Pages

poniedziałek, 6 lutego 2023

Rafał Sarnecki - A View from the Treetop (2022)

Rafał Sarnecki 

Rafał Sarnecki - guitar
Łukasz Poprawski - alto saxophone, carinet
Piotr Wyleżoł - grand piano, Rhodes piano, Prophet 6
Wojciech Pulcyn - bass
Patryk Dobosz - drums

A View from the Treetop (2022)



Zdanie odrębne: Maciej Nowotny

Mam okazję śledzić karierę gitarzysty Rafała Sarneckiego od jego debiutu w 2011 roku. Przez te lata zbudował sobie bardzo mocną pozycję na naszym rynku zarówno jako ceniony sideman jak i lider. Nigdy nie zamykał się w jazzowej wieży z kości słoniowej, śmiało eksplorował peryferia jazzu, świetnie dogadując się tak z polskimi muzykami jak i zagranicznymi. Jego najnowszy projekt jest bardzo odważny i wielbicieli jego talentu może wprawić w konfuzję. Przypomina to trochę sytuację jaką przed laty przeżywali wielbiciele trio RGG, gdy opuścił je Przemysław Raminiak, którego zastąpił Łukasz Ojdana. Muzyka tego składu zmieniła się wtedy diametralnie z cool jazzu na free improv. Parafrazując Piłsuskiego można powiedzieć że RGG wysiadło ze stacji jazz na przystanku wolność, a Sarnecki? Z przystanku polski główny nurt na przystanku Nowy Jork (gdzie zresztą kończył uczelnię i mieszka). Jego najnowsza muzyka jest niezwykle kreatywną żonglerką  po różnych muzycznych gatunkach od country do punku, a motywem przewodnim jest traktowanie jazzu jako uniwersalnego narzędzia do dekonstrukcji każdego muzycznego języka. Efekt jest - zgadzam się z moim kolegą Szymonem Stępnikiem - kontrowersyjny, ale czyż nie były kontrowersyjne płyty Monka, Ornetta Colemana, Aylera czy - choćby  na naszym rynku - Maseckiego? Przyznaję, Sarnecki odleciał, Sarnecki się zbuntował, Sarnecki podłożył dynamit i za to cenię tę płytę i gratuluję Sarneckiemu.

Autor recenzji: Szymon Stępnik

Rafał Sarnecki jest bardzo ciekawym muzykiem. Już w 2002 roku zauważony został na Międzynarodowym Konkursie Gitarzystów Jazzowych Guitar City 2002, gdzie otrzymał pierwszą nagrodę. Ukończył też studia na prestiżowym wydziale jazzu w New School University w Nowym Jorku, której absolwentami są choćby Brad Mehldau i Robert Glasper. Zauważył go zresztą sam Tomasz Stańko, który zachwycony był wcześniejszą płytą “The Madman Rambles Again” i wieszczył mu długą karierę. Sam artysta zdaje się jednak nie odcinać kuponów i, patrząc na jego dotychczasową dyskografię, zdecydowanie nie idzie pod prąd i nagrywa jedynie taką muzykę, jaką dokładnie chce. Taki jest też najnowszy krążek “A View from the Treetop” - bezkompromisowy, różnorodny i oczywiście świetny technicznie. Niestety, nie bez wad.

Tytułowy utwór, który otwiera zresztą longplay, przypomina początkowo kołysankę dla dzieci. Współgra to z okładką przypominającą jakąś dobranockę. Bardzo wysoko grane partie klawiszowe świetnie współistnieją z dźwiękami oktawy niżej. To prosta, ale jakże urocza melodia, przenosząca słuchacza w świat fantazji. Wtem pojawia się swingujący środek, by później z powrotem zawędrować do melodyjnych dźwięków z początku, tworząc tym samym swoistą klamrę. Reasumując, pierwszy utwór robi piorunujące wrażenie i zapowiada nieprzeciętne nagranie.

Druga pozycja, “Jazz Marketing” znacznie odbiega od poprzedniczki. Nie chodzi o to, że jest gorsza, mniej pomysłowa. Wręcz przeciwnie. Ma jednak zupełnie inny klimat, mniej oniryczny, a bardziej… elektroniczny? Dużo jest pauz, szczególnie w przypadku partii perkusyjnych. Kolejna propozycja inspirowana muzyką country. Tutaj również można znaleźć ciekawe rozwiązania i pasję, ale już w tym miejscu odczuć można największą wadę tego albumu - brak spójności pomiędzy utworami.

Jest to zaskakujące, ponieważ uważam, iż w przypadku The Madman Rambles Again Rafał wykazał się artystycznym geniuszem i znalazł złoty środek pomiędzy różnorodnością, a spójnością. W “A View from the Treetop” jest z kolei tak dużo emocji oraz gatunków muzycznych, że album przypomina jakąś składankę. Być może, mając na uwadze tytuł płyty, taka była koncepcja. Patrząc na świat z góry, człowiek próbuje objąć wzrokiem różne gatunki muzyczne. Stąd ich przekrój, począwszy od kołysanki, przez free jazz, country, rock, blues. Oczywiście, niemal każda z pozycji cechuje się świetnym dopracowaniem, wszystkie są ciekawe i intrygujące, ale w kontekście całości - brzmią jakby pochodziły z zupełnie innych sesji nagraniowych lub nawet zespołów.

W materiałach prasowych tego albumu jest napisane: „Przez ostatnie dziesięciolecia muzycy poświęcili bardzo wiele uwagi temu, jak w “nowoczesny” sposób zmodyfikować lub wręcz skomplikować ten rytm swingowy licząc na to, że powstanie w ten sposób muzyka, która zabrzmi bardziej zaskakująco i świeżo. Dużo mniej uwagi poświęcono wzbogacaniu i “wykrzywianiu” muzyki opartej na innych rytmach takich jak: country, punk rock, boogie-woogie czy blues. (…) Komponując muzykę na płytę “A View From The Treetop” Rafał Sarnecki postanowił stawić czoło temu wyzwaniu. Napisał utwory, które w nowy “progresywny” sposób interpretują popularne rytmy i style muzyczne.”

Zatem – artysta spróbował stworzyć płytę mieszającą różne style muzyczne. Choć sam pomysł jest intrygujący, średnio sprawdza się w kontekście całej płyty. Przez to pomieszanie wydaje się być niespójna i mocno męcząca. Nawet nie chodzi o samo wykonanie, gdyż ono jest na najwyższym poziomie, lecz o samą koncepcję, która w moim mniemaniu nie sprawdza się na żywym organizmie.

Jak wspomniałem wyżej, biorąc na warsztat każdy z utworów z osobna - naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Zaskoczony jestem, jak pomysłowo Rafał Sarnecki interpretuje różne gatunki muzyczne, gdzieniegdzie wrzucając znane, typowe dla danego stylu zagrywki, aby słuchacz nie czuł się zagubiony. Moim ulubionym utworem jest Social Media Algorithm odwołujący się trochę do muzyki metalowej, gdzie gitara “rozmawia” z fortepianem i saksofonem. Bardzo intrugujący jest również „“Is This a Country Song?”, gdzie sekcja rytmiczna gra w zupełnie w asynchroniczny sposób do pozostałych instrumentów.

O tym, że Rafał Sarnecki jest kompozytorem nietuzinkowym świadczy to, że pomimo bycia gitarzystą, na albumie jest stosunkowo mało tego instrumentu. Co do zasady, utwory pisane są przecież pod lidera zespołu, a w przypadku “A View from the Treetop” - zupełnie tego nie słychać. Gitara często milczy, pojawiając się tylko tam, gdzie jest konieczna. Żaden z muzyków nie wybija się też ponad innych - wszyscy grają świetnie, tworząc zgraną ekipę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz