Pages

niedziela, 4 sierpnia 2019

Wojtek Kurek & Anna Jędrzejewska - Copy Of Pianodrum (2018)

Wojtek Kurek & Anna Jędrzejewska

Anna Jędrzejewska - piano
Wojtek Kurek - drums

Copy Of Pianodrum

PLAŻA ZACHODNIA 2018




By Andrzej Nowak

Oto i kolejna w naszym zestawie istotnie swobodna improwizacja, silnie zakorzeniona we free jazzie i czerpiąca pełnymi garściami z historii gatunku, acz przy tym ożywcza, świeża, niebanalna i doskonale przyswajalna nawet dla mniej obytych. Wojtek Kurek - zwinny, aktywny perkusista i perkusjonalista, stopa, która wybija rytm w świat, kocia przebiegłość. Obok pianistka Anna Jędrzejewska, która mieści się w każdym niemal idiomie współczesnej pianistyki. Wyczulona na niuanse minimalistyki, obyta na salonach pełnych kameralnych incydentów, ale także pełnokrwista, free jazzowa torpeda, której obawiać się mógłby nawet Alex von Schlippenbach, i to w kwiecie wieku. Pomiędzy zaś muzykami dobra komunikacja, wyczulenie na narracyjne drobiazgi i fura radości ze wspólnego grania.

Jeśli w pierwszym fragmencie szukamy korelacji między jazzem a kameralistyką, to w drugim płoniemy już prawdziwym ogniem free. W trzecim dokładamy duży stelaż preparacji, w których bogactwo Kurka kontrapunktowane jest skromnością Jędrzejewskiej. W czwartym muzycy realizują się w krótkich, nerwowych frazach, gonią za skrawkami szczęścia i często je odnajdują. Fajerwerki i kocie pląsy na płocie. Emocje w fazie silnego wzrostu, a z twarzy recenzenta nie znika uśmiech zadowolenia. W piątym muzycy ślą moc pozdrowień dla wspomnianego już wcześniej niemieckiego pianisty, ogień buzuje, werbel wrze, a klawiatura piana skacze pod sam sufit. 

Wreszcie rozbudowany, niemal epicki finał. Fortepianowe preparacje z samego dna pudła rezonansowego, echo po nieboskłon i cisza jako ważny element dramaturgiczny. Obok szmery i małe dźwięki perkusji, która aż boi się odezwać. Prawdziwe królestwo mikrobiologii dźwięków. Anna czyni honory gospodarza domu, Wojtek skromnie łyżeczkuje. Narracja nadyma się i wygasa, pulsuje i stawia stemple jakości w każdym zakamarku sceny. Na ostatniej prostej zmysły kipią, a dźwięki tańczą aż do nagłej śmierci całej płyty.

Tekst pierwotnie opublikowany na blogu Trybuna Muzyki Spontanicznej.


1 komentarz:

  1. Jak dla mnie to ten album jest nazbyt "free". Nie spodobał mi się.

    OdpowiedzUsuń