Pages

czwartek, 2 września 2021

Aleksandra Kutrzepa Quartet - No One Knows Where... (2021)

Aleksandra Kutrzepa Quartet

Aleksandra Kutrzepa - violin, vocal
Barłomiej Garczyński - guitar
Michał Studniarek - bass
Robert Kutrzepa - drums

Featuring:
Anna Gadt - vocal
Mikołaj Trzaska - saxophone, bass clarinet

No One Knows Where... (2021)

Tekst: Maciej Nowotny

Z dużą niecierpliwością czekałem na trzeci już album kwartetu Aleksandry Kutrzepy. Zwróciła na siebie uwagę wielu słuchaczy, w tym moją, bardzo osobistym i oryginalnym podejściem do muzyki, którą tworzy. Duża na pewno w tym zasługa tego, że gra na skrzypcach, co w muzyce improwizowanej o jazzowej prowienencji nie jest przecież szczególnie częste, a ponadto operuje wokalem, bardzo charakterystycznym, który sprawia że brzmienia jej zespołu nie da się pomylić z żadnym innym. Towarzyszą jej, podobnie jak na ostatniej płycie, stali członkowie zespołu tj. Bartłomiej Garczyński na gitarze, Michał Studniarek na basie i Robert Kutrzepa na perkusji. Ten stały skład jest doprawdy świetnie zgrany, fantastycznie się rozumie, poziom wykonania na tej płycie jest doprawdy wyjątkowy, czysta przyjemność ze słuchania.

Ale nie to jest bynajmniej na tej płycie najważniejsze i nie to jest jej największym osiągnięciem. To co, przynajmniej na mnie, wywarło szczególne wrażenie to spójność tego materiału, od początku do końca przemyślana koncepcja, wcielona konsekwentnie w życie i to z sukcesem. Słuchając tej płyty ma się wrażenie obcowania z dojrzałym dziełem artystycznym na najwyższym poziomie. Kreacją. A nawet przekazem. Zanim podzielę się domysłami czego dotyczy ten przekaz, niech mi wolno będzie jeszcze dorzucić jedną pochwałę. 

Do udziału w nagraniu tego krążka udało się bowiem liderce i członkom zespołu namówić dwie, nie waham się tego słowa użyć, gwiazdy. Mianowicie wokalistkę Annę Gadt i Mikołaja Trzaskę, który gra na saksofonie jak i klarnecie basowym. Większym jeszcze osiągnięciem niż namówienie ich do wspólnego nagrania jest to, że udało im się fantastycznie wkomponować tak w zespół jak i w klimat tego konkretnego projektu. W rezultacie gwiazdy nie dominują, nie brzmią jak element obcy, tylko jeszcze powiększają naszą ciekawość wobec tej muzyki.

Na koniec warto odpowiedzieć na pytanie o ducha tego nagrania. Wiele wyjaśnia tytuł płyty: "Nikt nie wie gdzie..." czy "dokąd". Różnie można to tłumaczyć, ale chodzi oczywiście o przestrzeń do improwizacji, o spontaniczność, o współtworzenie czegoś nieznanego. Bardzo często niestety takie projekty tylko w założeniach filozoficznych brzmią atrakcyjnie, ale słuchać się tego nie zawsze daje bez "potu, łez i krwi". Recenzenci piszą wtedy, że muzyka jest dla "bardziej wymagającego słuchacza". Tak nie jest na szczęście  w tym przypadku. Płyta jest komunikatywna, świetnie pomyślana i zagrana, wciągająca od pierwszej nuty i trzymająca w napięciu aż do końca. Dużej klasy osiągnięcie na naszej (i nie tylko!) scenie muzyki improwizowanej. Brawo!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz