Pages

piątek, 6 maja 2016

Tropy - Eight Pieces (2016)

Tropy

Artur Maćkowiak - guitar, synth, electronics
Bartek Kapsa - bass guitar, drums, electronics
Wojciech Jachna - trumpet (1,3)
Tomasz Pawlicki - flute (3)

Eight Pieces



WM12

By Bartosz Nowicki

"Granica naszego kompromisu pokrywa się z linią między naszymi pośladkami. Nie wejdziemy w żaden układ, który będzie wymagał od nas dania dupy. Moment, gdy zaczyna się dawanie dupy, wyczuwamy intuicyjnie" – manifestował Artur Maćkowiak na łamach Anteny Krzyku w 2003 roku. Dziś po trzynastu latach można już tę deklarację zweryfikować. Oczywiście intuicyjnie. Pretekstem jest debiutancka płyta zespołu Tropy, stworzonego przez Maćkowiaka (gitara, syntezator, elektronika) i Bartka Kapsę (perkusja, bas, elektronika), niegdyś członków znakomitej formacji Something Like Elvis. Przeszło dekadę temu kapela z Szumina wraz Ewą Braun i Kristen dokonała małego przewrotu na polskiej scenie alternatywnej muzyki gitarowej.

Siłą Tropów jest eklektyzm. Kompozycje bydgoskiego duetu żonglują wielobarwną talią stylów i gatunków. Na "Eight Pieces" połyskujące syntetycznym brzmieniem klawisze spotykają się z ciężkimi prog-rockowymi akordami. Melodyjność z zawiesistymi gitarowymi pasażami. Rytmika zaś przeskakuje miedzy klubowym bitem, rockową motoryką, a jazzową dynamiką. Ten estetyczny melanż jest nierzadko domeną pojedynczego utworu. Koncepcja, aby pomieścić te wszystkie estetyczne punkty odniesienia i zawrzeć je w jednej narracji, musiała odnaleźć dla siebie odpowiednią strukturę w kompozycji. Stąd skłonność duetu do budowania długich, dynamicznych kompozycji, zmierzających najczęściej do okazałych kulminacji ("Posejdon"). Choć uczciwie trzeba stwierdzić, że zdarzają się na tej płycie dłużyzny, to jednak warto uważnie prześledzić proces i dynamikę ewolucji utworów; jak wymieniają się motywy melodyczne i instrumentacje; w końcu jak zmienia się temperatura i intensywność narracji.

Pisząc o muzyce Tropów nie sposób nie odnieść się do końcówki lat dziewięćdziesiątych XX wieku i początku zerowych XXI. Zwłaszcza, gdy otwierająca płytę kompozycja "Anteny" rozpoczyna się motywem niemal żywcem wyjętym z płyty "Cigarette Smoke Phantom" Something Like Elvis. Melodyjna, zapadająca w pamięć psychodeliczna pętla, niegdyś domena grającego na akordeonie i syntezatorze Macieja Szymborskiego, tu została sparafrazowana szklistym klawiszem Artura Maćkowiaka. "Eight Pieces" stawia estetyczny pomost miedzy millenium a drugą dekadą XXI w., intencje muzyków pozostają wierne tym, które przyświecały im przed kilkunastu laty, gdy współtworzyli jeden z ciekawszych momentów na scenie rodzimej muzyki niezależnej - zarówno we wspomnianym Something Like Elvis, jak i w późniejszych Contemporary Noise Sextet (Quintet) i Potty Umbrella. Zatem z perspektywy przytoczonej na wstępie deklaracji Maćkowiaka, można stwierdzić, że "linia między pośladkami" pozostała nienaruszona.

Doświadczenia w produkcji i realizacji nagrań, udział w licznych, rozpiętych stylistycznie projektach, pozostawanie wciąż w krajowej czołówce najbardziej kreatywnych instrumentalistów, udokumentowane świetnymi płytami. Wreszcie - prowadzenie labelu i kierowanie festiwalem Fonomo, aktywny udział w kreowaniu nowych scen (Bydgoszcz), a także bycie łącznikiem między starą a nową awangardą (Mózg). Wszystko to wskazuje na Maćkowiaka i Kapsę jako na artystów świadomych swojego miejsca, czasu i twórczości. Niemal dwie dekady zaowocowały z pewnością tego rodzaju oświadczeniem, które pozwoliło zarejestrować im w duecie (goście - Jachna i Pawlicki - pełnią tu rolę podwykonawców) materiał, który przed laty możliwy był do zrealizowania tylko w o wiele szerszych składach. Możliwe że buńczuczna, młodzieńcza iskra twórcza została nieco zastąpiona rutyną starego wygi, ale muzyka bydgoskiego duetu intryguje swą witalnością i charyzmą.

Trudno z perspektywy roku 2016 mówić o powrocie post-rocka, wszak eklektyzm będący jego fundamentem stał się elementarnym językiem muzyki i powszechną praktyką artystyczną. Jednak daje do myślenia fakt funkcjonowania w ramach polskiej sceny sceny takich formacji jak Tropy, Alameda 5 czy Innercity Ensemble, dla których punktem wyjścia staje się improwizacja zakorzeniona w muzyce nie tylko jazzowej, ale przede wszystkim w rockowej.

1 komentarz: