Pages

piątek, 29 września 2023

Patronat: 29 września premiera płyty "Solaris" kwartetu Starkiewicz/Licak/Wójciński/Mora Matus


Muzycy zagrali ze sobą po raz pierwszy 2021 a efekt ich spotkania był tak wyjątkowy, że postanowili kontynuować współpracę, czego efektem była trasa koncertowa oraz płyta, która została nagrana podczas koncertu w legendarnych „Ciągotach i Tęsknotach” w Łodzi w lutym 2023.

Inspiracją dla ich muzyki jest świat stworzony przez Stanisława Lema, który jak nikt inny potrafił tchnąć życie w maszyny i futurystyczne kosmiczne uniwersa. W literaturze Lema odgłosy i dźwięki wydawane przez maszyny odgrywają niezwykłą rolę nie tylko tworząc nastrój i atmosferę ale również nadając urządzeniom cech humanoidalnych.

Początkowo muzyka kwartetu była w pełni improwizowana jednak ostatecznie powstało 6 kompozycji, z których każda to swoista podróż przez światy zaczerpnięte z literatury mistrza. Muzycy poszukują nowych środków wyrazu, eksperymentują formą podporządkowując ją regułom opowieści. Muzycy nie starają się nawiązywać do konkretnych opowiadań, scen, czy wydarzeń lecz tworzyć muzyczne przestrzenie i światy inspirowane dziełami Lema.

Skład:

Michał Starkiewicz - gitara / kompozycje
Tomasz Licak - saksofon tenorowy
Ksawery Wójciński - kontrabas
Luis Mora Matus (CL) - perkusja


Nagranie podczas koncertu w klubie „Ciągoty i Tęsknoty” w Łodzi - 4 lutego 2023 roku.
Realizacja nagrania: Kamil Łazikowski
Miks i mastering: Martin Ruch (Control Room Berlin)

Produkcja: Michał Starkiewicz

Wydane przez: Jazz Generator

(informacja prasowa)


czwartek, 21 września 2023

Piotr Orzechowski & Kuba Więcek – Themes Of Dracula (2022)

Piotr Orzechowski & Kuba Więcek 

Piotr Orzechowski - fortepian
Kuba Więcek - saksofon 

"Themes Of Dracula" (2022) 

Wydawnictwo: PWM

Autor tekstu: Maciej Nowotny



Od ponad dwudziestu lat żegluję jachtem i z moich oberwacji wynika, że ludzi można podzielić na dwie grupy. Pierwsi lubią zawijać do portu i najlepiej czują się pozostając w nim, szczególnie jeśli jest pięknie położony, pełen sklepów, kawiarni i tawern. Drudzy zaś wolą z portu wypływać i najlepiej się czują, gdy tracą go z oczu. Nie zdziwiłbym się, gdyby Piotr Orzechowski i Kuba Więcek należeli do tej drugiej grupy, przynajmniej w sensie artystycznym. 

Weźmy ich biografie. Orzechowski nazwał się Pianohooliganem. Może dlatego, że lubi faulować, szczególnie na boiskach, po których biegają fani jazzowej ortodoksji i muzyki klasycznej. Przy czym ma umiejętność, którą w piłce nożnej posiedli gracze tej klasy co Sergio Ramos czy Luis Suarez, tzn. potrafi faulować inteligentnie. Dzięki temu, mówiąc językiem Michela Houllebecqa, "poszerza pole walki". czyli sprawia, że muzyka dobrze nam znana, którą odbieramy już rutynowo, przez to nie dostarczająca nam silnych emocji, nagle staje się czyś zupełnie świeżym, nieznanym, intrygującym. To szukanie w muzyce doświadczeń liminalnych, przejścia granicy między dwoma światami czy stanami umysłu, jak między snem a jawą, byciem chłopcem i mężczyzną, życiem i stanem po nim. Jak to działa w muzyce? Posłuchajcie takich jego płyt jak "Waterfall" z braćmi Olesiami, gdzie powykręcali muzykę Zawinula albo projektów z Pendereckim i Krauzem. To nagrania wybitne, szkoda że znane nielicznym. 

Co do Więcka to talenty tej miary w każdej generacji zdarzają się może jeden, czasami dwa, a najwyżej trzy razy. W poprzednim pokoleniu to był np. Marcin Masecki, który w wieku 16 lat nagrał płytę z Andrzejem Jagodzińskim. Dodałbym tu może Dominika Wanię i jeszcze jedna osobę, ale to temat na inny tekst. Przy czym nie chodzi mi tyle o zręczność techniczną, ale fakt, że ma się coś oryginalnego do powiedzenia. To odróżnia artystę od rzemieślnika. Orzechowski lubi inteligentnie faulować, dzięki czemu gra staje się ciekawsza, a Więcek? Ma to czego Pianohooliganowi brakuje i co sprawia że chociaż Orzechowski nagrywa rzeczy arcyciekawe, pozostaje idolem koneserów. Co to jest? Muzykalność. Jeśli kiedyś szliście na spacer i zewsząd słyszeliście melodie, w kroplach deszczu  zsuwających się z liści, w szumie drzew, gwarze głosów, dźwięku przejedżdzających samochodów, biciu serca, w oddechu, zatem rozumiecie dobrze o jakim darze mówię. 

Kto zadzownił do kogo? Orzechowski do Więcka, czy Więcek do Orzechowskiego? To pewno ważne, ale istotniejsze jest, że pewnego dnia Coppola zadzwonił do Kilara, składając mu, jak to określił polski kompozytor, "propozycję nie do odrzucenia". A "twórcy Ojca Chrzestnego się nie odmawia" - skomentował to w swoich wspomnianiach i tak powstała muzyka do filmu "Dracula". Czas obszedł się dość szorstko z tym filmem, który mimo świetnej obsady drażni manieryzmem, miałkością ideowego przekazu i wzbudzającym rozbawienie klimatem soft porno a la "Emanuelle". Ale przecież tak bywało dość często z najlepszą muzyką filmową, że towarzyszyła filmom przeciętnym: wystarczy wspomnieć "Windą na szafot" z Milesem Davisem.

Fast forward z roku 1992 do 2022 do Krakowa: Kuba i Piotr spotykaja się w mieszkaniu Orzechowskiego w Krakowie i zaczynają sobie razem grać. Jak mówi Orzechowski w ciekawym wywiadzie przeprowadzonym przez Jana Błaszczaka dla Culture.pl: "Graliśmy "Wariacje" op. 4 Góreckiego, nasze "Kaprysy i Bagatele", program z muzyką Komedy, standardy jazzowe z filmów i musicali. Ale zdecydowaliśmy się wydać "Themes of Dracula", bo chyba najlepiej oddaje charakter duetu". Uff, jak blisko było kolejnego Komedy, ale na szczęście, zarówno dla nas czytelników jak i muzyków w opiece miały ich opiekuńcze jazzowe anioły. Ale nie tylko my mieliśmy szczeście, bo szczęście miał też Kilar. Bo chociaż powiada się, że naśladownictwo to najszczersza forma pochlebstwa, to w jazzie nie chodzi o pochlebstwo, lecz o miłość. A ta - jak kiedyś mądrze śpiewał Sting - niemożliwa jest bez wolności.

Dlatego wysłuchajcie z zachwytem muzyki Kilara, a potem Orzechowskiego z Więckiem nie oczekując niczego podobnego do tego pierwszego. Będzie to trochę jakby wizyta w starym domu, który w czasach Waszego dzieciństwa był malowniczo zrujnowany i zamieszkiwały go różne duchy, którym dziecięce serce i lęki dodawały realności: duchy, wróżki, strzygi i oczywiście - jakżeby inaczej - wampiry. Dzisiaj ten dom został wyremontowany, urządzono w nim eleganckie biura, wytworne apartamenty i urocze kawiarenki, ale ściany, podłogi, strychy i piwnice ciągle kryją jakieś nierozwiązane i bardzo mroczne tajemnice. Tak, Orzechowskiemu i Więckowi udał się trybut niemalże doskonały: nie kopiując, nie naśladując, nie powielając, zdołali uchwycić to, co najważniejsze. Nieznośną lekkość arcydzieła. Powiew prawdziwej transcendencji. Który sprawia że lekkie jak muśnięcie wiatrem ukąszenie zostawia wieczny głód. A także ślad w postaci dwóch kropek, którym towarzyszą strużki krwi, podobne nieco do ćwiernut. 

 


wtorek, 19 września 2023

18. Festiwal Muzyki Improwizowanej „Ad Libitum”, 19.09 - 24.10.2023

Tegoroczne koncerty Ad Libitum są możliwe wyłącznie dzięki wsparciu ze strony organizacji partnerskich STOART, ZAiKS, a także dzięki wyjątkowym gestom solidarności zaprzyjaźnionych organizacji pozarządowych i społecznych instytucji kultury - Hashtag Lab, Jasna 10, a przede wszystkim Warszawskiej Jesieni! Wspierają nas Jazzarium.pl i Ruch Muzyczny. Pojawimy się w tym roku w kilku przestrzeniach koncertowych Warszawy. Pozostańcie z nami! Potrzebujemy Was bardziej niż kiedykolwiek! W tym roku proponujemy dialog na gruncie improwizacji między muzyką współczesną a dawną, między przeszłością i przyszłością, nowymi technologiami, wykonawstwem historycznym i dawnymi instrumentami - to pozornie tylko odległe dziedziny. Przybliżają je twórcy instrumentów wzorowanych na dawnych lub rekonstruowanych wg dawnych traktatów (Ryszard Lubieniecki), łączący muzykę dawną z futurystycznymi wynalazkami (Maja Miro). Ważnym wątkiem jest to autonomia obiektów - instrumentów stających się aktorami improwizacji, uczestniczących w koncertach robotycznych rzeźb dźwiękowych Eirika Brandala, całych środowisk dźwiękowych - fortepian preparowany Kai Draksler. W roli gwiazd - Steve Beresford, jeden z najaktywniejszych i wszechstronnych muzyków brytyjskiej sceny improwizacji i eksperymentu oraz goszczący już na festiwalu Ad Libitum kontrabasista John Edwards, a wraz z nimi - po raz pierwszy w Polsce! - Mandhira de Saram, arcyciekawa skrzypaczka, która współtworzyła Ligeti Quartet, a od kilku lat poświęca się także sztuce improwizacji. To już we wrześniu, dzięki gościnności Warszawskiej Jesieni! W październiku w Świetlicy Krytyki Politycznej wystąpi Maja Miro, a w Hashtag Lab Piotr Zabrodzki solo i w duecie z zaproszoną przez Hashtag Jihye Kim.

wtorek, 19.09, g. 19.30 
Studio Koncertowe PR im. W. Lutosławskiego, ul. Modzelewskiego 59 
Ad Libitum na Warszawskiej Jesieni 
Eirik Brandal - robotyczne rzeźby dźwiękowe 
Ryszard Lubieniecki - portatyw 
Maja Miro - flety barokowe, the perfect kisser 
______________________________ 

Czajka i Puchacz, czyli: 
Kaja Draksler - fortepian preparowany i Szymon „Pimpon” Gąsiorek - perkusja, obiekty
______________________________ 

Mandhira de Saram - skrzypce J
ohn Edwards - kontrabas 
Steve Beresford - fortepian 

niedziela, 8.10 g. 19.00 
Warszawska Świetlica Krytyki Politycznej, ul. Jasna 10 
Ad Libitum w cyklu „Wolne niedziele” 

Maja Miro - flety barokowe / improwizacja solowa 

wtorek, 24.10 g. 19.00 
Przestrzeń Muzyki Współczesnej Hashtag Lab, ul. Barska 29 
Ad Libitum w Hashtag Lab 

Jihye Kim - instrumenty perkusyjne / improwizacja solowa
______________________________ 

Piotr Zabrodzki - instrumenty klawiszowe, gitara basowa / improwizacja solowa ______________________________ J

Jihye Kim i Piotr Zabrodzki - wspólna improwizacja

(informacja prasowa)

poniedziałek, 18 września 2023

Blackbird - "BlackBird" (2015)

BlackBird 

Michał Walczak – gitara elektryczna
Michał Rorat – fortepian
Paweł Surman – trąbka
Bartek Bednarek – gitara basowa
Frank Parker – perkusja
gość specjalny: Bernard Maseli – marimba i malletKAT

"BlackBird" (2015)

Wytwórnia: Multikulti

Autor tekstu: Marcin Kaleta

Formacje jazzowe występują najczęściej pod nazwiskiem lidera. Ewentualnie jako jego projekty, stąd np. Miles Davis Quintet i tym podobne. Sporadycznie nazwa pochodzi od miasta, które reprezentują lub w którym spotykają się muzycy, dajmy na to The Art Ensemble of Chicago, New York Jazz Collective czy Los Angeles Jazz Quartet (współtworzony, co istotne, przez Darka Oleszkiewicza). Inwencja w tym zakresie nie jest wskazana, o czym przekonali się członkowie Simple Acoustic Trio, od momentu zawarcia kontraktu z ECM identyfikowani po prostu jako Marcin Wasilewski Trio.

Mimo wszystko nie miałbym problemu z wymienieniem kilku polskich zespołów jazzowych o ekscentrycznych nazwach, które zadebiutowały w latach 2011-2020, każdorazowo na najwyższym poziomie. Tak na poczekaniu: EABS, Weezdob Collective, Trouble Hunting, WEBAND, Błoto. Ich dokonania były albo będą tu omawiane przez moich kolegów. Niniejszym do tego grona dopisuję BlackBird, po kilkuletniej przyjemności obcowania z ich twórczością.

Występują w składzie: Michał Walczak – gitara elektryczna, Michał Rorat – fortepian, Paweł Surman – trąbka, Bartek Bednarek – gitara basowa, Frank Parker – perkusja. Albumem "BlackBird" (2015), z gościnnym, acz nieznacznym udziałem Bernarda Maseliego (wibrafon i malletKAT), podbili moje serce natychmiast. Na prywatną listę uwielbienia wdarł się wręcz przebojem i zapisał na długo. Nie wystawiam ocen, niemniej w tym przypadku poczynię wyjątek: w skali 1-5 przyznaję... 6! Nie ma tu żadnej przesady. Że tak się stanie, zapowiada(ł) wydawca, Multikulti Project, i należy potraktować to jako konstatację, a nie reklamę.

Niesamowita pewność siebie, intensywność, kreatywność, ale też opanowanie, równowaga, wrażliwość. Kompozycje, wyłącznie autorskie, zostały doskonale zaaranżowane — w tych najlepszych mamy do czynienia z muzyką dwóch planów: na pierwszym dominuje przepiękne solo gitary lub trąbki, rzadziej fortepianu, który tymczasem istotną rolę odgrywa w drugim planie, podobnie jak sprężysty bas i wyrazista perkusja, tworząc wspólnie przemyślne dźwiękowe tsunami, najprawdziwszą symfonię.

Pisał Tomasz Janas: "Słychać [...] świadomość wielu ważnych nurtów, nie tylko klasyki muzyki improwizowanej, ale też tego, co ważne w ostatnich dekadach: od nu jazzu, przez post rock do współcześnie rozumianego elektrycznego jazzu czy fusion". Niestety, to jedyna recenzja, jaką znalazłem, po fakcie zresztą. Nie zawiódł także Adam Baruch, acz jego opinię (zarzuty powtarzalności i uproszczenia) uznaję "za całkowicie błędną", do czego zresztą upoważnił. Poza tym cichosza. Chyba cierpimy na nadmiar znakomitych nagrań w polskim jazzie, stąd i takie perły przepadają w odmętach medialnej nieuwagi. A w jaki sposób ja się dowiedziałem o tej pozycji? To osobna historia, przeniosę ją zatem do ostatniego akapitu.

Otóż odwiedziłem kilka lat temu Księgarnię Muzyczną "Kurant" przy Rynku Głównym w Krakowie. Stoisko z klasyką i jazzem obsługuje sympatyczny starszy pan, który klientów informuje dokładnie, co mogą u niego znaleźć. Ja to, o czym mówił, podsłuchiwałem, a że się orientuję w temacie, zatem tym bardziej doceniam eksperta. Nie ekspedienta, tylko eksperta właśnie, człowieka kompetentnego, z pasją. Tylko tacy powinni pracować w księgarniach, antykwariatach, sklepach muzycznych itd. Niegdyś pracowali częściej, obecnie to w zasadzie wymarły gatunek.

piątek, 15 września 2023

Ascetic - Ascetic (2023)

Ascetic

Mateusz Rybicki – klarnet, saksofon tenorowy
Tomasz Kaczmarek – fortepian
Ju Ghan – kontrabas
Jan Słowiński – perkusja

"Ascetic" (2023)

Wydawca: AudioCave

Tekst: Jędrek Janicki

Logika awangardy rządzi się swoimi prawami, których zgłębienie do najprostszych zadań nie należy. Pewnym paradoksem jednak jest to, że nieraz bywa tak, że to właśnie akt odejścia od awangardy jest prawdziwie rewolucyjny. W zalewie wszechogarniających okołojazzowych eksperymentów (których jestem, przyznaję się chętnie, miłośnikiem) powrót do jazzowej tradycji jawić się może jako działalność wywrotowa – co intrygujące, nieraz wobec jazzu i to w jego tradycyjnej odmianie takie właśnie „inwektywy” wszak padały. Wszystko to okazuje się tym bardziej zaskakujące, że tym orędownikiem powrotu do nieco bardziej tradycyjnych form okazał się uznany już „rewolucjonista” – klarnecista i saksofonista Mateusz Rybicki.

Utworzony przez niego kwartet Ascetic wydał niedawno nakładem wytwórni Audio Cave swój debiutancki album zatytułowany, a jakże, Ascetic. I choć możliwe, że rację ma belgijska pisarka Amélie Nothomb, która twierdzi, że „asceza nie wzbogaca ducha”, to jednak pewna oszczędność kompozycyjna i dystans do tworzonych dźwięków nadal tworzą konwencję muzycznie niewyeksploatowaną. Właśnie, Ascetic brzmi wyjątkowo świeżo i klarownie. Muzycy unikają jak ognia piekielnego (choć pewnie są tacy, którzy tych płomieni wcale nie chcieliby unikać) artystycznego gawędziarstwa czy angażowania się w jakąkolwiek „estetyczną ideologię”. Ascetic tworzy swoisty mikroświat, który zbudowany jest wokół dwóch przeciwieństw – intymności i pewnego rodzaju chłodu. Każda fraza zdaje się być w jakiś ontologiczno-magiczny sposób obecna podczas jej odbioru, jednak nie pozwala ona nam się w żaden sposób uchwycić i podporządkować. Jest niczym zjawa czająca się tuż za oknem, która w lekko drwiący sposób kusi i odpycha samą swoją obecnością. Przeżycie z obcowania z tego typu dźwiękami jest tak naprawdę oczyszczające, gdyż pozwala nam na kontakt z pewnym wymiarem, o którego istnieniu możemy na co dzień tylko rozmyślać. Eleganckie zagrywki Rybickiego, które raz na jakiś czas pobrzmiewają pewną zaczepnością (ah ten klarnet), znakomicie współgrają z pracą reszty zespołu. Na szczególne słowa uznania zasługuje również pianista Tomasz Kaczmarek, którego gra przypomina mi trochę podejście do materii muzycznej Pata Metheny’ego. Obaj panowie tworzą struktury, które „rozwijają się” wraz z kolejnym ich odsłuchaniem. Są one pozornie proste, lecz pod fasadą rozwiązań, które łatwo można sobie przyswoić, kryją się kolejne warstwy świadczące o wybuchach muzycznej fantazji i wyobraźni.

O płycie, której hasłem przewodnim jest pojęcie „asceza” napisałem i tak stanowczo zbyt wiele i stanowczo zbyt efekciarsko. W związku z tym, teraz nie napiszę już nic. Nie, jedno tylko napiszę. Ascetic to nagranie wybitne.


środa, 13 września 2023

Malwina Masternak – Perspektywa (2022)

Malwina Masternak 

Malwina Masternak - vocal
Iñigo Ruiz de Gordejuela - piano
Jort Terwijn - double bass
Daniel Lizarraga - drums

gościnnie:

Terri Lyne Carrington - drums

"Perspektywa" (2022)

Wytwórnia: SJ Records

Tekst: Szymon Stępnik
  
Choć nigdy nie przepadałem za wokalem jazzowym, w naszym kraju znajduje się co najmniej kilka ciekawych nazwisk. Wystarczy wspomnieć choćby Ewę Bem albo Idę Zalewską, które są powszechnie doceniane w środowisku i mają naprawdę nieprzeciętne zdolności. Nie inaczej jest z Malwiną Masternak, która zaprosiła znakomitych muzyków do współpracy, dokładając do tego swój piękny głos.

"Perspektywa" to projekt nastawiony przede wszystkim na wokal. To on wychodzi na pierwszy plan i na nim głównie skupia się uwaga słuchacza. Malwina śpiewa doskonale technicznie, przejrzyście i wyraziście. Jej umiejętność trzymania dźwięku jest tak doskonała, że niemal nie słychać w jej wokalu żadnego vibrato. Docenić należy również jej technikę scatu, czyli inaczej - dźwiękonaśladowczej. Artystka robi to tak dostojnie, że nie powstydziłby się jej nawet sam Louis Armstrong.

Wokalistka proponuje zarówno swoje kompozycje, jak i standardy jazzowe - choć te pierwsze przeważają w znakomitej większości. W tym miejscu poświęcić należy kilka słów sekcji instrumentalnej, która robi lepszą robotę, niż można byłoby od niej wymagać. Muzycy bawią się przygrywkami, rytmem i przejściami. Znalazło się miejsce także dla solówek na fortepianie!

"Perspektywa" to bardzo tradycyjny album w swoim założeniu. Bas, pianino i perkusja pozwalają błyszczeć wokalizie. Ograniczone instrumentarium jest więc paradoksalnie plusem, który tworzy bardzo kameralny klimat całości. Krążek polecić można nie tylko fanom śpiewu jazzowego, ale również wszelkim miłośnikom brzmienia fortepianu. Dawno nie słyszałem tak świeżego i inspirującego brzmienia jak to, które zaproponował Iñigo Ruiz de Gordejuela.

wtorek, 12 września 2023

Yumi Ito & Symon Mika na Wesoła Jazz Festiwal 2023 już 16 września!


Wielkimi krokami zbliża się wrzesień, a wraz z nim kolejna edycja Wesoła Jazz Festiwal! W tym roku zaplanowaliśmy moc wrażeń w postaci brass bandowego koncertu, jam session, wibrafonowych brzmień oraz urzekającego występu polsko-japońskiego duetu. Nie zabraknie również koncertu dla najmłodszych, w czasie którego słuchacze zostaną zabrani w podróż po kubańskich stylach. W tym roku, po raz pierwszy odbędzie się również I edycja WesJazz Competition, na którym zaprezentuje się młode pokolenie sceny jazzowej. Drodzy mieszkańcy Wesołej i okolic - przybywajcie! 

Czwarta edycja Wesoła Jazz Festiwal to cztery różnorodne koncerty, które odbędą się w leśnej dzielnicy Wesoła. Na miłośników jazzu czeka wspaniała uczta muzyczna. Na pierwszym koncercie ,,Powrót do korzeni" usłyszymy żywiołową Brass Federację, sekstet muzyków, łączących tradycję nowoorleańskiego brass bandu z nowoczesną grą. Na Plaży miejskiej w Wesołej będzie można nie tylko usłyszeć, ale również zatańczyć do autorskich aranżacji znanych standardów i utworów rozrywkowych.   
10.09, na scenie plenerowej Ośrodka Kultury odbędą się trzy wydarzenia: koncert dla dzieci, konkurs WesJazz Competition oraz koncert młodego wirtuoza wibrafonu. Koncert „RUMBA – BUMBA – BUM”, dedykowany dzieciom poprowadzi, znana ze Smykofonii, Anna Szawiel wraz z zespołem, który zabierze najmłodszych w podróż po kubańskich rytmach i stylach. Następnie odbędzie się koncert laureatów I edycji Wesjazz Competition. Zwieńczeniem dnia będzie występ znakomitego trio pod wodzą wibrafonisty Marcina Patera, który swą charyzmatyczną grą oraz dawką energii  przekona każdego melomana.

Koncert ,,Dźwięk i przestrzeń" odbędzie się jak zwykle w kaplicy na terenie Parafii Opatrzności Bożej w Wesołej, znanej z polichromii malarza Jerzego Nowosielskiego. Tym razem zaprezentuje się polsko-japoński duet wokalistki Yumi Ito i gitarzysty Szymona Miki. Artyści czerpiąc z wszechstronności głosu i sześciu strun, tworzą uniwersum delikatnych harmonii, sugestywnych akordów oraz oryginalnych melodii.  

Szczegółowy program Festiwalu oraz najnowsze informacje o wydarzeniach znajdą Państwo na stronie internetowej: www.wesjazzfest.com i na stronie Facebook: www.facebook.com/wesjazzfest


Harmonogram Wesoła Jazz Festiwal:

**08.09.2023 – 19:00 ,,Powrót do korzeni"**
Brass Federacja - koncert i jam session
Piotr Wróbel- suzafon, lider
Maurycy Idzikowski- trąbka
Artur Jargiło- trąbka
Szymon Białorucki- puzon
Bartek Łupiński- puzon
Maciek Wojcieszuk - perkusja
Miejsce: Plaża Miejska Wesoła, 05-075 Warszawa
Facebook event: https://fb.me/e/4skyKcxtV

**10.09.2023 - 13:00, 16:00, 18:00**
1) 13:00 i 13:50 : Jazz dla najmłodszych - „RUMBA – BUMBA – BUM” 
Anna Szawiel – scenariusz, prowadzenie koncertu
Aniel Someillan – kontrabas
Joaquin Sosa – klarnet
Jakub Paulski – gitara
Krzysztof Szmańda – perkusja
Facebook event: https://fb.me/e/395UxC6ye
2) 16:00 Koncert laureatów 1 edycji Wesjazz Competition
3) 18:00 Marcin Pater Trio 
Marcin Pater – wibrafon
Mateusz Szewczyk – gitara basowa, kontrabas
Adam Wajdzik - perkusja
Miejsce: Scena Plenerowa Ośrodka Kultury w Dzielnicy Wesoła, ul. Starzyńskiego 21
Facebook event: https://fb.me/e/1vYsASXPx

**16.09.2023 – 19:00 ,,Dźwięk i przestrzeń" **
Yumi Ito & Szymon Mika – Ekual
Yumi Ito – śpiew
Szymon Mika - gitary
Miejsce: Kaplica na terenie Kościoła Opatrzności Bożej w Wesołej, Ul. Piotra Skargi 2
Facebook event: https://fb.me/e/1rSk4EsHX

(informacja prasowa)

poniedziałek, 11 września 2023

Tomek Grochot Quintet featuring Eddie Henderson — My Stories (2010)

Tomek Grochot Quintet featuring Eddie Henderson 

Eddie Henderson — trąbka, skrzydłówka
Adam Pierończyk — saksofony: sopranowy i tenorowy
Dominik Wania — fortepian, pianino Rhodes
Robert Kubiszyn — kontrabas
Tomasz Grochot — perkusja, okaryna

"My Stories" (2010)

Wydawca: TG

Autor tekstu: Marcin Kaleta

Nie brakuje nam wybitnych bądź utalentowanych trębaczy. Wymieniać można by długo: Piotr Wojtasik, Antoni Gralak, Robert Majewski, Piotr Damasiewicz, Maciej Fortuna, Artur Majewski, Piotr Schmidt, Tomasz Dąbrowski, Jerzy Małek, Paweł Palcowski, Marcin Gawdzis, Wojciech Jachna, Patrycjusz Gruszecki, Tomasz Kudyk, Emil Miszk i wielu innych, których niechcący pominąłem lub zwyczajnie (jeszcze) nie poznałem.

Niemniej sporadycznie polskie formacje jazzowe wspomagają przybysze z zagranicy, którzy również upodobali sobie ten instrument (i mu pokrewne: skrzydłówkę, kornet). Ostatnimi czasy byli to m.in. Tim Hagans, Ralph Alessi, Paolo Fresu, Avishai Cohen, Randy Brecker, Toshinori Kondō, Christoph Titz, Herb Robertson, Verneri Pohjola, Gary Guthman, itp.; wcześniej Lester Bowie i Art Farmer; jeszcze wcześniej Don Ellis i Ted Curson... Przede wszystkim jednak zwracam uwagę na kogoś, kto nasz kraj odwiedza(ł) systematycznie. To oczywiście Eddie Henderson (ur. 1940).

Muzyk zaiste legendarny, na przestrzeni półwiecza współpracujący z najwybitniejszymi. Nawet anglojęzyczna Wikipedia nie uwzględnia wszystkich. Dlatego poprzestanę na tym, co najbardziej mnie teraz zajmuje: uczestniczył także w nagraniu dwóch albumów Jarka Śmietany, dwóch Leszka Kułakowskiego (w tym "Baltic Wind"), wreszcie dwóch Tomasza Grochota, którego ponadto wyróżnił w nadzwyczajny sposób. Otóż na swojej autorskiej płycie "Be Cool" (2018) zamieścił utwór skomponowany właśnie przez naszego rodaka, pt. "Dla Juzi". Pochodzi on z debiutanckiej płyty Tomek Grochot Quintet i pierwszej z tych, na których wystąpił amerykański trębacz: "My Stories" (2010). Druga to "In America" (2016).

Materiał wcześniejszej został zarejestrowany w 2008, w niepołomickim Preisner Studio, w składzie: Eddie Henderson – trąbka i flugelhorn, Adam Pierończyk – saksofony sopranowy i tenorowy, Dominik Wania – fortepian i pianino elektryczne Rhodes, Robert Kubiszyn – kontrabas oraz lider – perkusja i okaryna. Konstatacja, że artyści ci stanowią gwarancję najwyższego poziomu, nie oddaje istoty rzeczy. Albowiem tutaj wręcz się uwzięli, by zagrać najlepiej, jak potrafią, dać z siebie dosłownie wszystko. Podobnie widział to Piotr Siatkowski ze Slo Jazz: "Porozumienie muzyków jest maksymalne. Sam Eddie Henderson ofiarowuje nam tak wiele ze swej osobowości, a jego maestria, doświadczenie i smak sprawiają, że wszyscy improwizatorzy sięgają wyżyn kreacji".

Powstała zatem płyta wybitna, jak podsumowała redakcja strony Jazzarium.pl doceniana "zarówno przez krytykę, jak i fanów". Nijak nie można się dziwić, że ktokolwiek ją recenzował, przyznawał jej najwyższą notę. Czyli na przykład Ryszard Borowski w "Jazz Forum" lub Bogdan Chmura w "Hi-Fi i Muzyka". Nie żałują komplementów — dla pierwszego to pozycja "znakomita", dla drugiego "doskonała". Z kolei Maciej Nowotny na tutejszym blogu stwierdzał: "that is beautiful". "Fantastic, outstanding, extraordinary". Mamy bowiem do czynienia z poważnym współczesnym jazzem, skondensowanym, dynamicznym i intensywnym. Lecz występują też momenty liryczne, spokojne i wyciszone, w których do głosu dochodzi jakby przeświadczenie o... spełnieniu.

Nadmienić trzeba jeszcze, że otrzymaliśmy repertuar trwający aż 80 minut. Składa się nań dziesięć kompozycji Grochota, bardzo pomysłowych. Łatwo przy tym obliczyć średnią długość utworów — za każdym razem nabierają one rozmachu. A że ani perkusista, ani kontrabasista tu nie brylują, tylko krzeszą żarliwe rytmy, które pianista bezkompromisowo spowija kaskadami akordów, to i w tej pulsującej energią przestrzeni trębacz i saksofonista wyczyniają cuda.

Niestety, ponieważ krakowski perkusista wydał tak tę, jak i następną pozycję własnym sumptem, niełatwo je pozyskać. Posłuchać jednak można, chociażby na YouTube.



piątek, 8 września 2023

Alan Wykpisz Project - City Jungle (2022)

Alan Wykpisz Project 

Alan Wykpisz — kontrabas, gitara basowa, loopy
Jakub Mizeracki — gitara
Paweł Kaczmarczyk — instrumenty klawiszowe
Dawid Lach — Fender Rhodes
Maksymilian Olszewski — perkusja
Tymoteusz Papiora — perkusja
Mr Krime — turntablizm w utworze “City Jungle”

“City Jungle" (2022)

Wydawnictwo: Afro Vibe (Rzeszów)

Tekst: Szymon Stępnik   

Alan Wykpisz jest powszechnie znaną personą w środowisku jazzowym. Koncertował chociażby z takimi gigantami jak Janusz Muniak, Randy Brecker, Dave Liebman, Aga Zaryan, czy Michał Urbaniak. W przypadku nagrań studyjnych może z kolei pochwalić się nominacjami do nagrody Fryderyka za płyty “Hopasa” High Definition Quartet, “Overnight Tales” Mateusza Gawędy Trio, a także za “Bajkę” od Natalii Kordiak Quintet. Choć wielokrotnie wspomagał swoim basem wielu znamienitych artystów, przyszedł w końcu czas na wydanie swojego debiutanckiego, autorskiego albumu “City Jungle”.

Najbardziej zaskakującym aspektem longplaya jest obecność dwóch klawiszowców i dwóch perkusistów. Jak stwierdził sam artysta w wywiadzie dla magazynu JazzPress, “dwa instrumenty klawiszowe pozwalają na nawiązanie muzycznego dialogu, uzyskanie szerokiej palety brzmień“. Czy rzeczywiście słychać taki dialog pomiędzy instrumentami? Tak, ale stosunkowo rzadko i w dość krótkich momentach. Szkoda, że nie zostało to bardziej wyeksponowane, a utwory nie zostały skomponowane w sposób, by dać odpowiednio więcej przestrzeni na realizację zamysłu. Wyobrażam sobie, jak fajnie mogłyby przecież brzmieć pojedynki między solistami albo intrygujące harmonie dwóch partii klawiszów. Niestety, w “Miejskiej Dżungli” najczęściej jeden instrument po prostu akompaniuje, a drugi dogrywa solówkę / melodię. Jeżeli chodzi o perkusję, w ogóle nie odczułem już obecności dwóch muzyków.

Muzyka Alana Wykpisza jest zaskakująco dokładna i niemal akademicko przemyślana. Przyznam, że zupełnie inaczej wyobrażałem sobie obraz dżungli. Spodziewałem się co najmniej chaosu lub większej aury dzikości. Pod względem struktury utworów, solówek, artyści wcale nie zabierają nas na spacer ścieżkami puszczy amazońskiej, ale raczej na spacer po wysprzątanej dzielnicy dla bogaczy.

Płyta broni się jednak świetnym klimatem. Ten porządek oraz poczucie bezpieczeństwa maluje w duszy słuchacza sielankowy wręcz obraz przejeżdżających za oknem samochodów, oglądanych zza okna przytulnego mieszkania. Być może tak właśnie Alan wyobraża sobie miejską dżunglę: jako swoistą idyllę i przyjemne miejsce do spędzania wolnego czasu. Czasem miałem wrażenie, że w niektórych miejscach kompozycje wchodzą w niebezpieczne rejony smooth jazzu, ale to tylko złudzenie. Pomimo pozornej przewidywalne, wciąż mają sporo zwrotów akcji, przełamań rytmów i zabawy harmonią.

Na wyróżnienie zasługuje Jakub Mizeracki, który umiejętnie łączy tradycyjne brzmienie gitary jazzowej z lekko rockowym zacięciem. Gdzieniegdzie udaje mu się wydobyć nawet takie dźwięki, jak gdyby grał na jakimś keyboardzie. W ogóle mam wrażenie, iż cichym bohaterem są loopy i syntezatory. Pojawiają się rzadko, oszczędnie, jednakże nadają wspólnego mianownik poszczególnym nagraniom.

Większość kompozycji oscyluje wokół podobnego sobie klimatu, malującego (przynajmniej według mnie) obraz nocnej, miejskiej sielanki. Trzy propozycje jednak dość mocno się wyróżniają. Coda jest wspaniałym, intymnym popisem lidera, gdzie na pierwszy plan wchodzi właśnie bas z kilkoma dodanymi efektami. Drugi - "That's the Point" - stanowi zestawienie pięknie ze sobą kontrastujących motywów muzycznych, gdzie ciężka solówka gitarowa jest nagle przełamana sielankową melodią w stylu Dudusia Matuszkiewicza.

“Truskawką na torcie” jest utwór tytułowy z gościnnym udziałem Mr Krime, bawiącego się turntablismem z nagraniem ludzkiego głosu (swoją drogą — ciekaw jestem, kto jest autorem słów obecnych na płycie). Wielka szkoda, że Krime nie maczał palców w większej ilości materiału, bo jego wkład jest zdecydowanie wartością dodaną.

"City Jungle" może nie zmieni jazzowego rynku muzycznego, ale i tak stanowi świetną propozycją. Nie jest pozbawiona wad lub nietrafionych pomysłów, czasem jest zbyt bezpieczna, ale za to epatuje ciekawym klimatem. Przyznam szczerze, że nie tak wyobrażam sobie miejską dżunglę, jak widzi ją Alan Wykpisz, aczkolwiek jego wizja wciąż jest smakowita i daje dużo przyjemności w obcowaniu.


środa, 6 września 2023

Same Suki - Dziadoskie piosenki o miłości (2023)

Same Suki

Magdalena Wieczorek - wokal, muzyka, aranże, teksty
Helena Venna Matuszewska - wokal, suka biłgorajska, złóbcoki, bęben, muzyka, aranże, teksty
Karol Kolor Gadzało - wokal, kontrabas, bęben

Dziadoskie piosenki o miłości (2023)

Tekst: Jędrek Janicki

Wszystko trzeba umieć, nawet porządnie się zbuntować. I gdy kolejne zespoły punkrockowe śpiewają o „rozwalaniu systemu” (cytat w wersji uładzonej), to już mnie to raczej bawi niż wywołuje rewolucyjną ekscytację. Same Suki to jednak buntowniczki co się zowie – tak na poziomie muzycznym, jak i tekstowym.

Skład ten zasłynął utworem VillageAnka, którego mądrze prowokacyjny tekst doskonale korespondował z nowoczesnym wykorzystaniem tradycji muzyki zogniskowanej wokół wyjątkowego instrumentu jakim jest suka biłgorajska. Na płycie Dziadoskie piosenki o miłości otrzymujemy za to nieco bardziej stonowane aranże (trzon zespołu tworzą teraz wokalistki Magdalena Wieczorek oraz Helena Venna Matuszewska oraz kontrabasista i bębniarz Karol Kolor Gadzało), co nie znaczy, że Same Suki zgubiły gdzieś swoją zadziorność! Teksty nadal są lekko skandalizujące i złośliwo-precyzyjnymi smagnięciami komentują obraz naszego społeczeństwa. Warstwa liryczna jest głęboko przemyślana i świadczy o bogatej refleksji twórczyń tekstów, która dalece wykracza poza standardową narrację takiej czy innej grupy obecnej w przestrzeni społecznej. Muzycznie, oprócz znaku rozpoznawczego Samych Suk, czyli bardzo pomysłowo rozpisanych partii wokalnych, usłyszymy również ascetyczny punktowy kontrabas, który dodaje kompozycjom groove’u i osadza je w nienachalnych strukturach.

No i pięknie. Jak się okazuje, nie trzeba krzyczeć głośno o zmianie świata. Trzeba to robić mądrze.

  

wtorek, 5 września 2023

Silence/ Noise 7.Spontaneous Music Festival 2023 startuje w pierwszy piątek października!


Spontaneous Music Festival, największe wydarzenie koncertowe muzyki swobodnie improwizowanej zachodniej Polski, zaprasza na swoją siódmą edycję, która odbędzie w dniach 6-7 października 2023 roku. Impreza, która zwie się tym razem nieco przewrotnie „Silence/ Noise”, organizowana jest przez Trybunę Muzyki Spontanicznej i Dragon Social Club, który mieści się w Poznaniu, przy ul. Zamkowej 3. W trakcie dwóch festiwalowych dni na klubowych deskach wystąpi dziesięcioro muzyków z Katalonii, Urugwaju, Szwajcarii, Niemiec, Austrii i Polski.

Spontaneous Music Festival, czyli międzynarodowy festiwal muzyki improwizowanej i free jazzowej, to cykliczna impreza organizowana od roku 2018. W trakcie minionych sześciu edycji występowała tu plejada gości zagranicznych, uznanych i cenionych postaci światowej sceny muzyki improwizowanej i free jazzowej, a także liczna grupa muzyków lokalnych oraz reprezentantów innych rejonów kraju. Gościliśmy w Dragonie muzyków z USA, Kanady, Brazylii, Meksyku, Wenezueli, Kolumbii, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Szwecji, Danii, Norwegii, Hiszpanii, Portugalii, Polski, Szwajcarii, Belgii, Holandii, Francji, Irlandii i Bułgarii.

W ramach tegorocznej edycji organizatorzy zaprezentują poznańskiej publiczności – zgodnie z tradycją tego wyjątkowego wydarzenia - kolejnych znaczących artystów muzyki improwizowanej, uznanych na scenie międzynarodowej. Dla siedmiorga z nich będzie to pierwszy występ na poznańskiej imprezie.

W tym roku „cicho/głośny” festiwal stawia na bezwzględną świeżość i aktualność swojej oferty. W programie znajdą się bowiem rozbudowane, w tym także solowe, prezentacje dwóch „rising stars” sceny free impro w Europie – rezydującej w Amsterdamie, polskiej pianistyki Marty Warelis i katalońskiego saksofonisty Dona Malfona. Ich ostatnie dokonania, zarówno solowe, jak i zespołowe, wzbudziły respekt nie tylko po naszej stronie Atlantyku. Zaprezentowane zostaną także dwa ekscytujące składy trzyosobowe, których debiutanckie płyty stały się w roku ubiegłym jednymi z najważniejszych wydarzeń fonograficznych Starego Kontynentu – Der Dritte Stand i A Tiny Bell. W drugim z nich zobaczymy wspomnianego przed momentem Dona Malfona.

Poza autorskimi występami goście festiwalowi będą tradycyjnie łączeni w tzw. składy „ad hoc”, czyli spotkania muzyków, którzy nigdy ze sobą jeszcze nie grali. Do udziału w tych zestawieniach personalnych zaproszono także krajowych artystów - pianistkę Aleksandrę Chciuk i basistę Marcina Bożka.

Każdego dnia czekają nas cztery koncerty – na początek występ solowy, potem dwa składy „ad hoc”, wreszcie finał w wykonaniu tria. Pośród ogromu swobodnie improwizowanych dźwięków usłyszymy dużo „ciszy”, ale i nie mało „hałasu”.

Pierwszą z awizowanych formacji trzyosobowych będzie A Tiny Bell. To efekt spotkania artystów z Katalonii i Szwajcarii, prawdziwych mistrzów swobodnej improwizacji – saksofonisty Dona Malfona, gitarzysty Floriana Stoffnera i perkusisty Vasco Trilli. Muzycy ci nagrali w roku ubiegłym album uznany za jeden z najciekawszych w gatunku, a zatytułowany „A Tiny Bell and Its Restless Friend”. Wydawcą płyty jest lokalna, poznańska kooperatywa Multikulti Project i Trybuny Muzyki Spontanicznej, która już od 2017 roku promuje najciekawszą muzykę swobodnie improwizowaną z Półwyspu Iberyjskiego.

Drugim ważnym triem, które zagości na deskach poznańskiego Dragona będzie Der Dritte Stand. Tworzą go wybitni niemieccy improwizatorzy – puzonista Matthias Müller i kontrabasista Matthias Bauer oraz niemniej znamienity, austriacki perkusista Rudi Fischerlechner. Ich debiutancka płyta „Der Dritte Stand”, to wedle najważniejszych mediów związanych z muzyką improwizowaną, jedno z najlepszych wydawnictw roku 2022.

Kolejni muzycy, jacy wezmą udział w tegorocznej edycji Festiwalu, to persony związane z Amsterdamem i tamtejszą sceną muzyki improwizowanej – wspomniana już wcześniej Marta Warelis oraz urugwajski basista i gitarzysta Miguel Petruccelli. Warelis nagrała w roku ubiegłym wspaniale przyjęty album solowy „A Grain Of Earth”, którego wydawcą jest renomowany, amerykański label The Relative Pitch Records. Z kolei basista jest ważnym uczestnikiem multikulturowej i multigatunkowej sceny stolicy Holandii, współtwórcą wielu intrygujących, międzynarodowych przedsięwzięć artystycznych. Razem Marta i Miguel tworzą także dalece ponadgatunkowy duet Dirty Laundry.

Program Festiwalu:

Piątek, 6 października

18.00 Marta Warelis – piano solo
19.00 Ad hoc: Aleksandra Chciuk – piano, Don Malfon - saksofony
20.00 Ad hoc, Dirty Laundry Plus: Marta Warelis – syntezator, Miguel Petruccelli – gitara basowa, Marcin Bożek – akustyczna gitara basowa
21.00 A Tiny Bell: Don Malfon – saksofony, Florian Stoffner – gitara, Vasco Trilla – perkusja

Sobota, 7 października

18.00 Don Malfon – saksofon solo
19:00 Ad hoc: Marta Warelis – piano, Florian Stoffner – gitara, Rudi Fischerlechner - perkusja
20:00 Ad hoc: Aleksandra Chciuk – piano, Vasco Trilla – perkusja, Marcin Bożek – akustyczna gitara basowa, Miguel Petruccelli - gitara
21.00 Der Dritte Stand: Matthias Müller – puzon, Matthias Bauer – kontrabas, Rudi Fischerlechner - perkusja


Bilety i karnety:

Bilet jednodniowy - 70 zł. Karnet na dwa dni - 120 zł
Bilety dostępne pod tym linkiem: https://tiny.pl/cwnn4

Organizatorzy: Trybuna Muzyki Spontanicznej / Dragon Social Club / Fundacja Mały Dom Kultury

Partner Festiwalu: Maciej Lewenstein

(informacja prasowa)

poniedziałek, 4 września 2023

Marcin Masecki - Jazz z MACV (2023)

Marcin Masecki

Marcin Masecki – Kemble Piano

Orkiestra Instrumentów Dawnych

Warszawskiej Opery Kameralnej - MACV

„Jazz z MACV” (2022)

Wydawnictwo: Warszawska Opera Kameralna 

Tekst: Paweł Ziemba

Każdy czasami potrzebuje czasu, aby się do czegoś przekonać. Ja wielokrotnie zastanawiałem się czy muzyka poważna powinna być traktowana wyjątkowo, jak sztuka wymagająca nie tylko odpowiedniego przygotowania słuchacza, ale również odpowiednich warunków do jej odbioru. Czy ten przymiotnik „POWAŻNA” nie zamyka jej w przysłowiowej „złotej klatce”, czyniąc mniej powszechną, niedostępną, dedykowaną jedynie wybranej części odbiorców?

Jednym z dowodów, że muzyka nie zna granic, jest projekt Pani Alicji Węgorzewskiej - dyrektora sceny WOK i pomysłodawczyni zaproszenia muzyków jazzowych do orkiestry instrumentów dawnych Musicae Antiquae Collegium Varsoviense (MACV). Seria „Jazz z MACV” łączy w sobie elementy jazzu (improwizacji) z muzyką dawną, prowokując inne, świeże spojrzenie na muzykę klasyczną.

Prezentowanie muzyki dawnej w dzisiejszych czasach, zdominowanych przez technologie i komercjalizm, jest zadaniem trudnym. Kto dziś miałyby sięgać po płyty z nagraniami utworów Bacha bądź Mozarta – przecież nie ma tam nic nowego i przebojowego. Jak się jednak okazuje wszystko zgodnie z zasadą różnorodności jest możliwe.

„Jazz z MACV – Marcin Masecki” jest drugą płytą z serii Jazz z MACV, którą zapoczątkował wydany w czerwcu 2022 roku album z Krzysztofem Herdzinem.

Po pierwszym przesłuchaniu krążka miałem bardzo mieszane odczucia i wiele pytań. O co w tym projekcie muzycznym chodzi? Czym ten krążek ma się wyróżnić od innych? Czy to jest w ogóle muzyka jazzowa? Sporo czasu zabrało mi zrozumienie istoty tego projektu, który teraz, po kilkukrotnym przesłuchaniu albumu, na swój sposób mnie zachwycił.

Sukces Jazz z MACV w dużej mierze wynika z odpowiedniego doboru repertuaru oraz wykonawców jazzowych, których wrażliwość, doświadczenie oraz umiejętności techniczne umożliwiają realizację tego projektu wspólnie z orkiestrą. Ten krążek to znacznie więcej niż tylko kolejne nagranie koncertu Bacha i Mozarta.

Marcin Masecki – znany szerszej publiczności chociażby z nagrań Jazz Bandu Młynarski-Masecki, jest entuzjastą instrumentów klawiszowych. Pianista, kompozytor, aranżer. Należy do niewielkiej grupy artystów, dla których muzyka klasyczna, jazz i szeroko rozumiana muzyka rozrywkowa stanowią jedynie fundament do kreatywnego tworzenia.

Album zaskakuje swoją świeżością i oryginalnością interpretacji. Jazz i muzykę dawną łączy ta sama idea - twórczego podejścia do materiału muzycznego. Improwizacja jest oczywistą fakturą jazzmanów, zapewne tak samo była nią dla Bacha i Mozarta.

Na krążku „Jazz z MACV – Marcin Masecki” znajdziemy trzy koncerty: pierwszy to E-dur BWV 1053 wielkiego Jana Sebastiana Bacha; drugim jest c-moll Wq 43/4 skomponowany przez jego syna Carla Phiippa Emanuela Bacha, a trzeci - to Koncert C-dur nr 13 KV 415 Wolfganga Amadeusza Mozarta.

Marcin Masecki podszedł do projektu bardzo odważnie i kreatywnie. Bazując na swoim doświadczeniu oraz wrażliwości, dokonał transformacji niewspółczesnej formy wybranych kompozycji, prezentując je w inny, bardziej „uwspółcześniony” sposób, zachowując jednak oryginalny kształt kompozycyjny. Fragmenty improwizacji jazzowych opierają się na materiale muzycznym Bacha i Mozarta, w ten sposób nadawany jest nowy kształt utworom. Bez wątpienia dla artystów z MACV, jest to możliwość otwarcia się na nowe formy muzyczne i niestandardowy dla nich język, bazujący na elastycznym podejściu do zapisu nutowego.

Dodatkowo, aby zbliżyć się jednak do warunków w jakich powstawał oryginał, Masecki zdecydował się wykorzystać w nagraniach sześciooktawowe pianino marki Kemble, które z uwagi na strój w jakim gra orkiestra MACV, zostało przestrojone do 430 Hz.

Efekt muzyczny jest zaskakujący. Artysta doskonale czuje materię, w której się porusza, nadąża za ideą, wpisując się swoją grą w fantastycznie brzmiącą orkiestrę. Słucha się tego lekko, z przyjemnością, odnosząc wrażenie, że artystyczny cel to uniezależnienie się od rygorystycznie czczonej wierności zapisu nutowego i odejście od powszechnie znanej bądź oczekiwanej tradycji wykonawczej utworów tego rodzaju.

Jazz z MACV to projekt, który umiejętne łączy elementy jazzu z muzyką dawną. Gra Maseckiego z pewnością może się podobać, a czasami nawet zachwycać stylowością i detalami zręcznie wplatanymi w całość. Album zasługuje na uwagę nie tylko z racji kolejnego perfekcyjnego wykonania koncertów klasycznych, ale przede wszystkim z uwagi na swoisty estetyzm oraz świeżość w podejściu do interpretacji dzieł muzyki dawnej. Kunszt i umiejętności techniczne wszystkich wykonawców biorących udział w tym projekcie sprawiają, że w naturalny i harmonijny sposób powstała cudowna współzależność muzyki dawnej z muzyką improwizowaną. Projekt ten stanowi „pomost”, umożliwiający współczesnemu słuchaczowi wejście do świata kompozycji wykonywanych na instrumentach dawnych. Mam wrażenie, że jesteśmy świadkami tworzenia się nowej estetyki obejmującej swoim zasięgiem zarówno sympatyków muzyki poważnej jak i muzyki improwizowanej.


piątek, 1 września 2023

Adam Makowicz - Welcome Back, Adam (2023)

Adam Makowicz

Adam Makowicz - fortepian

„Welcome Back, Adam” (2023)

Wydawnictwo: For Tune Records 

Tekst: Paweł Ziemba

Działające od 2013 roku, na polskim rynku wydawnictw płytowe For Tune Records, po raz kolejny udowadnia, swoją wiodącą rolę w propagowaniu, polskiej muzyki jazzowej. Po rewelacyjnie przyjętym albumie Jana Ptaszyna Wróblewskiego „On the Road Again” vol. 1, ukazuje się najnowszy album Adama Makowicza „Welcome Back, Adam”.

Makowicz należy do tego nielicznego grona polskich muzyków jazzowych, którzy zdobyli rozpoznawalność wśród słuchaczy i zrobili światową karierę.  Pianista, kompozytor, mocno osadzony w tradycji amerykańskiej pianistyki jazzowej, jak również nieustający popularyzator klasycznych amerykańskich standardów, skomponowanych przez powszechnie znanych Cole'a Portera, Irvinga Berlina, George’a Gershwina, Richarda Rodgersa, Jerome’a Kerna i wielu innych. 

To co wyróżnia Makowicza - to unikalny styl. Jego muzyczna wrażliwość w połączeniu z nieprawdopodobną techniką pianistyczną (zwłaszcza lewej ręki), czynią jego grę wirtuozerską. Od ponad 40 lat sposób grania artysty nie uległa jakieś zasadniczej zmianie, co dla niektórych może być zaskakujące, ale z pewnością należy ten fakt uznać za ewenement w skali światowej.  Z drugiej strony, trudno nie zauważyć, że takie elementy jak harmonia, rytm, uległy pewnym zmianom. Pewne niuanse interpretacyjne, poszerzenie repertuaru o kolejnych kompozytorów jak i własne kompozycje to elementy, które cieszą najbardziej.  Jednak głównym założeniom swojej muzyki, artysta pozostaje wierny do dziś.

„Welcome Back, Adam” to kolejny solowy album ukazujący się po wydanym w 2017 roku „Swinging Ivories”. Album zawiera aż 17 utworów; wśród nich znalazło się 8 oryginalnych kompozycji pianisty i 7 popularnych standardów. Repertuar do jakiego już po trochu nas muzyk przyzwyczaił i w jakim czuje się najlepiej.

Wirtuozeria, elegancja w grze i intymność przekazu stanowią ważne cechy języka muzycznego artysty. W nagraniach „Welcome Back, Adam” znajdziemy wiele charakterystycznych dla gry Makowicza elementów: linia melodyczna tematu prowadzona jest przez lewą rękę, podczas gdy prawa realizuje bogaty plan ozdobników. Pauzy, rabata, zróżnicowanie dynamiki – majstersztyk. Makowicz obdarzony jest wyjątkowym, charakterystycznym dla siebie dotykiem klawiatury. Bardzo elegancki, czysty w przekazie, przyjemnie brzmiący – taki z klasą. Posiada rzadką umiejętność budowy wyjątkowej wieloplanowości w brzmieniu i zdecydowanie wyczuwalny swing. Kołyszące się frazy muzyczne, brzmią jak wypowiadane zdania, zawsze coś mówią - są intymnym przekazem do słuchacza. 

Na uwagę zasługują własne kompozycje artysty. Brzmią świeżo, są melodyjne i przyjemne w słuchaniu. Mam nadzieję, że Pan Adam zdecyduje się kiedyś na nagranie albumu wyłącznie z własnymi utworami. 

Albumu słucha się dobrze i z ogromna przyjemnością. Na podkreślenie zasługuje jego jednorodność. Kompozycje Makowicza nie odbiegają dynamiką, stylistyką od znanych standardów amerykańskich. Zaproponowany układ utworów na płycie jest wręcz doskonały. To wszystko sprawia, że pomimo tak dużej ilości różnych kompozycji, muzyka brzmi przystępnie i bardzo naturalnie. 

Słyszałem kiedyś taką przypowiastkę, że chyba nie ma takiego miejsca na Globie, w którym nie grał Makowicz, a jeśli jednak jest, to tylko dlatego, że w okolicy nie było porządnego fortepianu bądź odpowiedniej sali koncertowej. Słuchając „Welcome Back, Adam” nie musimy się martwić o jakość, muzyka została zarejestrowana w wyjątkowej pod względem akustyki sali koncertowej Nowa Miodowa w Warszawie.