Pages

czwartek, 29 sierpnia 2019

KaMaSz - Eight Rocks From Grandma's Box (2019)

KaMaSz

Marek Kądziela – guitar, electronics
Jacek Mazurkiewicz – contrabass, electronics
Krzysztof Szmańda – drums, percussion

Eight Rocks From Grandma's Box


MULTIKULTI MPI041

By Maciej Krawiec

Moje spotkanie z albumem tria KaMaSz zbiegło się z częstszym niż zazwyczaj słuchaniem pewnej stacji radiowej, gdzie jedną z metod na zapełnienie czasu antenowego jest tzw. "kartka z kalendarza". Podaje się wtedy jakąś rocznicę, czyjeś urodziny czy inne okoliczności, w związku z którymi można po dany utwór sięgnąć. I swego rodzaju kartką z kalendarza jest również płyta tria KaMaSz, czyli gitarzysty Marka Kądzieli, kontrabasisty Jacka Mazurkiewicza i Krzysztofa Szmańdy. Zagrali oni kilka koncertów w 2014 roku, rok później spotkali się w gdańskim Custom 34 Studio i... cztery lata po sesji nagraniowej ukazuje się krążek "Eight Rocks From Grandma's Box". 

Trzeba było więc trochę poczekać, ale skoro niektóre wydawane dziś płyty przeleżały w szufladzie nawet trzydzieści czy czterdzieści lat, to raczej należy się cieszyć, że możemy ten album wreszcie wziąć do rąk. Co najważniejsze jednak, radość nie zakończy się na obejrzeniu ciekawej skądinąd okładki, zaprojektowanej przez Marka Wajdę. Główna satysfakcja płynie z obcowania z zawartej na płycie muzyki, której autorami są czołowi improwizatorzy w naszym kraju.

Pamiętam, że moją relację z warszawskiego koncertu tria sprzed pięciu lat zatytułowałem "Stąpanie nad przepaścią". Ujęli mnie odwagą improwizowania, a także umiejętnością wyjścia z impasów, które przytrafiały się podczas tamtego premierowego występu. Myślałem sobie wtedy, że dobrze by było, gdyby zespół z takim potencjałem nie zamykał współpracy na paru koncertach; że ich dalsze działanie mogłoby przynieść kolejne ciekawe owoce – choćby właśnie w studiu. I tak się stało!

"Eight Rocks From Grandma's Box" to rzetelna improwizowana płyta, gdzie słyszymy to, co na takim albumie znaleźć się powinno: poszukujące błądzenie prowadzące do ciekawych form, tarcia konwencji, zarysy motywów. Jest free jazz, jest gra bopowa, jest sonorystyka, są drony, są brzmienia elektryczne i akustyczne, niespodziewane narracje i dużo szczerych emocji. W tej konfiguracji Kądziela jest odpowiedzialny za emocjonalny żar, Mazurkiewicz to z reguły głos spokoju i ostoja grupy, zaś Szmańda najczęściej jest wsłuchanym w kolegów towarzyszem, adaptującym swoją pracę do tego, co dzieje się wokół (choć przydarza mu się także długi występ solo w utworze "Kromenyt"; może tak by rozwinąć te bardzo udane osobiste poszukiwania i pomyśleć o solowej płycie?).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz