Pages

niedziela, 19 sierpnia 2018

Albert Cirera/Witold Oleszak - Terra Plana (2018)

Albert Cirera/Witold Oleszak

Albert Cirera - tenor & soprano saxophones
Witold Oleszak - piano

Terra Plana

MPSMT 009




By Maciej Krawiec

Duetowa płyta "Terra Plana" katalońskiego saksofonisty Alberta Cirery i pianisty Witolda Oleszaka to dziewiąty album z serii dedykowanej iberyjskiemu free improvised, wydawanej przez Multikulti Project we współpracy z Trybuną Muzyki Spontanicznej Andrzeja Nowaka. Cirera nagrał już w jej ramach solowy krążek "Lisboa's Work", na kolejnej słyszymy rejestrację jego spotkania z polskim pianistą sprzed niecałego roku w studiu Radia Poznań.

Muzyka improwizowana, nieoparta na zapisie nutowym, stanowiąca sama w sobie jedyny zapis konwersacji artystów, stanowi wyjątkowe wyzwanie dla słuchacza – to rzecz oczywista. Poza tytułami płyty i kolejnych jej części, odbiorca pozbawiony jest zwyczajowych punktów odniesienia: czytelnych melodii, klarownych rytmów i przejrzystych narracji. Gdy słuchacz wkłada do odtwarzacza i włącza taki album, jak "Terra Plana", jest sam na sam z muzyką absolutnie nieprzewidywalną, a wsparcie nieść mogą wyłącznie wyobraźnia, wrażliwość i doświadczenie z odbiorem takiej sztuki. Tego rodzaju konfrontacje – co niedawno pokazały na przykład płyty "Catapulta De Pols D'estrelles" perkusisty Vasco Trilli i Mikołaja Trzaski czy „Spontaneous Soundscapes” katalońsko-polskiego tria Fernàndez/Majewski/Mazur – są w stanie artystycznie wynagrodzić z nawiązką wysiłek włożony w ich odbiór.

Czy tak jest również w wypadku albumu Cirery i Olszaka? W dużej mierze tak, ale nie do końca. A raczej – nie od początku. Bowiem pierwsze minuty wydają się jedynie badaniem sonorystycznych możliwości artystów. Prawdą jest, że te nieraz wprawiają w osłupienie, albowiem duet kreuje dźwięki niezwykłe, intensywnie oddziałujące na wyobraźnię: piski, zawodzenia, warknięcia, szmery, drobne uderzenia, wdechy i wydechy, nagłe stuki i echa tworzą frapującą, enigmatyczną materię. Ale preparowane, same przez się ciekawe dźwięki (nawet tak fantastycznie zarejestrowane, jak w przypadku "Terra Plana")  nie tworzą automatycznie spójnej – co z tego, że niefabularnej – opowieści.

Z biegiem czasu robi się jednak ciekawiej. Kolejne improwizacje, w których muzycy coraz lepiej wyczuwają się w budowaniu ciekawych narracji, przynoszą atmosferę grozy i zwroty akcji wiedzione tajemną, ale przekonującą logiką. Pojawia się cisza, wewnętrzne napięcie, długie tony stanowiące tło dla gęstszej gry partnera, dobre pomysły strukturalne. Niecierpliwość muzykowania, która może przeszkadzać w pierwszych utworach, ustępuje miejsca uwadze, wyczuciu czasu oraz przestrzeni, a także okazjonalnym namiastkom regularności i pięknie dźwięku – co przy tego rodzaju sztuce jest niezwykle ważne. "Terra Plana" to zatem nie tylko fascynujące doświadczenie dla spragnionych nieoczywistych brzmień, ale również dla szukających – opowiadanych za ich pomocą – niebanalnych, wymagających historii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz