Pages

niedziela, 14 kwietnia 2019

Mateusz Pałka/Szymon Mika Duo - Short Form (2019)

Mateusz Pałka/Szymon Mika Duo 

Mateusz Pałka - piano
Szymon Mika - guitars

Short Form

PRIVATE EDITION 2019




By Krzysztof Komorek

Mateusz Pałka i Szymon Mika. Płyty obu tych muzyków na ogół dobrze trafiają w moje gusta. Miałem już okazję kilkakrotnie chwalić ich autorskie projekty, z przyjemnością wracam do nagrań kwartetu, który wspólnie prowadzą. Przysłowiowa chemia między nimi nie wygasa, w czym utwierdził mnie wysłuchany niedawno koncert. Tak więc niemal podskoczyłem z radości na wieść o nagraniach duetu obu Panów. Dwójka cenionych instrumentalistów i ulubiony, kameralny format. Czegóż chcieć więcej. 

Zawartość albumu także nie rozczarowała. Duet mógł pójść na łatwiznę i sięgnąć po chwytliwe, ograne standardy. Zamiast tego zaproponowali jednak zestaw własnych utworów, które zanurzone w fantastycznych melodiach nie pozwalają oderwać się od płyty. Niektóre z nagrań podobały mi się tak bardzo, że aż trudno było przejść do kolejnych. Potem często okazywało się, że z następnym utworem pojawiała się jeszcze przyjemniejsza niespodzianka. Jak wspomniałem ogromna w tym zasługa kompozytorów, a w zasadzie kompozytora, bowiem sześć z dziewięciu tytułów jest autorstwa Mateusza Pałki. Jeden napisał Szymon Mika, jeden zaimprowizowali wspólnie, a całość uzupełnia klasyk Lennona i McCartneya "Eleanor Rigby". 

Duet "kupił mnie" już samym otwarciem. W zasadzie wystarczyłby singiel z "A Paris", którego mogę słuchać w kółko. Utwór, który śmiało stawiam w jednym rzędzie z ulubionymi fragmentami duetowych albumów jazzowych mistrzów. Ale i pozostałym kompozycjom nie brakuje atrakcyjności. Nostalgią i smutkiem uwodzą "Stories", zestawieniem niewinności z gwałtownością porusza powracający fragment "She Doesn’t Like Doing Homework", zaskakuje odmiennością klimatu zgrzytliwo-oniryczny "The Man Who Sat Between The Roosters". Wreszcie drugi z moich faworytów - "Mazurek E-moll" - wybrzmiewający niczym odnaleziona po latach, nieznana partytura mistrza Fryderyka. Czyste piękno. 

"Short Form" nie jest wcale, jak sugeruje tytuł, takie krótkie. Poszczególne utwory trwają po pięć do siedmiu minut. Całość zaś to niemal pięćdziesiąt minut wspaniałej – i co podkreślę raz jeszcze – autorskiej muzyki. Świetna płyta, która wlała we mnie błogość, radość i uspokojenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz