Pages

niedziela, 29 marca 2015

Mateusz Puławski Lunar Quartet - Half Moon Heart (2014)

Mateusz Puławski Lunar Quartet

Mateusz Puławski - guitar
Gideon Tazelaar - tenor saxophone
Hendrik Mueller - double bass
Stefan Franssen - drums
Esther van Hees - vocals, lyrics

Half Moon Heart (2014)


By Alek Jastrzębski

"Szczere, romantyczne ballady i ogniste kawałki zapakowane we współczesny jazz" - zachęca napis na tylnej części opakowania debiutanckiej płyty formacji młodego i utalentowanego gitarzysty jazzowego Mateusza Puławskiego. Nie są to czcze słowa, bo na "Half Moon Heart" znajdziemy to wszystko pod postacią siedmiu autorskich kompozycji, inspirowanych życiem muzyka. Ponadto na płycie znalazła się też interpretacja utworu Joe Zawinula - "Midnight Mood". 

Puławski, wyjaśniając koncepcję albumu, wspomina, że jako muzyk jazzowy zawsze trzymał się wymaganej konwencji czy stylu muzycznego. Natomiast w projekcie Mateusz Puławski Lunar Quartet gitarzysta podąża za swoim wewnętrznym muzycznym głosem, odkładając zasady i konwencje na półkę z podręcznikami, i daje się ponieść muzyce, którą czuje. Nie uchyla się też przed wyjaśnieniem genezy nazwy zespołu, tłumacząc, że księżyc był zasadniczą częścią inspiracji, pod wpływem której zebrał muzyków i komponował.

I faktycznie już w otwierającym płytę "What Saturday Brings" prócz niczym nieskrępowanej wolności można doszukiwać się analogii z naturalnym satelitą Ziemi, który nieustannie tkwi wśród gwiazd, choć nie zawsze możemy go dostrzec. Tak jest też z formą tego utworu, którą w jednej chwili słychać wyraźnie, a za moment trudno ją odszukać w meandrach improwizacji. Nie jest to bynajmniej wadą, a ciekawym zabiegiem, dzięki któremu miałem wrażenie, że miejscami flirtujemy już z nurtem free, a w rzeczywistości wszystko było uporządkowane. Bardzo przypadł mi też do gustu początek utworu, w którym poszczególne instrumenty zdają się nieśmiało poznawać nawzajem, po czym wyruszają w improwizacyjną przygodę. Zawsze ceniłem umiejętność budowania historii muzyką instrumentalną i ta sztuka z pewnością udała się Puławskiemu. 

Jednak nie samymi instrumentami żyje człowiek i na krążku znalazło się też miejsce na wariant wokalny dwóch utworów: "19th Day of the Moon Cycle" i "The City of Lost Feeling and Betrayed Emotion". Szczególne wrażenie wywarł na mnie ten pierwszy ze względu na przepiękną melodię, której uroku dodaje subtelny i pozbawiony zbędnego efekciarstwa głos belgijskiej wokalistki Esther van Hees. W połączeniu z ciekawą harmonią, dobrym tekstem i jak zawsze wyważonymi partiami solowymi, otrzymaliśmy, moim zdaniem, perełkę. Według mnie jest to też najlepszym dowodem na to, że lider kwartetu jest nie tylko świetnym gitarzystą, ale i kompozytorem z interesującymi pomysłami.

Początkowo nieco zasmucił mnie fakt, że wspomniane wcześniej "19th Day of the Moon Cycle" i "The City of Lost (...)" występują w dwóch wersjach, bo chętniej usłyszałbym w tym miejscu dwa zupełnie nowe utwory. Jednak po kilku przesłuchaniach pożegnałem się ze smutkiem, bowiem poszczególne wersje różnią się od siebie na tyle, że słucha się ich bez niepokojącego déjà vu. Szkoda też, że wewnętrzna strona okładki zawiera jedynie tekst do "19th Day of the Moon Cycle". Być może ma to podkreślić wagę tego utworu, choć niewykluczone też, że słowa drugiej kompozycji zostały na ciemnej stronie Księżyca.

"Half Moon Heart" to bardzo dobra płyta, którą polecam przede wszystkim fanom gitary jazzowej, bo w partiach tego instrumentu dzieje się wiele ciekawych rzeczy - zarówno w solówkach, jak i grze akordowej. Miłośnicy instrumentalnego jazzu, którzy nie faworyzują specjalnie żadnego instrumentu, również powinni być usatysfakcjonowani, bo w ciągu tych 55. minut jazzowej przygody trudno o nudę. Utwory są zróżnicowane stylistycznie, dzięki czemu na krążku usłyszymy nie tylko ballady jak np. "Midnight Mood" i przepełnione smutkiem "How to Say Goodbye", z częściowo smyczkową partią kontrabasu, ale i bardziej żywiołowe kompozycje, jak porywające "And if I Return the Same Night". 

Na plus należy też zaliczyć fakt, że gitarzysta nie stroni od metrum trójdzielnego. Dodatkowo warto podkreślić, że "Half Moon Heart" jest płytą wymagającą poświęcenia jej całej uwagi. W przeciwnym razie możemy przegapić mnogość detali, które licznie przyzdabiają poszczególne utwory. Czasem chodzi o dogranie przez gitarzystę paru dodatkowych dźwięków pod linią wokalu, innym razem zaś o podbicie przez perkusistę frazy solisty. Różnica zdaje się być subtelna, ale gdy już ją poznamy, nagle okazuje się równie znacząca, jak między nocnym niebem, na którym widzimy jedynie Księżyc, a takim, na którym dostrzeżemy też gwiazdy. Warto posłuchać - nie tylko nocą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz