Krawczyka znanego z zespołu Hey i niejakiego DJ 600 Volta, którzy z pandemicznego przypadku "uwięzieni" zostali w studiu wraz z całym zespołem. Jak się jednak okazuje, z tzw. "przypadku" powstają od czasu do czasu bardzo ciekawe rzeczy. 

Samą płytę otwiera kompozycja "Mevorah No. 24", która staje się przepięknym dowodem muzycznego porozumienia całej trójki. Znany z kaskadowych i agresywnych form solowych Trzaska jest w tym fragmencie opanowany i precyzyjnie prowadzi swoją partię. Na tle niepokojącej perkusji wybrzmiewa moim zdaniem najsilniejszy punkt zespołu - gitara Rogińskiego. Być może to złudzenie, jednak w jego grze odnaleźć można nieco tureckich wpływów, które wszak w jakiś sposób do "muzycznej" części tradycji żydowskiej przenikały. I choć utwory z płyty mocno nawiązują do mistyki, to tak samo blisko im do kontemplacyjnego nastroju, jak i tego… tanecznego. Tak naprawdę jednak nic w tym dziwnego, gdyż cadycy parający się pisaniem nigunów nie zawsze byli przesadnie muzycznie utalentowani, stąd też niejednokrotnie posiłkowali się oni lokalnymi, popularnymi utworami. Nie jest to oczywiście "przebojowość" wywołująca serię dzikich wygibasów na dancefloorze, lecz raczej pewnego rodzaju transowość skłaniająca do ruchu, która słyszalna jest chociażby w utworze "Baromether Gadol No. 97". 

"Right Before It Started" to kolejna bardzo ciekawa propozycja zespołu Shofar. Artyści kontynuują tutaj w intrygujący sposób wątek pogodzenia tradycji żydowskiej z szeroko rozumianą muzyką improwizowaną. Ich brzmienie, choć w sposób delikatny i zdecydowanie nieradykalny, ewoluuje. Mam wrażenie, że tym razem jest ono nowocześniejsze i bardziej kliniczne niż na poprzednich płytach. Ja osobiście wolę akurat nieco bardziej swego rodzaju surowość poprzednich nagrań, lecz nie zmienia to faktu, że "Right Before It Started" to dzieło przemyślane, świadome i naprawdę bardzo wciągające. 

czwartek, 27 maja 2021

Marek Konarski - Konarski & Folks (2021)

Marek Konarski

Marek Konarski - tenor saxophone
Artur Tuźnik - piano
Damian Kostka - double bass
Kuba Gudz - drums
Ania Rybacka - vocal (8)

Konarski & Folks

PRIVATE EDITION 2021


By Adam Baruch

This is the debut album as a leader by Polish Jazz saxophonist / composer Marek Konarski, recorded in a quartet setting with pianist Artur Tuźnik, bassist Damian Kostka and drummer Kuba Gudz. Vocalist Ania Rybacka guests on one track. The album presents nine tracks, seven of which are original compositions by Konarski and two are his arrangements of Polish Folk songs.

Konarski spent several years studying and playing in Denmark and Finland and upon his return to Poland he formed this quartet with musicians he met over the years, all of which are by now experienced representatives of the young Polish Jazz scene.

The music is all well within the strict Jazz mainstream idiom, with some Folkloristic influences. As expected, it is highly melodic and offers beautiful themes, which ideally suit Konarski’s saxophone performances, which feature a wonderful sweet, soulful tone. The rhythm section supports the leader superbly, with Tuźnik excellent piano playing supplying the continuity and flow that keeps the music tightly together.

I find Konarski’s treatment of the Polish Folklore motives rather dated, to be honest, somewhat similar to what Zbigniew Namysłowski already perfected over five decades earlier, and many other Polish Jazz musicians handled way more successfully and innovatively over the, but of course it still has a lot of charm.

Overall this is a very pleasant and wonderfully performed Jazz album, with excellent playing by all the participants and a wide appeal to Jazz listeners across the entire range of the genre. It firmly proves the strength of the local scene and is definitely worth to be explored. 

wtorek, 25 maja 2021

Ślina - 42'00" (2021)

Ślina

Matylda Gerber - alto, tenor & baritone saxophones
Filip Zakrzewski - electric guitar
Mikołaj Nowicki - bass, synth
Stanisław Olek - drums
Michał Skrzypczyński - synth

42'00"

GUSSTAFF GRAM 2107


By Adam Baruch

This is the second album by Polish Improvised Music quartet Ślina, which comprises of saxophonist Matylda Gerber, guitarist Filip Zakrzewski, bassist Mikołaj Nowicki and drummer Stanisław Olek. Synthesizer player Michał Skrzypczyński appears as guest. This time the album presents three tracks, which remain uncredited and therefore assumed to be co-composed by the participating musicians.

The music continues the concept introduced on the quartet’s debut from 2019, which offers a slowly developing musical continuity, building up towards a climax, which sounds like meditation music and requires complete submission and concentration in order to listen to all the detailed performances or alternatively simply ignoring the details and flowing passively on the sonic waves.

Since the musical concept and overall aesthetics of the music are no longer surprising, it does not stir the same sensation the debut managed to create, but on the other hand the conceptual consistency and the attempt to expand it should be appreciated.

The Rock undercurrents, created by the electric guitar, are now even more potent with the addition of the synthesizers, and the music brings fond memories of the British Prog ensembles of the late 60s/early 70s like Third Ear Band, early Soft Machine, Comus, Incredible String Band and others, which of course emphasizes the "nihil novi sub sole" principle, for those who know their music in depth. Nevertheless, this is still very exciting (despite its intrinsic sluggishness) music, different from most other stuff within the Polish Avant-Garde scene. Although the slogan of Gusstaff Records, the label that released this album, is "unnecessary music" (no pun intended), this music certainly is quite necessary in every sense and definitely worth being heard.

niedziela, 23 maja 2021

Stara Rzeka & M. Takara - Live At CCSP (2021)

Stara Rzeka & M. Takara

Kuba Ziołek - guitar, electronics
Mauricio Takara - drums, electronics

Live a CCSP

BRUTALITY GARDEN 2021



By Piotr Wojdat

O tym, że Kuba Ziołek to jeden z najciekawszych i najbardziej kreatywnych polskich muzyków, którego twórczość nie mieści się w żadnej szufladce stylistycznej, wiadomo nie od wczoraj. Lata mijają, a projektów z jego udziałem trudno już zliczyć na palcach dwóch rąk. Warto jednak przypomnieć, że do tej pory współpracował m.in. z klarnecistą Wacławem Zimplem, który w ostatnich latach oddalił się nieco od muzyki improwizowanej, a w zeszłym roku stworzył bardzo ciekawy i w znacznym stopniu niesłusznie przeoczony projekt z Wojciechem Jachną i Jackiem Buhlem ("Animated Music"). Pamiętać też trzeba o dokonaniach artysty z T'ien Lai, Kapital, Hokei czy Alamedą.

Ziołek w oryginalny sposób łączy w swojej muzyce różne odcienie psychodelii z elektroniką, folkiem i improwizacją. Zdarza mu się też współpracować z artystami o proweniencji jazzowej. O dwóch z nich wspomniałem już we wstępie. Do tego grona można też chyba zaliczyć - z zachowaniem odpowiednich proporcji - brazylijskiego perkusistę Mauricio Takarę, który od lat współpracuje z kornecistą Robem Mazurkiem pod szyldem Sao Paulo Underground.

Muzyka zawarta na płycie "Live At CCSP" to efekt spotkania Ziołka i Takary sprzed prawie dekady. Występ odbył się w Centro Cultural Sao Paulo w grudniu 2012 roku i poprzedziła go zaledwie jedna próba. Obaj panowie szybko doszli do wniosku, że to, co mogą dać najlepszego słuchaczom, to granie pozbawione ścisłych wytycznych i ustaleń. Nastawione na żywe, obustronne interakcje, swobodny eksperyment i niespodziewane dźwiękowe zdarzenia.

Album wypełnia zaledwie 40 minut muzyki, ale nawet w tak krótkim czasie udaje się Starej Rzece i Mauricio Takarze zaprezentować z jak najlepszej strony (a do tego bardzo różnorodnie pod względem stylistycznym). Z jednej strony zadowoleni będą słuchacze, którzy gustują w gitarowo-psychodelicznych jammach przywodzących na myśl dokonania zespołów kraut rockowych w stylu Ash Ra Tempel. Z drugiej nie zawiodą się fani syntezatorowych brzmień i efektów elektronicznych w stylu retro. Muzyka kipi energią, przyciąga uwagę afro-brazylijską pulsacją, ale też nie mniej ważne jest to, że zostaje ukazana w nieoczywistym kontekście improwizacji. 

Warto posłuchać wspólnego dzieła Kuby Ziołka i Mauricio Takary, a potem zestawić je z najlepszymi dokonaniami nieistniejącego już kolektywu Innercity Ensemble i Sao Paulo Underground. Jestem przekonany o tym, że znajdziecie dla nich wspólny mianownik.

sobota, 22 maja 2021

Zbigniew Seifert - Live Recordings 1973 & 1976 (2021)

Zbigniew Seifert

Zbigniew Seifert - violin
and others

Live Recordings 1973 & 1976

SWR JAZZHAUS 479




By Adam Baruch

This is a sensational archive album by Polish Jazz violinist/composer Zbigniew Seifert. It presents live recordings from the vaults of the German SWR broadcasting corporation. The first four tracks are performed by a duo comprising of Seifert and legendary German trombonist Albert Mangelsdorff, captured at the 1976 Donaueschingen Musiktage, produced by my friend and Mentor Joachim Berendt. Two of the pieces are spontaneously improvised and the other two are composed one each by Seifert and Mangelsdorff. The fifth track, recorded at the 1973 New Jazz Meeting in Baden-Baden, also produced by Berendt (at his home town), finds Seifert as a member of an international Jazz-Rock Fusion sextet with New Zealand (resident in UK at the time) pianist Dave MacRae, Dutch keyboardists Jasper van`t Hof, Belgian guitarist Philip Catherine, who also composed the tune they perform, German bassist Peter Trunk and British drummer John Marshall.

The duo tracks are simply sensational, a beautiful example of the “Art of the Duo” idiom and Improvised Music at its best. Mangelsdorff was already a veteran pioneer of the duo (and solo) formats by that time, but as far as Seifert was concert this is certainly a rare occasion to hear him is such naked intimate setting, although a few months earlier Seifert recorded his solo violin album, which was still unreleased at the time.

The sextet track reflects perfectly what Seifert was into at the time, playing and recording with European musicians, who recognized his exceptional talent, and paving his way to the international career he was destined for, which sadly never materialized when his lost his battle with cancer.

The SWR vaults are a treasure chest of superb live music, which is being constantly released on records. In this case the material is especially important due to the relatively limited recorded legacy by Seifert, which means that every bit of his music is priceless, especially when recorded at such high sound quality as the music on this album.

Overall this is an absolute essential piece of the Polish Jazz recorded history, which dedicated fans will nor willingly miss. But it is recommended to all European Jazz fans since it reveals the incredibly high level of creativity and versatility the genre enjoyed in the 1970s. Wholeheartedly recommended! 

czwartek, 20 maja 2021

Marek Kądziela Jazz Ensemble - Marek Kądziela Jazz Ensemble (2021)

Marek Kądziela Jazz Ensemble

Marek Kądziela - guitar
Maciej Kądziela - alto axophone
Jacek Namysłowski - trombone
Paweł Puszczało - double bass
Radosław Bolewski - drums

Marek Kądziela Jazz Ensemble



AUDIO CAVE 2021/004

By Adam Baruch

As hard as it is to believe, this is only the second album as a leader by Polish Jazz guitarist/composer Marek Kądziela, this time recorded in a quintet setting with his brother saxophonist Maciej Kądziela, trombonist Jacek Namysłowski, bassist Paweł Puszczało and drummer Radosław Bolewski. The album presents eight original compositions, all by Marek Kądziela.

During the second decade of the 2000s Kadziela participated in numerous recordings and co-led several Polish and international ensembles, as diverse as Hunger Pangs, Jazabu, K.R.A.N. and KaMaSz as well as his own ADHD. These recordings present a restless, searching spirit, who is constantly trying to re-invent himself and drive towards uncharted territory, crossing genres with ease and competence. Over the years I have had the pleasure to listen to him live as well, which often exposed other aspects of his wide-ranging musical personality. There is no doubt that during that time he established himself not only as one of the leading Polish guitarists, but also as an important leader and trendsetter.

In many respects this album (as Kądziela himself states on the album’s liner notes) is an amalgamation of his experiences up to now, with an emphasis on composition, as much as on his guitar playing skills. The rather unusual sounding ensemble highlights his originality as a sound creator, which enhances the acoustic quintet with skillful use of electronics, creating a modern, somewhat rough and toothed exterior, which hides the melodic contents, without damaging it.

The individual performances are all absolutely stunning, with the leader moving between Wes Montgomery and Jimi Hendrix and back in an instant, always being himself. Namysłowski is a surprise as his playing is more open and daring than usual and the rhythm section does a wonderful job driving the music forward and filling the blanks.

Overall this is a wonderful modern Jazz album, full of great music and intricate individual performances, not easy on the ear and demanding attentive listening, but highly rewarding. Although Kądziela made a giant step forward in his career, deep down he is still a Blues/Rock kid who loves to show his guitar licks, which I personally love as much as all the serious stuff he is playing. Having said that, this album is almost completely free of any Fusion accents, announcing the leader’s full commitment to the Jazz idiom. Hats off! 

wtorek, 18 maja 2021

Dominik Bukowski/Dominik Kisiel - Delta Scuti (2021)

Dominik Bukowski/Dominik Kisiel

Dominik Bukowski - vibraphone
Dominik Kisiel - piano, fender rhodes

Delta Scuti

GO NORTH 2021



By Alek Jastrzębski

Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o płycie wibrafonisty i pianisty, zainspirowanych odległymi gwiazdami, przebijającymi się przez mrok wszechświata, w mojej głowie pojawiło się pewne wyobrażenie, jak taki album może brzmieć. Jednak szybko przekonałem się o tym, jak płytka jest moja wyobraźnia i jak wiele odcieni dźwięków, uwalnianych improwizacyjnym porozumieniem, kryją w sobie te instrumenty.

Otwierający płytę "Altair" jest idealnym wprowadzeniem do tego, co czeka nas na przestrzeni dziesięciu utworów. Delikatny i melancholijny wstęp na fortepianie, z niemal niezauważalną domieszką fendera rhodesa i subtelnie, wręcz nieśmiało dołączający wibrafon, współtworzą oszczędny dialog pod postacią pięknej melodii. Ta z kolei niespiesznie przechodzi w żywiołową, gęstą improwizację, w której ponownie pojawia się rhodes, a następnie wszystko wraca do przestrzeni ciszy w otoczce pięknego współbrzmienia. Takich zwrotów akcji na "Delta Scuti" nie brakuje, są one jednak wyreżyserowane ze smakiem i nie ma tu mowy o braku spójności. Całość jest doskonale wyważona i szczególnie podoba mi się właśnie nienachalne dawkowanie elektrycznego piana. Sposób, w jaki niejednokrotnie dźwięk fendera rhodesa przenika się z dźwiękiem fortepianu jest wręcz kosmiczny. Ciekawym smaczkiem jest też wykorzystanie mniej oczywistych walorów brzmieniowych, jak np. tłumienie strun fortepianu chociażby w "Delta Serpentis" czy "Alkione".

Nie mniej ciekawy jest sam przedmiot inspiracji muzyków - gwiazdy grupy Delta Scuti, których pozornie chaotyczna i nieregularna pulsacja stała się przedmiotem obserwacji naukowców. Efektem badań było odnalezienie regularności w tym chaosie i poszerzenie wiedzy o naturze gwiazd. Na szczęście, by cieszyć się płytą Dominika Bukowskiego i Dominika Kisiela, nie trzeba posiadać teleskopu ani znać się na astrosejsmologii, choć możemy się o niej nieco dowiedzieć przy okazji rozszyfrowywania nazwy albumu. Co więcej, wraz z wybrzmiewaniem kolejnych utworów okazuje się, że tak naprawdę podróżujemy między konstelacjami, bowiem ich tytuły to nazwy gwiazd. To bardzo ciekawe detale, pozwalające umieścić muzykę w zupełnie nowym kontekście i tym samym jeszcze bardziej urozmaicić jej odbiór.

Jednak daniem głównym "Delta Scuti" jest bez wątpienia wzajemne zrozumienie artystów, umożliwiające im sięganie gwiazd. Niezależnie od tego, czy chodzi o granie ciszą i budowanie przestrzeni, jak np. w utworze tytułowym, czy uderzanie kaskadami dźwięku, jak w chyba moim ulubionym, intensywnym "Ypsilon Ursae Majoris", muzycy sprawują pełną kontrolę nad dzikim żywiołem improwizacji. Jest to szczególnie ważne w tak wymagającej formule, jaką jest duet i za to, w jaki sposób obydwaj sobie z tym poradzili, należą im się ukłony.

"Delta Scuti" to ponad 51 minut fascynującej, międzygwiezdnej podróży, pełnej zróżnicowanych muzycznych krajobrazów, w których nie brakuje urzekającej harmonii, pięknych melodii, ale i niezwykle dynamicznych improwizacji, ocierających się czasem wręcz o wejście na orbitę chaosu. Jednak Bukowski i Kisiel doskonale znają trasę, którą prowadzą słuchacza przez niby zbadane, ale wciąż tajemnicze zakątki muzycznego wszechświata, nie pozwalając mu się zgubić w pozornie chaotycznej ciemności.

poniedziałek, 17 maja 2021

Piotr Damasiewicz Into The Roots - Śpiwle (2020)

Piotr Damasiewicz Into The Roots

Piotr Damasiewicz - trumpet, harmonium, percussion
Zbigniew Kozera - bass, drums
Paweł Szpura - drums
Jan Ryt - bag pipe, tin whistle

Śpiwle


L.A.S. 002

By Adam Baruch

This is an album by Polish Jazz trumpeter/composer Piotr Damasiewicz recorded in a trio format with bassist Zbigniew Kozera and drummer Paweł Szpura. Bagpipe player Jan Ryt guests on one track. The album presents six original compositions, all by Damasiewicz. The music was recorded live in a remote village in Polish Beskid Mountains, but the sound is wonderfully clear and authentic. There is some confusion between the running order of the tunes on the album’s artwork, but this is a minor issue.

Damasiewicz managed to establish a position for himself on the local scene as one of the leading Improvised Music / Free Jazz activists and recorded several important albums over time, which for me personally are quite a mixed bag. However, this album immediately proved to be my favorite Damasiewicz album so far. Perhaps the immediacy and intimacy of this recording are more appealing to me than his large ensemble works and other recordings, where he probably tried to say too much.

The album’s title is definitely very appropriate as far as this music is concerned, as it really goes back to the roots. The question which roots is not really relevant, as this music goes back to perhaps the very deepest roots of music itself, with primitive, repetitive and enthralling rhythmic patterns, which were best preserved in African music and from there arrived into Jazz. Perhaps there are also Polish roots here, inspired by the mountains and Folklore traditions surrounding this recording. Damasiewicz manages to incorporate all these elements into highly effective and mesmerizing, hypnotizing music. His trumpet improvisations on top of the steady rhythmic patterns sound more honest, revealing and moving than ever before, at least for me.

The music is somewhat reminiscent to the early attempts to create Jazz-World Fusion by the great pioneers of Jazz, obviously sound-wise closest to the recordings by Don Cherry. By following that path Damasiewicz finds the best of himself in the minimalist trio setting, with his trumpet playing being the clear focus of the entire journey. Strangely, or perhaps not, this is also the most coherent and melodic album he recorded so far, perhaps unintentionally, but undoubtedly highly effective.

Overall this is a wonderful album from start to finish, accessible to a much wider audience than earlier albums by Damasiewicz, and despite its seeming simplicity, his most effective contact with his listeners ever. Beautiful and challenging don’t have to be a contrasting, as this album clearly shows. This music makes you want to dance! Well done!

sobota, 15 maja 2021

Silberman/Gawęda - Non-Simultaneous Double Squeeze - premiera nowej płyty - 16.05.2021


Mateusz Gawęda - fortepian, instrumenty klawiszowe
Łukasz Stworzewicz - perkusja

16 maja 2021 r., podczas festiwalu Jazz Jantar w Gdańsku, swoją oficjalną premierę będzie miała płyta duetu Silberman/Gawęda zatytułowana "Non-Simultaneous Double Squeeze". Album zostanie opublikowany nakładem własnym w wersji cyfrowej oraz CD.

"Przymus i to niejednoczesny, podwójny, to pojęcie z innego świata - z brydża, ale ta muzyka też jest trochę nie z tego, dotąd rozpoznawalnego, świata muzycznego. Jest muzyką, ale jest też wyrazicielką dwóch, całkowicie odmiennych, szalonych muzycznych temperamentów: Mateusza Gawędy, pianisty, dla którego kształt fortepianu i klawiatury stanowi niepotrzebne ograniczenie jego swobody interpretacyjnej, daleko wykraczającej poza wszelkie przymuszające go do dyscypliny muzycznej reguły, i Łukasza Stworzewicza, który grając na pozornie pomocniczym, niemelodyjnym instrumencie, jakim jest perkusja, muzykę Gawędy nie tylko uzupełnia, ale ją wręcz, wraz z nim, współtworzy. Ich muzyka to radość wspólnego komponowania i interpretowania, ale także - co najmniej podwójny - przymus uczestnictwa i współpracy przy jej powstawaniu".

Jerzy Stworzewicz

piątek, 14 maja 2021

Krystyna Stańko - Fale (2020)

Krystyna Stańko

Krystyna Stańko - vocals, percussion
Dominik Bukowski - vibraphone, marimba, voice
Piotr Lemańczyk - bass, voice

Fale

STM 007


By Maciej Nowotny

Cóż jest najważniejszego w życiu w ogóle? Nie wiem. A w muzyce? Dla mnie? Nie wiem. Ale jeśli mnie przyciśniecie to: rytm. Gdyby nie rytm i jego wpływ być może dalej słuchałbym opery i kwartetów Beethovena, Haydna czy Szostakowicza. Kiedy płynie rytm jego fale wywołują reakcję nie tylko w uszach, ale bezpośrednio na skórze i głębiej w środku ciała. Wzbudzają emocje, uruchamiają strumienie myśli, porywają gdzieś daleko, a może ku górze lub w głąb.

Fale. To nieprzypadkowo też tytuł najnowszego albumu Krystyny Stańko. A fale lubią dobre źródła. W tym przypadku obok głębokiego kontralatu wokalistki, kto wie czy nie najlepszy wibrafon w Polsce - Dominika Bukowskiego oraz gitara basowa i kontrabas Piotra Lemańczyka, którego w Polsce nikomu przedstawiać nie trzeba. Dlatego fale biegną jak po czystym jak łza jeziorze, nie tkniętym tchnieniem wiatru ani żadną inną troską, zmartwieniem, przelotnym, przypadkowym, nieokreślonym. Spontanicznie uporzadkowane.

O czym jest ta płyta? Nie wiem. Co chciałem napisać? Nie pamiętam. Dlaczego czytacie ten tekst? Kto wie. Ale po płytę warto sięgnąć. Po muzykę. Po falę. Po rytm. A więc ku jezioru.

środa, 12 maja 2021

We Europe - największy koncert jazzowy online w Europie


Po pandemii hiszpanki nastała wiosna: gospodarcza, technologiczna i artystyczna, a w muzyce rozkwitł jazz. Nawiązując do lat 20. XX wieku, dziewięciu artystów przygotowuje największy na Starym Kontynencie koncert jazzowy online - "We Europe". Wszystkie występy będzie można zobaczyć bezpłatnie na żywo na WeEurope.art w piątek, 21 maja o godz. 20. Polskę będzie reprezentował m.in. pomysłodawca przedsięwzięcia, charyzmatyczny pianista i kompozytor z Gliwic - Krzysztof Kobyliński.

Największy koncert jazzowy online w Europie

Koncert pod nazwą "We Europe" będzie największym jazzowym przedsięwzięciem online na Starym Kontynencie. W jego organizację zaangażowali się organizatorzy europejskich festiwali jazzowych. W gliwickiej Jazovii, gdzie co roku odbywa się Palm Jazz Festival, wystąpi pomysłodawca przedsięwzięcia Krzysztof Kobyliński, a w drugiej części duet Szymon Klima/Dominik Wania. W słowackim Preszowie, podczas koncertu zorganizowanego przez twórców Festiwalu Hevhetia Kosice, zagra David Kollar Duo. W czeskim Brnie, gdzie gospodarzem będzie PonavaFest, usłyszymy formację Jakub Mizeracki Trio. W austriackim Diersbach wystąpi Chanda Rule & Sweet Emma Band (Inntoene Jazz Festival). Wprost z Mediolanu we Włoszech popłyną dźwięki Lorenzo de Finti Quartet (Rosetum Jazz Festival), a z holenderskiego Tilburga Paul van Kemenade - Duo Bush – Van Kemenade (Stranger Than Paranoia Jazz Festival). Z kolei w niemieckiej Norymbergii wystąpi Izabella Effenberg & Norbert Emminger a w Wilnie na Litwie Leonid Shinkarenko Band (Nida Jazz Festival). Dodatkowo, w ramach polsko-kanadyjskiej kooperacji, w Montrealu dziewiąty koncert zagra Jacques Kuba Seguin Group (Jazz Crossing Festival Kanada-Polska).

Historia dowodzi: idzie wiosna

Ideę artystycznej wiosny, która nadchodzi i która połączyła artystów, potwierdza historia. W opublikowanej niedawno książce "Apollo’s Arrow: The Profound and Enduring Impact of Coronavirus on the Way We Live" profesor Uniwersytetu Yale Nicholas Christakis przeanalizował wcześniejsze pandemie i dostrzegł powtarzający się schemat: kiedy szaleje wirus w społeczeństwach, wyraźnie widać tendencję do oszczędności oraz niechęć do podejmowania ryzyka. Po pokonaniu pandemii te zjawiska ulegają jednak ekstremalnemu odwróceniu. Przykład? Lata 20. XX wieku, czyli okres tuż po ustaniu pandemii hiszpanki, który przyniósł radio, jazz czy prawa wyborcze dla kobiet. Teraz w następstwie koronawirusa doświadczymy podobnych zjawisk. Będzie to wiosna artystyczna, gospodarcza, technologiczna, a także polityczna - pisze Christakis.

Wszystkie koncerty na WeEurope.art

Wszystkie koncerty w ramach projektu "We Europe" będzie można zobaczyć bezpłatnie na stronie WeEurope.art oraz na facebooku wydarzenia Facebook.com/WeEuropeArt.

poniedziałek, 10 maja 2021

Andrzej Przybielski & Oleś Brothers - Short Farewell: The Lost Session (2021)

Andrzej Przybielski & Oleś Brothers

Andrzej Przybielski - trumpet
Marcin Oleś - bass
Bartłomiej Oleś - drums

Short Farewell: The Lost Session

AUDIO CAVE 2021/001

 

By Adam Baruch

This is an archival album presenting recordings made by the legendary Polish Jazz trumpeter Andrzej Przybielski, with the superb rhythm section consisting of bassist Marcin Oleś and his twin brother Bartłomiej Oleś (collectively known as Oleś Brothers). These recordings were considered lost for all these years until now, and after being miraculously recovered and restored, are presented here for the first time. The album presents eleven original compositions, one twelve minutes long and the others running from just under half a minute and up to about four minutes. Three of the compositions are credited to Przybielski, six to Oleś Brothers, one to the trio and finally one to Bartłomiej Oleś.

Przybielski and Oleś Brothers recorded together several times, going back to the turn of the Millennium. First they recorded two albums with the Custom Trio, which featured the Oleś Brothers: “Free Bop” and “Andrzej Przybielski & Custom Trio”. At the time the music included here was recorded (2003), they recorded the album “Abstract” and some years later (2010) they recorded the album “De Profundis”. This album is of course a precious addition to their common recorded legacy and a historic document of the outmost importance.

Przybielski, who died in 2011, was one of Polish Jazz most idiosyncratic figures, a fearless Avant-Gardist and a loner, who was rejected by the local Jazz mainstream and its establishment and as a result was offered relatively few opportunities to record and perform, always acting on the artistic fringe. His sublime technique allowed him to play with heartbreaking lyricism and uncompromising honesty, which sadly was recognized by but a few. I was extremely lucky and fortunate to meet and work with Przybielski during the recording of “The Book Of Job” album, which left an immense impression on me at the time.

It is great to see that Przybielski and his music are not forgotten and are preserved by those who knew and worked with him, carrying the legacy to the next generations. Projects, like this one, are beautiful examples of preservation of High Culture, especially in days when the world is being drowned is mindless excrements.

For true fans of Polish Jazz and European Avant-Garde, this album, despite its short playing time, is an absolute must, of course, literally worth its weight in gold. It would be sacrilegious to treat this music as accidental “leftovers” and it deserves to be treated with love and respect. A great memorial gesture celebrating the tenth anniversary of Przybielski’s premature departure.

sobota, 8 maja 2021

Relacja z cyklu koncertów w ramach projektu "W Sieci Dźwięków" #1


By Krzysztof Komorek

"W sieci dźwięków" to cykl siedmiu różnorodnych koncertów zorganizowanych przez Fundację Generator Sztuki, w wykonaniu jazzowych muzyków ze Szczecina, Berlina, Poznania, Krakowa i Warszawy, oraz szkolenie on-line z zakresu korzystania ze współczesnych mediów dla zaangażowanych w projekt artystów. Koncerty odbywały się w formie tradycyjnej w klubie Jazzment i były dostępne za darmo dla wszystkich zainteresowanych. Łącznie w cyklu wzięło udział 25 muzyków. W każdym koncercie w klubie Jazzment wzięło udział co najmniej 50 osób, a transmisje on-line oglądano już łącznie ponad 12000 razy.

"Historia polskiego jazzu"

Podczas koncertu "Historia Polskiego Jazzu" przed publicznością zaprezentował się kwartet w składzie: Jacek Skrzypczak - saksofon sopranowy i klarnet basowy, Patryk Matwiejczuk - fortepian, Paweł Grzesiuk - kontrabas oraz Radek Wośko - perkusja. Muzycy bardzo ciekawie złożyli program, zestawiając kompozycje wielkich postaci z historii krajowego jazzu z własnymi utworami. Jako rodzime klasyki pojawiły się więc "Quo Vadis" Seiferta oraz komedowskie "Svantetic" i "Sleep Safe and Warm". Na finał zespół pozostawił niespodziankę - dwa utwory Tomasza Stańki, nie będące już tak oczywistym wyborem: "The Dark Eyes of Martha Hirsch" oraz "So Nice" - oba z nagranej ze skandynawskim składem płyty "Dark Eyes". W klimacie muzyków Stańki kapitalnie odnalazł się grający na klarnecie basowym Jacek Skrzypczak. Z ogromną przyjemnością słuchało się również pianisty Patryka Matwiejczuka. Także wspomniane już oryginalne kompozycje Matwiejczuka, Wośki i Skrzypczaka świetnie wpisały się w atmosferę całego występu.


"Jazz i tradycja - Impro Session"

Improwizowana sesja pod hasłem "Jazz & Tradycja" zgromadziła na scenie siedmiu muzyków, a instrumenty tworzyły ciekawy i można śmiało powiedzieć niezwykły zestaw: skrzypce - Łukasz Górewicz, akordeon - Mateusz "Czarny" Czarnowski, saksofon tenorowy - Tomasz Licak, gitara - Michał Starkiewicz, fortepian - Mikołaj Gruszecki, kontrabas - Damian Kostka i perkusja - Radek Wośko. Muszę przyznać, że już od samego początku narastało we mnie odczucie, że ten projekt aż domaga się kontynuacji albo przynajmniej fonograficznej rejestracji. Nazwiska występujących muzyków znane są z wielu zespołów, często wspomniani artyści są w nich liderami. Podczas tego występu wypadli kapitalnie jako ensamble. Nieco inaczej sformułowałbym wprawdzie hasło koncertu - dla mnie była to raczej "Improwizacja i Tradycja", bowiem pierwiastek nowoczesnej improwizacji grał w nim istotną rolę. Ale w żadnym stopniu nie zmienia to mojej wysokiej oceny jednego z najlepszych pandemicznych występów on-line, jakie dane było mi oglądać.


                                           "Filmowe tematy"

Koncert "Filmowe Tematy" także przyniósł słuchaczom nieoczekiwane atrakcje. Ekscytujący muzyczno-filmowy miks zaprezentowali: Joanna Gajda - fortepian, Tomasz Licak - saksofon tenorowy, Martin Buhl Staunstrup - kontrabas i Fermin Merlo - perkusja. Zespół zaczął od trzech standardów "Long Ago And Far Away", "Alice in Wonderland" oraz "The Way You Look Tonight", by następnie zaskoczyć klasyką muzyki pop i szlagierem "Neverending Story". Ze sceny zabrzmiał również temat Krzysztofa Komedy "Dwaj Ludzie z Szafą" oraz dwa kolejne standardy "It's Only a Paper Moon" i - wykorzystywany w filmach, acz nie napisany specjalnie do żadnego z nich - "Round Midnight". Na koniec zespół odpalił dwie bomby. Po pierwsze pokazując, że ciekawą muzykę znaleźć można w miejscach niespodziewanych - dowodem na to stało się wykonanie tematu z… brazylijskiego serialu-tasiemca "Niewolnica Isaura". Po drugie przywołując wspomnienia poprzez wykonanie tytułowego utworu kreskówki "The Flinstones" znanej w Polsce jako "Między Nami Jaskiniowcami".   

piątek, 7 maja 2021

Michael Kornas - After Darkness/Comes Light (2021)

Michael Kornas

Michael Kornas - piano
Kamila Drabek - bass
Bartłomiej Dybel - drums

After Darkness/Comes Light

SOLITON 1096



By Adam Baruch

This is the debut album by young German (resident in Poland) pianist/composer Michael Kornas, recorded in a classic piano trio setting with Polish rhythm section comprising of bassist Kamila Drabek and drummer Bartłomiej Dybel. The album presents seven original compositions, assumably by Kornas (no info on the artwork), lasting only slightly over half an hour, which is a bit short for a full album, especially a debut.

The music is pretty straightforward mainstream Jazz, based on rather simple melodic themes, which serve as basis for the trio’s performances. The music is mostly lethargic and develops sluggishly, which can be trying for the listener. Obviously these are early days for Kornas as a composer and his ideas need polishing and stylistic diversity, which hopefully will come with time.

The performances are fair, with Kornas concentrating on playing the chords rather than improvising extensively. The rhythm section supports the leader amicably, obviously being more experienced, trying not to disturb the flow of the music. Drabek takes a few bass soli, more than customary for a piano trio album, which are ornamenting the proceedings a bit.

Overall this album is more of a “teaser” than a full-blown offering, and should be probably treated as such. Perhaps recorded a bit to early the music might have been polished with more live performances, but obviously the pandemic prevented that. All the best in the future!