Pages

niedziela, 4 lutego 2018

Lotte Anker - Plodi (2017)

Lotte Anker

Lotte Anker - saxophones
Artur Majewski - trumpet
Rafał Mazur - bass guitar
Zlatko Kaučič - drums, percussion

Plodi

IZK CD069



By Piotr Wojdat

Czasami bywa tak, że trudno jest zrozumieć zamysł twórczy wykonawcy. Warto w takiej sytuacji postawić sobie pytanie w rodzaju: co artysta miał na myśli? Przyznam, że zadaję je sobie w trakcie każdego kolejnego odsłuchu "Plodi" Lotte Anker i nie znajduję na nie odpowiedzi. Mam wrażenie, że zarówno znakomita duńska saksofonistka, jak i słoweńska wytwórnia Klopotec nie przemyśleli sprawy i być może stąd wynikają moje mieszane uczucia związane z płytą, w której nagraniu udział wzięli także czołowi polscy jazzowi improwizatorzy.

Nie, żeby "Plodi" było albumem słabym. Znajdziemy na nim ciekawe momenty i trzeba otwarcie przyznać, że nie jest ich tak znowu bardzo mało. Głównym problemem tego wydawnictwa jest jednak jego spójność. Najpierw mamy okazję posłuchać samą Anker solo z koncertu, który odbył się w ramach Brda Contemporary Music Festival w 2016 roku. Po wysłuchaniu trzech wymagających skupienia utworów i raczej niezbyt porywających, natrafiamy na duet artystki z perkusistą Zlatko Kaučičem. I jak to ze Słoweńcem bywa, po raz kolejny udowadnia, że jest artystą jedynym w swoim rodzaju. Niestety nie przekłada się to na jakość prezentowanej muzyki. Improwizacja prowadzi Anker i Kaučiča do ślepego zaułka, z którego nie są już w stanie się wydostać przed upływem ostatniej kompozycji.

Na szczęście na koniec otrzymujemy przysłowiową truskawkę na torcie, czyli jeden utwór z koncertu kwartetu. Do Anker i Zlatko Kaučiča dołączają basista Rafał Mazur oraz trębacz Artur Majewski. I jest to najciekawszy utwór w całym tym zestawie. Rozwija się bardzo powoli, ale w pewnym momencie przeradza się we free jazzową nawałnicę dźwięków, które zacierają niezbyt dobre wrażenie z odsłuchu fragmentu solowego i duetowego. Szkoda, że wydawca nie zdecydował się na to, by zaprezentować cały koncert kwartetu pod wodzą Lotte Anker i z udziałem naszych instrumentalistów. Być może wtedy "Plodi" byłoby albumem lepszym i znacznie bardziej spójnym niż jest w istocie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz