Pages

niedziela, 13 sierpnia 2017

Beam - One (2017)

Beam

Bartosz Czarniecki - alto saxophone
Anna Roemer - guitar
Michał Nienadowski - double bass
Emil Thorenfeldt - drums

One



MULTIKULTI MPJ 016

By Krzysztof Komorek

Debiutancki "One" kwartetu Beam to kolejna polska jazzowa płyta, której korzenie sięgają do duńskiego Odense. Lider zespołu, saksofonista Bartosz Czarniecki, studiował w tamtejszym konserwatorium i tam poznał wszystkich członków zespołu, których zaprosił do nagrania niniejszego albumu. Siedem z dziewięciu utworów napisał sam Czarniecki. Trzeba przyznać, że kompozytorska jakość jego pracy to pierwsze, co da się zauważyć przy słuchaniu. Zresztą, jako instrumentaliście i soliście także trudno cokolwiek mu zarzucić. 

Saksofon rewelacyjnie uzupełnia się i wymienia z gitarą w partiach solowych. Gitarzystka Anna Roemer będzie niewątpliwym odkryciem dla tych, którzy jeszcze nie mieli możności jej poznać. Jej minimalistyczna, czasem z lekka frisellowska gra, budzi szczery zachwyt. Porywają zwłaszcza gitarowe fragmenty rozpoczynającego płytę "After" oraz "Power Of Four". Skład zespołu dopełnia równie znakomita sekcja rytmiczna z Michałem Nienadowskim na kontrabasie i Emilem Thorenfeldtem na perkusji.

Zestaw kompozycji własnych urozmaicają dwa tradycyjne utwory polskie. I tu pojawia się moje jedyne "ale" do tej płyty. Nie jestem przesadnym konserwatystą, osobą zamkniętą na nowości, z góry odrzucającą eksperymenty i raczej nie doszukuję się wszędzie skłonności obrazoburczych czy profanacyjnych. Jednak jazzowej wersji piosenki "O mój rozmarynie" zupełnie nie jestem w stanie zaakceptować. Zbyt ciężkie gatunkowo jest całe historyczne tło tego utworu, jakie od razu pojawia się w mojej głowie, żeby przejść nad nim do porządku jako kolejną melodyjką do interpretacji i zrobieniem z niej żwawego, ostrego jazzowego kawałka. Zwyczajnie za bardzo mi to zgrzyta. Od razu zaznaczę, że nie rzutuje to na wysoką ocenę płyty. Chociażby z tego powodu, że drugi z folkowych standardów, "Czerwone jabłuszko", wypadł fantastycznie. Kapitalne jest tu solo Czarnieckiego i pomimo wcześniejszego zastrzeżenia mam nadzieję, że na kolejnych płytach Beam pojawią się jeszcze inne tradycyjne nagrania.  

"One" to płyta "bez zadęcia". Nowoczesna, udanie mieszająca pierwiastek improwizacji z tym bliższym głównemu nurtowi. W większości spokojna, niekiedy nawet delikatna, choć miejscami także mroczna. Lider zapowiada, że Beam nie będzie jednorazowym projektem i to dobra wiadomość, bowiem po takiej zapowiedzi, jaką jest omawiany tu album, warto będzie się nad ich muzyką kolejny raz pochylić. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz