Pages

sobota, 24 września 2022

Piotr Wojtasik – Voices (2022)

Piotr Wojtasik

Piotr Wojtasik – trumpet
Magdalena Zawartko – vocal
Julia Ziembińska – harp
Marcin Kaletka - tenor saxophone
Michał Tokaj – piano
Michał Barański - double bass
Kazimierz Jonkisz – drums

Chór Synagogi pod Białym Bocianem we Wrocławiu
Stanisław Rybarczyk – conductor

Voices (2022)

Autor tekstu: Mateusz Chorążewicz

Piotr Wojtasik to artysta, którego chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. Dorobek artystyczny i wkład dla polskiej sceny muzycznej, nie tylko jazzowej, jest niekwestionowany. Jednak od kilku lat odnosiłem wrażenie, jakby jeden z najwybitniejszych polskich trębaczy jazzowych był nieco odtwórczy, w pewnym sensie odcinał kupony od dotychczasowej kariery.

Nie zrozumcie mnie źle. Albumy „To Whom It May Concern” z 2018 roku czy „Tribute To Akwarium” z 2017 to pod kątem muzycznym świetne płyty. Każdy miłośnik jazzu je doceni. W końcu czego innego się spodziewać po takim artyście jak Piotr Wojtasik. Niemniej jednak, kogoś, kto w muzyce poszukuje czegoś nowego, elementu odświeżającego, wyżej wspomniane płyty nie były w stanie usatysfakcjonować.

W związku z powyższym do albumu „Voices” podszedłem początkowo z pewną rezerwą. Wystarczyły jednak pierwsze dźwięki, bym ugrzązł w tej muzycznej opowieści na dobre.

W nagraniach, które miały miejsce w lutym 2020, brał udział kwintet Piotra Wojtasika (Piotr Wojtasik na trąbce, Marcin Kaletka na saksofonie, Michał Tokaj na fortepianie, Michał Barański na kontrabasie i Kazimierz Jonkisz za perkusją) poszerzony o Magdalenę Zawartko na wokalu i Julię Ziembińską na harfie. Całość dopełnia Chór Synagogi pod Białym Bocianem pod dyrekcją Stanisława Rybarczyka.

Już samo zestawienie wykorzystanych brzmień jest na tyle intrygujące, że nie można koło tej muzyki przejść obojętnie. Jedną z bardziej intrygujących warstw muzycznych jest głos Magdaleny Zawartko. Wokalistka bardzo sprawnie porusza się między różnorodnymi technikami – począwszy od techniki klasycznej, a na śpiewie etnicznym skończywszy. Generalnie, całe wykonawstwo stoi na wysokim poziomie, ale to właśnie wokal wyróżnia się najbardziej. Osobiście mam słabość do wykorzystywania w muzyce głosu ludzkiego właśnie tak w przypadku albumu „Voices”. Magdalena Zawarto nie wyśpiewuje tu bodaj ani jednego słowa. Zamiast tego, jej głos traktowany jest jak dodatkowy instrument.

Kompozycyjnie i aranżacyjnie (za wszystko odpowiada Piotr Wojtasik, za wyjątkiem utworu Cherrys) album jest absolutnie wybitny. Do wykorzystania i zagospodarowania jest tutaj naprawdę wiele różnorodnych brzmień. W końcu to nie tylko klasyczny jazzowy kwintet, ale również chór, wokal solowy i harfa. Kompozycje są dość złożone, wieloczęściowe, ale ucho z łatwością podąża za nimi. Nie ma tu momentów bez znaczenia, dłużących się, czy nie pasujących do siebie. Całość jest bardzo koherentna, co świadczy o wysokim poziomie również właśnie pod kątem kompozycji i aranżacji.

Nie lubię nadmiernie słodzić. W przypadku praktycznie każdego albumu da się znaleźć coś, co można poprawić, zrobić lepiej. Choć starałem się jak mogłem, tutaj nie doszukałem się niczego takiego. Liderowi projektu udało się stworzyć prawdziwą muzyczną opowieść, w której po prostu nie da się nie zakopać po uszy. Odsłuch tej płyty to iście metafizyczne doznanie. Zdecydowane 10/10. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz