Pages

sobota, 11 lipca 2020

Synchrotrony - Synchrotrony (2020)

Synchrotrony

Maciej Rodakowski - tenor saxophone
Jacek Steinbrich - bass
Krzysztof Topolski - drums

Synchrotrony

GRAM 2003



By Jędrzej Janicki

Wzorki na okładce jak z niektórych prac Jeana Dubuffeta. Nazwa zespołu zaś to jakiś typ akcelatora cyklicznego (czymkolwiek taki akcelator miałby być). Na dodatek dziwaczne tytuły utworów - no bo niby co to w ogóle ma być taki przykładowy "Black Metal Blues" (nie mówiąc już o szczególnie tajemniczych "Fintifluszkach"). Wzorem Kory zapytać można, o co tyle hałasu? Ano o trio Synchrotrony…

Synchrotrony to bardzo prosta konfiguracja - saksofon tenorowy (Maciej Rodakowski) plus sekcja rytmiczna (Jacek Steinbrich - kontrabas i gitara basowa oraz perkusista Krzysztof Topolski). Schemat instrumentalny dobrze znany, ale nadal potrafiący zaskoczyć potęgą swojego brzmienia. Formacji jednak wydaje się być tak samo blisko do muzyki Sonny'ego Rollinsa (mistrza poruszania się w takim składzie), jak i klasycznych powerrockowych trio chociażby spod znaku genialnego Cream. 

Wspomniany już "Black Metal Blues" to kawał rockowego grania, które tak bardzo przypomina mi interpretację bluesowego standardu "Green Onions" z płyty "Solid Bond" Grahama Bonda. Z kolei Utwór "Darmobit" zaczyna się jak niepublikowane wcześniej nagranie dowodzonego przez Jacka White’a zespołu The Raconteurs. Nie popadajmy jednak w jednowymiarowość, wszak Synchrotrony garściami czerpią nie tylko z rockowego źródła. 

Choć struktury poszczególnych utworów pozostają proste w swojej budowie, to przepełnione są jednak freejazzowym duchem i improwizacją, które czynią je wyjątkowo intrygującymi. Debiutancka płyta tria przyciąga dodatkowo uwagę czymś zgoła nieoczekiwanym w jazzowym światku. Mam tutaj na myśli specyficzną transowość, którą ten album tak naprawdę oddycha (na potrzeby recenzenckiej zwady przyjmijmy, że płyty oddychają). Bardzo przypomina ona głębię brzmienia, którą udawało się kreować takim legendom krautrocka jak Can czy Neu!. 

Choć płyta "Synchrotrony" mimo wszystko dość mocno osadzona jest w dobrze znanych jazzowych strukturach, to pozostaje jednak wydawnictwem wyjątkowo świeżym i przekonującym. Synchrotrony są niczym powiew rockowej energii, który nie tyle burzy jazzową tradycję, co dodaje jej nieokrzesanej pikanterii. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz