Pages

poniedziałek, 2 września 2024

Piotr Rodowicz i Przyjaciele - "Zapomniani kompozytorzy Polscy Vol. 1 i Vol.2"

Vol. 1 Zapomniani Kompozytorzy Polscy Artur Gold / Leon Boruński

Bogdan Hołownia – fortepian
Ryszard Borowski – flet
Mark Waggoner – gitara
Piotr Rodowicz – kontrabas
Jeremiasz Henzel – realizacja, ZPSM im. F. Chopina (Warszawa)





Vol. 2 Zapomniani Kompozytorzy Polscy Władysław Daniłowski / Zygmunt Wiehler

Alicja Borkowska – śpiew
Bogdan Hołownia – fortepian – 1, 2, 4 ,6, 7
Maciej Strzelczyk – skrzypce
Jarek Małys – fortepian – 3, 5, 8 ,9, 10, 11
Ryszard Borowski – flet
Mark Waggoner – gitara
Piotr Rodowicz – kontrabas


Wydawnictwo: Soliton (2020,2021)

Tekst: Maciej Nowotny

Te dwie płyty tworzą mini-cykl nagrany przez zespół Piotr Rodowicz i Przyjaciele, w którym artyści przypominają znane polskie szlagiery, głównie z lat przedwojennych. Jest to dzieło zbożne, bo niewiele brakuje, aby te kompozycje całkowicie wypadły z polskiego współczesnego obiegu kulturalnego. Piotr Rodowicz podjął wysiłek, aby dokonać ich transkrypcji z nagrań archiwalnych i oto je mamy, powstałe z martwych, niemal jak dinozaury w "Jurassic Parku".

Obie płyty są jednorodnie muzycznie i stylistycznie, gdyż muzyka pochodzi z jednej epoki, a ponadto została nagrana przez niemal takie same zespoły muzyków. Największą między nimi różnicą jest, że ta  vol. 2 zawiera partie wokalne w postaci zaśpiewanych przez Alicję Borkowską tak niegdyś popularnych piosenek jak "Ada to nie wypada" czy "Pokoik na Hożej". Silną stroną tego krążka jest to, że muzyka jest zagrana nienagannie, co jest oczywiste jeśli rzuci się okiem na skład zaangażowanych muzyków w osobach grającego na fortepianie Bogdana Hołowni i Jurka Małysa, Macieja Strzelczyka na skrzypcach, Ryszarda Borowskiego na flecie, Marka Waggonera na gitarze i, oczywiście Piotra Rodowicza na kontrabasie.

Cały repertuar na obu płytach - i jestem przekonany, że jest to zabieg celowy -  zagrany jest tak by jak najbardziej przypominał stylem epokę, w której piosenki powstawały. Zatem nie ma co kręcić nosem na to, że brzmią one konserwatywnie dla współczesnego ucha, bo jest wartość w tym, by usłyszeć jak brzmieć miały one w zamierzeniu kompozytorów. I szczerze mówiąc zagranym w taki sposób piosenkom zupełnie nic nie brakuje, a ich piękno jest oczywiste dla każdego kto ma uszy. Jednak nie ma co ukrywać, że kolejnym logicznym krokiem w przypominaniu tej muzyki byłaby jej reinterpretacja zgodnie ze współczesnym gustem. I w jakiejś mierze już to się zdarzyło z innym repertuarem z tej epoki, warto tu przywołać choćby projekt Marcina Maseckiego i Jana Emila Młynarskiego "Noc w wielkim mieście". Warto przyklasnąć twórcom tak dojrzałym jak i młodym, którzy z pietyzmem podchodzą do tradycji, co zawsze było ważną częścią jazzowego DNA podobnie jak gotowość do tradycji tych kwestionowania i ciągłych innowacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz