Pages

wtorek, 4 lutego 2020

trio_io - Waves (2019)

trio_io

Zofia Ilnicka - flute
Łukasz Marciniak - electric guitar
Jakub Wosik - violin

Waves

BR1055




By Andrzej Nowak

Trójka młodych, polskich muzyków proponuje intrygujący melanż post-gatunkowej, inteligentnie zdefiniowanej improwizacji. Radzą sobie z tą pokrętną materią niezwykle przebiegle, a nic, co boskie, nie jest im obce. Niemal trzy kwadranse zmysłowej zabawy w dźwięk, w dziewięciu częściach opatrzonych tytułami. Zapraszam koniecznie!

Wita nas fonia amplifikatora, który cicho pracuje. Dźwięki snują się płaskim dronem, pełnym niepokoju, mroku, pewnej analogowej niepewności, co do ciągu dalszego. Po niedługiej chwili wiemy już, że na scenie są trzy instrumenty. Sustained piece as well! Roztańczone fale radiowe na końcu świata rzeczywistego – podpowiada wyobraźnia recenzenta. Skrzypce i flet jakby śpiewały, gitara rozdziera szaty pod nimi, a aura oniryzmu zmysłowo pożera narrację. Druga pieśń stawia na suchą akustykę. Bukiet dźwięków najrozmaitszych – drżenie struny, tuba fletu, gryf gitary, przedmioty. Wolna kameralistyka na otwartej przestrzeni. Garść mikrofaz, pytania i odpowiedzi. 

Na starcie trzeciej opowieści flet śpiewa o porzuconej miłości. Ckliwe pasaże o semickim posmaku, w towarzystwie depresyjnego smyczka. Delikatność i drapieżność w tym samym niemal momencie. Szczypta rytmicznej inspiracji ze strony łagodnej gitary. Taniec, który wyzbywa się smutku, ale nie do końca. Czwarta część, podobnie jak druga, budowana trochę na zasadzie kontrastu – ucieczka od harmonii, pląsy, akcje i reakcje, twórczy chaos swobodnej improwizacji z elementami elektroakustyki. Post-gitarowy rezonans i płacz na strunach skrzypiec. Śpiew fletu i basowe pulsacje u samego dołu. Piąta historia - matowe skrzypce, akcenty percussion na gryfie gitary i flet, który szuka zaczepki. Dobra szkoła brytyjskiego free improv z wyważoną dawką preparacji - podpowiada google research. 

Szósta piosenka i wolt stylistycznych ciąg dalszy – electro pulsar, harmonia, melodia i metaforyczny śpiew na nieistniejących ustach fletu. Gitara frazuje wręcz post-jazzowo, skrzypce odrabiają zadanie domowe z free chamber, aura zagubionej, rockowej estetyki także staje się udziałem muzyków. Po małej kulminacji, narracja gaśnie magią potencjometru. Po szóstej czas na siódmą opowieść, którą na wejściu kreuje modulowany ambient gitary. Struny stroszą pióra, flet buduje mikro dron. Znów posmak kameralistyki, stylowy, ładny i intensywnie niepokojący. 

Ósma część i drobna zabawa improwizacyjna, czyniona metodą call & responce! Akord gitary, pląsy fletu, cisza skrzypiec. Po chwili temperatura narracji rośnie, cała trójka rusza w imitacyjne tango, które wieńczy rockowa niemalże kipiel. Tuż po niej ślad ciszy i basowy przester gitary. Repetycja w kierunku dobrego zakończenia. Ostatnia część "Waves" zdaje się kontynuować pomysł części ósmej – taneczna repetycja gitary, małe śpiewy po góralsku. Rytm, bijące serce, zwarty półgalop. Free after rock with chamber taste! – językiem Szekspira recenzent puentuje tę wyjątkowo smakowitą płytę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz