Pages

sobota, 6 grudnia 2014

Koniec roku na bogato!!!

Końcówka roku w jazzie zawsze jest najmocniejsza, ale to, co się dzieje w tym roku, głównie za sprawą wytwórni For Tune, przechodzi wszelkie pojęcie! Zasadniczo powinno mnie to cieszyć, ale podobnie jak Wy lubię ponarzekać, dlatego powiem, że ta sytuacja ma też pewne swoje minusy. Na przykład chcemy tak jak zwykle 15 grudnia tuż przez Świętami przedstawić nasz TOP TEN 2014 (sprawdźcie nasze dziesiątki z poprzednich lat: 2013, 2012), a tymczasem ciągle docierają do nas nowe krążki i to tak dobre, że mogą bardzo poważnie namieszać w naszym zestawieniu. Rzućcie chociażby okiem na te kilka albumów, które otrzymałem w ostatnich dniach:


Doprawdy płyta jedna ciekawsza od drugiej! Nowa BAABA to jak zwykle jeden z najbardziej inspirujących projektów z pogranicza muzyki popularnej i improwizowanej. Bardzo długo oczekiwana (ponad dekadę!) nowa płyta trio Michała Tokaja też nie zawodzi. Agnieszka Wilczyńska przypomina piosenki Wojciecha Młynarskiego (czyli jednak to prawda, że młode kobiety mają słabość do Starszych Panów). Następny po rewelacyjnym zeszłorocznym projekt duetu Maciej Fortuna/Krzysztof Dys z muzyką Romana Maciejewskiego. Niezwykle mocna propozycja dla wielbicieli awangardy od trio Trzy Tony (Tomasz Pawlicki, Mateusz Szwankowski i Jacek Buhl). Wreszcie na koniec nowe oberki od jednego z najbardziej interesujących pianistów młodego pokolenia, Piotra Orzechowskiego. A to tylko mała część tego, co zostało wydane w ostatnich tygodniach! Śledźcie publikowane codziennie przez nas teksty, aby dowiedzieć się więcej na temat tych i innych propozycji.

Nie samymi płytami człowiek jednak żyje. Od czasu do czasu trzeba się oderwać od głośników i klawiatury laptopa, aby spotkać się z przyjaciółmi i o czym pogadać? Oczywiście o muzyce (no i trochę o dupie Maryni oczywiście)! Tym razem okazja była niecodzienna, bo oto z Aomori położonego na północnym krańcu największej japońskiej wyspy Honsiu przyjechał do Polski Yoshinori Shirao. Moja z nim znajomość zadaje kłam tezie, że Facebook niszczy relacje międzyludzkie. Może i niszczy, ale też i niekiedy tworzy. Bo z Yoshinorim znaliśmy się od kilku lat na fejsie i po kilku latach takiej luźnej znajomości spotkaliśmy się w realu czując się przy tym jak starzy kumple. Przedtem Yoshinori odwiedził Wrocław (wpadł na Jazztopad), Katowice i Kraków, gdzie spotykał się z miłym przyjęciem polskich znajomych, wśród których było wielu naszych artystów. Wreszcie zjechał do "stolycy", gdzie Wasz skromny felietonista zabrał go najpierw na piwo i pizzę do Pardon To Tu, potem na czekoladę do Wedla, dalej na Foksal na kolejne piwo, wódkę, a potem to już niezbyt dokładnie pamiętam, co się działo... Muzycznym powodem wizyty w naszym kraju było wydanie przez Yoshinoriego książki zatytułowanej "Central European Music Steps Ahead!!", w której opisuje muzykę z naszego regionu, a polski jazz ma w tym przeglądzie szczególnie eksponowane miejsce.

Przegląd moich zeszłotygodniowych jazzowych grzechów i grzeszków kończę na mającym miejsce na warszawskim Mokotowie (prezycyjnie na Służewiu) cyklu koncertów Jazz Dobry Nad Dolinką. Jego spiritus movens jest Jurek Szczerbakow, znany Wam z wieloletniego dyrektorowania w RadioJAZZ.FM, a który postanowił mnie zestresować propozycją poprowadzenia w jego zastępstwie koncertu Ewy (Evah!) Urygi. Zestresować, ponieważ wiele rzeczy już robiłem w polskim jazzie (w prasie, radiu, telewizji), ale jakoś tak się złożyło, że koncertu nie prowadziłem. Wyszedłem zatem na scenę, dostałem reflektorami po oczach i tak byłem spięty, że pomieszałem nazwiska muzyków, zapomniałem powiedzieć 90% rzeczy, które zamierzałem i aby uniknąć totalnej kompromitacji jak najszybciej uciekłem ze sceny robiąc miejsce muzykom. Ci poradzili sobie wyśmienicie i rozkołysali zgromadzoną licznie publiczność programem złożonym tyleż z jazzowych standardów co polskich pastorałek, czyli ogólnie na świąteczną nutę. Opuszczałem wraz z publicznością olśniewająco piękny budynek służewskiego domu kultury (świeżo oddany "na wybory" we wrześniu tego roku), podsłuchując o czym rozmawiają i czy są zadowoleni z koncertu. Z ulgą zauważyłem, że nikt nie zwrócił uwagi na moje nerwy, a główny temat rozmów stanowią świąteczne karpie, pierogi, wizyty teściowych i tym podobne sprawy. Odetchnąłem zatem nieco lżej i pognałem do domu porozmawiać z moimi bliskimi dokładnie o tym samym...

Autor: Maciej Nowotny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz