Pages

sobota, 7 kwietnia 2018

Thomas Kolarczyk Ensemble - Halbträume (2018)

Thomas Kolarczyk Ensemble

Viktor Wolf - clarinet, bass clarinet
Otto Hirte - alto saxophone, flute, alto clarinet
Sławek Pezda - tenor saxophone
Thomas Kolarczyk - double bass
Kuba Gudz - drums

Halbträume



DOUBLE MOON 71194

By Maciej Nowotny

Kiedy przed laty dodawaliśmy na blogu kategorię przeznaczoną specjalnie dla debiutantów mieliśmy wątpliwości, czy w ogóle będą dla niej wartościowi kandydaci. Obawy te okazały się płonne. Kolejne lata przyniosły prawdziwe tsunami wartościowych debiutów na blogu, wśród których wymienić można nazwiska tej miary co Sebastian Zawadzki, Nikola Kołodziejczyk, Maciej Kądziela, Grzegorz Tarwid, Michał Ciesielski, Franciszek Pospieszalski, Kasia Pietrzko i wielu innych (pełną listę wyróżnionych przez nas debiutów możecie znaleźć pod tym linkiem). Dzisiaj chcemy odnotować kolejny dojrzały artystycznie debiut, tym razem kontrabasisty Thomasa Kolarczyka.

Urodzony w Niemczech, ale mający polskie korzenie, muzyk należy do kohorty tych naszych młodych artystów, dla których granice państwowe, polityczne, etniczne są podobnie jak te między muzycznymi gatunkami po to, by je przekraczać. Studiuje, pracuje i muzykuje w Berlinie, który w ostatnich latach stał się magnesem dla wielu polskich młodych niespokojnych duchów. Z tego, co przeczytałem w jednym z wywiadów, nie zamyka się wcale w jazzowej wieży z kości słoniowej, lecz aktywnie penetruje bogatą berlińską scenę muzyczną, grając nie tylko w formacjach jazzowych czy też improwizujących, ale też rockowych, folkowych czy nawet tych z pogranicza muzyki klasycznej.

Co najważniejsze, wszystkie te zasymilowane wpływy słychać w muzyce. Może nawet nie tyle w warstwie narracyjnej, bezpośrednio melodyjnej czy rytmicznej, lecz bardziej w złożoności kompozycji, w ich dojrzałym ujęciu, a także w jakości wykonania. Oczywiście sekcja rytmiczna jest bardzo silnym punktem tego zespołu, a tworzy ją współpracujący od wielu lat z Thomasem perkusista Kuba Gudz. Pamiętam ich z wydanej w 2012 roku płyty "Tone Raw", którą recenzował Adam Baruch, już wtedy przepowiadający tym muzykom dużą przyszłość.

Siłą rzeczy jednak o obliczu tego zespołu stanowią instrumenty dęte: Sławek Pezda na saksofonie tenorowym,  Otto Hirte na saksofonie altowym i Viktor Wolf na klarnecie. To wszystko świetni instrumentaliści potrafiący dobrze wpasować się w stworzoną przez lidera koncepcję. Szczególnie charyzmatyczny jest Wolf, który swoją osobowością odcisnął wyraźne piętno na tym albumie, chociaż niekiedy jego quasi klezmerskie wstawki mnie drażniły. 

Generalnie najbardziej na tym albumie podobały mi się kompozycje i te momenty, gdy muzycy czujnie się słuchając, to podążali za liniami wytyczonymi przez Kolarczyka, to odchodzili od nich improwizując. Złożoność tej muzyki, świeżość, nawiązania stylistyczne do legendarnego Art Ensemble Of Chicago (kompozycja "Berlin Is Full Of Lonely People") i ich licznych europejskich permutacji, szczególnie brotzmanowskich, skutecznie przykuwały moją uwagę. Brakowało mi może tak bliskich sercu nut słowiańskich: emocjonalności, entuzjazmu, melancholii posuniętej do szaleństwa i przekształcającej się w ekstazę. Tylko że to więcej mówi o piszącym te słowa niż o Thomasie, który nagrał obiecującą płytę i któremu bardzo życzę, by podążając tak wytyczoną ścieżką, w pełni zrealizował swój bez wątpienia duży potencjał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz