Pages

niedziela, 21 lipca 2019

Bastarda - Ars Moriendi (2019)

Bastarda

Paweł Szamburski - clarinet
Michał Górczyński - contrabass clarinet
Tomasz Pokrzywiński - cello
Olga Mysłowska - vocal (10)

Ars Moriendi

LADO ABC C/31


By Piotr Wojdat

Dużo się pisze o triu Bastarda, że jest to jeden z najoryginalniejszych zespołów funkcjonujących obecnie na polskiej scenie muzycznej. Nikt nie gra tak jak oni, nikt w ten sposób nie interpretuje muzyki dawnej, jak artyści odpowiedzialni za zawartość "Ars Moriendi". Na pierwszy rzut oka takie stwierdzenia mogą budzić pewne wątpliwości. Bo czy można jeszcze być w dzisiejszych czasach oryginalnym? Przy tak powszechnym dostępie do muzyki poprzez serwisy streamingowe i w dobie stylistycznego recyklingu, gdzie prawie wszystko mamy podane jak na tacy i coraz mniej czasu poświęcamy na to, by wsłuchać się w przekaz artystów… Nawet jeśli ktoś wykaże się autorską wizją, czy będziemy to w stanie jednoznacznie stwierdzić i docenić?

Nic nie poradzę na to, że w przypadku Bastardy właśnie wspomniana oryginalność jest tym, co wyróżnia ten zespół z tłumu i żeby to dostrzec, trzeba poświęcić płycie absolutnie  całą uwagę. To, co grają, nie zaszufladkujemy ani jako muzyki współczesnej, ani dawnej, ani jako jazzu. Nie wiem zresztą, czy jest sens twierdzić, że ich muzyka jest wypadkową tych gatunków. Lepiej zwrócić uwagę na to, iż już sam zestaw instrumentów, z których korzysta trio, sprawia, że mamy do czynienia z projektem wyjątkowym co najmniej na skalę krajową. 

Brzmienie klarnetu kontrabasowego Michała Górczyńskiego zestawione z wiolonczelą Tomasza Pokrzywińskiego i klarnetem Pawła Szamburskiego doskonale sprawdziło się na "Promitat Eterno" sprzed dwóch lat. Wtedy jednak formacja podejmowała wątki muzyki średniowiecznej, a konkretnie brała na warsztat utwory Piotra Wilhelmiego z Grudziądza. Tym razem punktem zaczepienia jest repertuar zebrany przez muzykologa Antonio Chemottiego i nieco późniejszy od tego, którego mieliśmy okazję słuchać na poprzedniej płycie. Tematem przewodnim jest śmierć oraz związana z nią ceremonia pogrzebowa. Zestaw instrumentów identyczny jak na "Promitaat Eterno" ponownie okazuje się być znakomitym wyborem.

"Ars Moriendi" wychodzi od litanii, psalmów pokutnych czy śpiewów chorałowych po to, by nadać im współczesny sznyt. Bastarda stara się wyrazić ludzkie emocje związane ze śmiercią w przemyślany i dojrzały sposób, a jednocześnie zachowuje swój charakterystyczny styl. Sporo mamy tu momentów kontemplacyjnych, balansowania na granicy smutku i nadziei, a także operowania szeroką skalą dynamiki. Czasami słyszymy tylko oddech któregoś z muzyków albo niewyraźne szmery. Doskonale koresponduje to z melancholijną melodyką, a także z momentami, w których zespół wspólnie buduje wyraziste riffy. 

Mocne akcenty zdarzają się m.in. w otwierającym album “Vita In Ligno Moritur”. Potem jednak Bastarda płynnie przechodzi od liryzmu do rozsądnie dawkowanych sonorystycznych eksperymentów. W ostatecznym rozrachunku prezentuje muzykę, która działa na słuchacza niczym magnes. Jest światem samym w sobie i dłuższą chwilą oderwania od codzienności sprzyjającą przemyśleniom. A przy okazji to idealna odtrutka na taśmowe słuchanie muzyki i bycie na bieżąco ze wszystkim, co nowe. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz