Pages

poniedziałek, 9 grudnia 2024

Kulczycki / Mazzoll - Od kuchni (2024)

Kulczycki / Mazzoll

Rafał Kulczycki: fortepian kuchenny, zoom, mikrofalówka, ekspres do kawy, sałatka
Jerzy Mazzoll: klarnet basowy, klarnet B nierdzewn

"Od kuchni" 

wyd. Antenna Non Grata (2024)

Tekst: Szymon Stępnik

Mówi się, że Kind of Blue zostało zarejestrowane w ciągu jednego dnia, a Bitches Brew w ciągu zaledwie dwóch. Freddie Mercury napisał “Crazy Little Thing Called Love” leżąc w hotelu w wannie, a Elton John “Your Song” w 20 minut na kuchennym blacie. Czasem trzeba niewiele, by stworzyć wybitne dzieło, a wystarczy zarejestrować pierwotny pomysł, inspirację. Z takiego założenia wyszli Jerzy Mazzol i Rafał Kulczycki serwując nam intrygujący album “Od kuchni”.

Jak sama nazwa wskazuje, krążek został w całości zarejestrowany w kuchni któregoś z Panów (sądząc po tym, że to Rafał Kulczycki obsługiwał serwis do kawy i mikrofalówkę, miejsce należało chyba do niego). Poza muzyką słyszymy rozmowy, najczęściej dotyczące jakichś muzycznych poszukiwań. Czasem pojawiają się kobiety, które stanowią dla muzyków publiczność. Atmosfera jest luźna, żartobliwa. Słychać, że zgromadzenie dobrze czuje się w swoim towarzystwie.

Same utwory prezentują wysoki poziom, jak to w przypadku wszystkiego, co jest sygnowane nazwiskiem Mazzolla. Każda ścieżka jest inna i eksploruje zupełnie różne pomysły. Zdecydowanie najlepszą pozycją jest “Rondo”, które jest też najdłuższe na albumie.

Niestety, “Od kuchni” jest bardzo krótkie. Całość trwa zaledwie ok. 25 minut i pozostawia spory niedosyt. Mam wrażenie, że to swoiste “best of” przedmiotowej sesji nagraniowej, a słuchacz musi obyć się ze smakiem co do reszty. Wiele utworów mogłoby być fajnie rozwiniętych, podczas gdy na płycie urywają się w najciekawszych momentach.

Produkcja dźwiękowa również nie stoi na wysokim poziomie. Klarnet zdecydowanie wybija się ponad pianino, co momentami mocno irytuje. Z drugiej strony jest to niemal pół - amatorskie nagranie z miejsca, które nawet nie jest studiem muzycznym, także nie można posiadać wygórowanych oczekiwań.

“Od kuchni” to całkiem smaczne danie zaserwowane przez Mazzolla i Kulczyckiego. Nuty smakowe pojawiające się na albumie są intrygujące i różnorodne, choć momentami niektóre z nich zbyt bardzo górują nad innymi (wspomniane wyżej kwestie produkcyjne). Kiedy już spożyjemy go do końca, dochodzimy do wniosku, że mieliśmy do czynienia jedynie tylko z przystawką. Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że panowie ugotują nam kiedyś jeszcze pełnoprawny album.