Pages

wtorek, 22 grudnia 2020

RGG w ramach cyklu koncertowego "Moda na Jazz" - Od Komedy do RGG

 
Kinoteatr Rialto, Katowice, 17.12.2020 r.

Łukasz Ojdana - fortepian
Maciej Garbowski - kontrabas
Krzysztof Gradziuk - perkusja

By Krzysztof Komorek

Rok 2020 sprawił, że powoli zaczęliśmy przyzwyczajać się do innej formy obecności na koncertach. Przed ekranami komputerów, w znacznym oddaleniu od występujących artystów. Można było te "onlajnowe" koncerty nawet polubić, szczególnie że dawały niekiedy możliwość uczestniczenia w wydarzeniach, na które niełatwo byłoby się wybrać. Paradoksalnie zdarzyło mi się jednak obejrzeć koncert, który dobitnie uświadamia, że "żywej" obecności na sali koncertowej, bliskości wykonawców, chłonięcia dźwięków całym sobą nie da się zastąpić.

17 grudnia w katowickim Kinoteatrze Rialto, w ramach cyklu "Moda na Jazz", zagrało trio RGG. Muzycy zaprezentowali w Katowicach program zatytułowany "Od Komedy do RGG" - nazwany zresztą w sposób niezwykle pasujący do autorskiego wykonania komedowskich klasyków. Wcześniej często bardziej słuchałem niż oglądałem koncertowe transmisje, przy okazji zajmując się pracą, ale tutaj klawiatura i myszka szybko poszły w odstawkę. Muzyka i prawdziwie koncertowa atmosfera, znaczona przyćmionymi światłami na scenie i w pokoju oraz czarno-białym obrazem, wypełniła moją pracownię. 

RGG odciska znaczące piętno na interpretowanych utworach. "Od Komedy do RGG" można w tym wypadku rozumieć jako wyjście od oryginalnych kompozycji i podążanie improwizatorskimi ścieżkami ku uniwersum tria. Do muzyki widzianej kalejdoskopem osobowości Łukasza Ojdany, Macieja Garbowskiego i Krzysztofa Gradziuka. W tej godzinnej (z niewielkim okładem) podróży usłyszeliśmy klasyczne "Nighttime, Daytime Requiem" oraz "Litanię" przedzielone improwizowanym fragmentem, który niespodziewanie zabrał nas w stylistyczne rejony amerykańskich standardów. Na bis - bo przecież takowego oczekiwaliśmy zgodnie przed ekranami - wybrzmiał jeszcze "Ballad For Bernt". 

Koncert w Katowicach pokazał jeszcze jedno. Można uprzeć się, że w formule klasycznego tria fortepianowego powiedziano już właściwie wszystko i zostać w "bezpiecznych" rejonach, gdzie swoje miejsca mają ikony - jak Bill Evans czy Oscar Peterson. Sęk w tym, że RGG swoją konsekwentną kreatywnością wytrąca nas z równowagi, powodując, że o wspomnianej koncepcji tria fortepianowego chce się ciągle myśleć jak o czymś otwartym i niejednoznacznym. 

RGG ma w swojej narracji pewien indywidualny, progresywny rys, coś, co powoduje, że ich osadzenie w tradycji w ułamku sekundy zamienia się w idiom charakterystyczny dla europejskiej muzyki improwizowanej, a jedno drugiemu absolutnie nie zaprzecza. Nie ma tutaj dysonansu, nie ma pomieszania kontekstów - to wszystko jest idealnie wyważone. Tak jakby uchwycili jakiś przysłowiowy "złoty środek", sygnowany kompetencją wykonawczą, erudycją i emocjonalnością tworzących, a sam Komeda jest tutaj jedynie pretekstem.

Doświadczyłem wydarzenia bez wątpienia wyjątkowego. Artystycznych wyżyn. Materiał dostępny jest na You Tube, a więc bardzo mocno polecam "uczestnictwo" w koncercie.  Ja sam "byłem" już na nim cztery razy. Pozytywnym wrażeniom sprzyjała znakomita realizacja całości - zarówno jeżeli chodzi o obraz, jak i dźwięk. Nie zawsze jest to standardem w przypadku licznych internetowych prezentacji koncertowych, ale w tym wypadku organizatorzy przedsięwzięcia poziomem wpasowali się w stu procentach w atmosferę i wysoki poziom występu samego tria. 

Autor zdjęć: Jarek Rerych

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz