Pages

czwartek, 13 czerwca 2019

Jan Ptaszyn Wróblewski Sextet - Komeda. Moja Słodka Europejska Ojczyzna (2018)

Jan Ptaszyn Wróblewski Sextet 

Jan Ptaszyn Wróblewski – tenor saxophone
Henryk Miśkiewicz – alto saxophone
Robert Majewski – trumpet (CD1)
Łukasz Poprawski – soprano saxophone (CD2)
Wojciech Niedziela – piano
Sławomir Kurkiewicz – bass
Marcin Jahr - drums

Komeda. Moja Słodka Europejska Ojczyzna

PN 0190295700348 

By Krzysztof Komorek

Szczerze mówiąc, w pierwszym momencie mocno zdziwiła mnie zapowiedź wydania tego albumu. Podobnie jak wielu innych obserwatorów krajowej sceny jazzowej, nieco cierpiałem z racji nadmiaru komedowskich projektów (zwłaszcza tych średnio udanych) oraz wpychania za wszelką cenę dziedzictwa wybitnego kompozytora do kolejnych albumów. Zdumienie potęgowała osoba lidera, bowiem Jan Ptaszyn Wróblewski zawsze zdawał mi się osobą dokonującą przemyślanych wyborów artystycznych. Stąd może decyzja, by projektowi przyjrzeć się jednak uważniej. Decyzja ze wszech miar słuszna, bo sprawa nie okazała się wcale tak oczywista, jak wskazywałoby na to pierwsze wrażenie. I to z kilku równoprawnych powodów. 

Pierwszy z nich to nagrany materiał. Uznawany przez samego Komedę (jak wieść głosi) za najważniejsze dzieło życia, powstały w roku 1967 i wydany w Niemczech zbiór "Meine Süsse Europäische Heimat - Dichtung Und Jazz Aus Polen” – łączy polską poezję (wiersze m.in. Szymborskiej, Miłosza, Herberta, Ważyka czy Przerwy-Tetmajera przełożone na niemiecki przez Karla Dedeciusa) z polską muzyką. Nigdy jednak nie doszło do zarejestrowania czysto instrumentalnej wersji dzieła. Chociaż kilka muzycznych fragmentów płyty pojawiło się potem w zmienionej niekiedy formie na innych albumach Komedy – "Temat dla jednego, a wariacje dla drugiego świata" jest pierwowzorem "Nighttime Daytime Requiem", dobrze znane są "Litania" i "Po katastrofie".

Po drugie, płyta firmowa przez Ptaszyna Wróblewskiego nie jest owocem pochopnej decyzji. Pierwotnie całość przygotowywano do widowiska z udziałem Andrzeja Seweryna, recytującego wiersze. Spektakl zamykał w 2013 roku Letnią Akademię Jazzu organizowaną przez łódzki klub Wytwórnia. Jeszcze w trakcie prac zdecydowano się na opracowanie i nagranie wersji instrumentalnej. Doszło do tego dzień po koncercie, w tej samej sali, ale już bez udziału publiczności. Trzy lata później ową instrumentalną całość przedstawiono na Polish Jazz Fetsival w Tomaszowie Mazowieckim, a koncert ów także został nagrany. Materiał, jak widać, przeleżał nieco na półkach. Koniec końców w momencie finalizowania decyzji wydawniczych Jan Ptaszyn Wróblewski stanął przed koniecznością wyboru wersji, która miała się ukazać. Na szczęście dla nas, słuchaczy, decyzji tej nie udało mu się podjąć i do rąk publiczności trafił album dwupłytowy.

Program obu płyt jest wprawdzie dokładnie taki sam - różnicę stanowi jedynie zapowiedź lidera rozpoczynająca koncertową wersję – ale jak wspomniałem, możliwość posłuchania obu rejestracji jest niezwykle cenna. Przede wszystkim ze względu na odmienne składy, które wystąpiły przy każdej z okazji. W studyjnym nagraniu w sali Wytwórni w sekcji dętej zagrali Ptaszyn, Henryk Miśkiewicz oraz trębacz Robert Majewski. Podczas koncertu tego ostatniego zastąpił saksofonista Łukasz Poprawski, tworząc w ten sposób unikalne w odczytaniu Komedy saksofonowe trio tenoru, altu i sopranu. Obydwu części słucha się znakomicie. Każda z wersji przynosi solidną porcję znakomitej, nowoczesnej muzyki. Trudno nie pochwalić instrumentalistów – obok wspomnianych dęciaków, wyróżnia się jeszcze Wojciech Niedziela. Choć po prawdzie będzie to jedynie wskazanie pierwszych pośród równych w całym ansamblu.

Nad samą muzyką nie będę się tutaj więcej rozwodził. O twórczości Komedy pisano równie często, jak ją nagrywano. Ponadto dołączona do wydawnictwa książeczka zawiera między innymi obszerną analizę "Mojej słodkiej europejskiej ojczyzny" pióra Bogdana Chmury, do której odsyłam zainteresowanych. Warto wspomnieć, że opracowania kompozycji dokonał Ptaszyn na podstawie wydanych w Niemczech nagrań, wspomagając się jedynie oryginalnymi partyturami Komedy. Sam mogę jedynie "podbić" wyrażane zewsząd komplementy i zachwyty. Od pierwszego przesłuchania nie miałem wątpliwości, że to jedna z najważniejszych płyt roku 2018. Co potwierdziłem umieszczeniem albumu w moim Top 10 ubiegłych dwunastu miesięcy. Decyzję i dziś uważam ze wszech miar słuszną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz