Pages

czwartek, 24 maja 2018

Fernández/Majewski/Mazur - Spontaneous Soundscapes (2017)

Fernández/Majewski/Mazur 

Agustí Fernández - piano
Artur Majewski - cornet, effects
Rafał Mazur - acoustic bass guitar

Spontaneous Soundscapes

MW 957-2




By Maciej Krawiec

Album "Spontaneous Soundscapes" to kolejny w ostatnich latach dowód na bliską relację katalońskiego pianisty Agustíego Fernándeza nie tylko z polskimi muzykami, ale także rodzimym rynkiem wydawniczym. Płyta, która ukazała się w katalogu oficyny Not Two Records, stanowi zapis spotkania Fernándeza z basistą Rafałem Mazurem i trębaczem Arturem Majewskim na scenie krakowskiego klubu Alchemia, choć bez udziału publiczności. Zarejestrowali tam w pełni improwizowany set, złożony z tytułowych "spontanicznych pejzaży dźwiękowych", w których każdy z biorących udział w sesji artystów się specjalizuje.

Po album sięgnąłem już po tym, gdy słuchałem ich – wraz z Albertem Cirerą i Ramonem Pratsem – w ramach grupy Liquid Quintet na ubiegłorocznym festiwalu Ad Libitum. Zatem nie tylko wspólnota zapatrywań na to, co Fernándeza, Mazura i Majewskiego interesuje w muzyce, ale i zdolność do wchodzenia w takim właśnie gronie w spontaniczne interakcje nie były dla mnie zaskoczeniem. 

To powiedziawszy, należy dodać, że "Spontaneous Soundscapes" dostarcza niezliczonej ilości zaskoczeń jeśli chodzi o warstwę brzmieniową, energetyczną i dramaturgiczną. Słucha się tej organicznie powstającej i skrajnie abstrakcyjnej muzyki z zapartym tchem – jak przystało na inteligentnie wykonywaną sztukę improwizowaną. Mówiąc o inteligencji, mam na myśli proporcje i natężenie, w jakich każdy z artystów udziela się w kolejnych partiach nagrania, oraz ich mądre balansowanie między wsobnym skupieniem i niezależnością a żywiołową, grupową ekstrawersją. 

W moim niedawnym wywiadzie z gitarzystą Marcinem Olakiem – jednym z polskich praktyków otwartej muzyki improwizowanej – powiedział mi on, że w odbiorze tego rodzaju sztuki pomaga obserwacja występujących artystów; inaczej dźwięki mogą być trudne do przyswojenia przez niewprawionego odbiorcę. W pełni zgadzając się z Marcinem, jestem również zdania, że na taką muzykę należy się po prostu z ufnością otworzyć. Wszak czy jej brak ewidentnej logiki, przewidywalnej narracji i łatwych odpowiedzi nie jest czymś, co w istocie cechuje fascynujący świat, który nas otacza? Przy takim podejściu może się okazać, że swobodna improwizacja jest czymś o wiele bliższym wnętrzu odbiorcy, aniżeli nieskazitelne artystyczne produkcje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz