Pages

sobota, 16 marca 2019

RGG - Memento (2019)

RGG

Łukasz Ojdana - piano
Maciej Garbowski - double bass
Krzysztof Gradziuk - drums

Memento

PN 0190295475932




By Krzysztof Komorek

Po raz pierwszy zetknąłem się z materią muzyczną "Memento" na kameralnym koncercie, będącym rodzajem rozgrzewki zespołu, tuż przed wejściem do studia nagraniowego. Już wtedy zakiełkowała we mnie myśl, że będziemy mieli do czynienia z płytą bardzo dobrą. Przesłuchanie gotowego materiału potwierdziło tamte przeczucia z naddatkiem. Nie znałem jeszcze wypowiedzi muzyków o genezie powstawania utworów i inspiracjach,  jakie kierowały nimi w procesie twórczym. Odebrałem więc "Memento" jako nienazwany wprost hołd dla osoby Wielkiego Muzyka i okresu współpracy z Nim. W momencie nagrywania albumu nie naznaczony jeszcze Odejściem.

Jak się okazało intencje RGG były podobne. Rzeczywiście jest "Memento" (cytując Macieja Garbowskiego) pamiątką okresu współpracy z wybitnymi muzykami europejskimi. Ostatnie lata były przecież niezwykle owocne dla zespołu jeżeli weźmiemy pod uwagę właśnie koncertowe i fonograficzne kooperacje ze znaczącymi postaciami muzyki improwizowanej. Płyty z Evanem Parkerem, Trevorem Wattsem, Samuelem Blaserem i Vernerim Pohjolą, liczne koncerty z Tomaszem Stańką, chyba bez wyjątku doczekały się najwyższych ocen. Teraz przyszedł czas na odniesienie się do tych doświadczeń i skomentowanie owych historii przez samo trio. 

Ton tych wspomnień może nieco zaskoczyć . Jest bowiem "Memento" płytą bardzo spokojną, można wręcz rzec melancholijną. Pełną zadumy i zamyślenia, a przy tym daleką od prostej "balladowatości". Tylko krótki, gwałtowny (nomen omen) "Furiant" oraz "Chronology" Ornette'a Colemana, łamią wspomniane nastroje. Na album składają się cztery kompozycje Macieja Garbowskiego, cztery Łukasza Ojdany, wspomniany utwór Colemana oraz zamykające całość interpretacje dwóch dzieł Henryka Mikołaja Góreckiego ("Szeroka woda" i "Three Pieces In Old Style I"), które poprzedzają właściwy finał w postaci "Gloria Tibi Domine" Jacka Gałuszki. 

Znalazło się na płycie miejsce na ów domniemywany przeze mnie hołd - "Hombre Con Sombrero" sugeruje dedykację już samym tytułem. Prawdziwie senne "We śnie", inspirowane wierszem Bolesława Leśmiana, kieruje z kolei myśli ku sesji "Mysterium Lunae" zrealizowanej z Anną Gadt. Zrodziło się we mnie również nieodparte wrażenie słuchania dwóch narracji: delikatnej, zrównoważonej, niejednokrotnie melodyjnie romantycznej – prowadzonej przez fortepian, oraz bardziej szarpanej, gwałtowniejszej - będącej udziałem kontrabasu i perkusji. Dwóch różnych punktów widzenia kapitalnie łączących się w niesamowicie spójną opowieść. 

Oczywistym jest, że subiektywne niuanse po stronie odbiorcy mają dla oceny duże znacznie. I tak się złożyło, że ten wysublimowany album, w którym słychać namysł nad każdym dźwiękiem, wpasował się moje oczekiwania perfekcyjnie. Dlatego do "Memento" chce mi się ciągle powracać. Wyjątkowo często. Niekiedy docenienie dzieła artystycznego zajmuje trochę czasu. Potrzeba dłuższej chwili zastanowienia, głębszej analizy. Jednak zdarza się i tak, że już pierwsze dźwięki rodzą w słuchaczu przekonanie, że ma się do czynienia z czymś wyjątkowym. Stwierdzenie, że właśnie ukazał się jazzowy album roku 2019 może zabrzmieć ryzykownie. W moim przekonaniu artystyczna konkurencja będzie jednak musiała się wspiąć się na wyżyny, by "Memento" zrzucić z tego piedestału.

1 komentarz:

  1. Warto dodać, że płyta jest naprawdę świetnie nagrana, brawa dla dźwiękowca.

    OdpowiedzUsuń