Pages

sobota, 1 sierpnia 2020

Podpora/Kohyt - Nights Are Numbered (2020)

Podpora/Kohyt

Katarzyna Podpora - prepared piano, accordion, violin, moog theremin, objects
Max Kohyt - piano, double bass, bass clairnet, ukulele, electronics

Nights Are Numbered

BOCIAN 2020


By Andrzej Nowak

Warszawski Bocian dostarcza ostatnimi czasy nowości płytowe dość regularnie i nic w tym zakresie nie zmieniła rzeczywistość pandemiczna. Kolejną przygodę z improwizacją, na ogół dość swobodną, ponownie w wersji krajowej, proponują nam: Katarzyna Podpora - piano preparacje, akordeon, skrzypce, moog theremin, obiekty oraz Max Kohyt - fortepian, kontrabas, klarnet basowy, ukulele, elektronika. 

Muzycy określają swoje dwa utwory (łącznie mniej niż 37 minut) mianem kompozycji, choć zdaje się, że składają się one głównie z wątków… improwizowanych. Jakkolwiek ilość dźwięków, jakie produkują w tzw. jednostce czasu, sugeruje, iż nagranie nie powstało w czasie rzeczywistym, albowiem bardzo często słyszymy dźwięki trzech, a nawet czterech instrumentów, tudzież wątków dramaturgicznych snutych w tym samym momencie. Jeśli zaś nagranie jednak powstało na żywo, jedynym wytłumaczeniem naszego dysonansu poznawczego może być fakt, iż każdy z muzyków posiada więcej niż dwie kończyny górne lub nad wyraz sprawne kończyny dolne, zdolne grać na instrumentach. Efekt wszakże jest dalece frapujący, a swoboda kreacji i budowania dramaturgicznego napięcia zdecydowanie stanowią atut zarówno duetu, jak i każdego instrumentalisty z osobna.

Pierwsza opowieść toczy się wokół fortepianowych preparacji. Muzycy zaczynają w estetyce bardzo minimalistycznej, z czasem przebywa jednak dźwięków, rośnie ilość użytych instrumentów i spiętrzeń dramaturgicznych. Wyważone "chamber", które lubi tajemniczość i suspens, zaczyna w toku budowania opowieści pokazywać pazurki i szukać zaczepki. Filigranowa fauna swobodnej improwizacji nabiera masy, choć muzycy, tak teraz, jak w trakcie całego nagrania, bardziej lubią dźwiękowe niuanse i szczegóły od ekspresyjnych salw emocji. Feeria słonych i matowych fonii podawanych wszakże z rozwagą, nie bez dobrych korelacji z dźwiękami, które wybrzmiały chwilę wcześniej. 

Druga strona winyla odstawia nieco masywne fortepiany i bardziej koncentruje się na budowaniu aury elektroakustycznej. Znów wszystko czynione jest tu ze smakiem, pewną kobiecą wrażliwością, z daleko od epatowania dźwiękami prostej syntetyki. Pojawią się brzmienia strunowe, do gry na moment wchodzi akordeon, nie brakuje dźwięków post-perkusjonalnych, a także akcentów akustycznej plądrofonii. W końcowej części nagrania swoje trzy grosze dokłada kontrabas wyposażony w nadpobudliwy smyczek. Ostatnia zaś prosta należy już wyłącznie do mooga, który buduje końcowe resume.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz