Pages

niedziela, 1 sierpnia 2021

JAH Trio - Travellers (2021)

JAH Trio

Jan Jarecki -piano
Michał Aftyka - double bass
Marcin Sojka - drums

Travellers (2021)




By Maciej Nowotny

Kocham jazz dojrzały, jazz wielkich mistrzów, którzy potrafią zaskoczyć i sprawić, że muzyka którą uwielbiam, brzmi jakbym słyszał ją po raz pierwszy w życiu. Na szczęście to się ciągle zdarza. Ciągle w to wierzę. Ale równie ekscytujące dla mnie jest, gdy na scenie pojawia się nowy talent, debiutancka płyta, nowy głos. Daje to nadzieję, że muzyka ciągle żyje, najlepsze ma jeszcze przed sobą, i my wraz z nią. Na pewno taką nadzieję daje debiutancki album "Travellers" JAH Trio. 

O muzykach trudno mi coś powiedzieć poza tym, że są młodzi, wykształceni w bardzo dobrych uczelniach pod okiem wyśmienitych muzyków, zebrali nawet jakieś nagrody, tu i ówdzie. Szczerze mówiąc, w tym momencie jest to nie aż tak ważne, bo wyróżnią się właśnie tą płytą. Która brzmi zupełnie nie jak debiut, a jak materiał nagrany przez dojrzałych muzyków. To nie jest aż tak częste. Na tej płycie nie ma słabych utworów, nie jest to zlepek ciekawych pomysłów, muzycy nie popisują się na siłę swoimi umiejętnościami. Grają w trio. Czyli w trzech. Równorzędnie. I nie przypadkiem jedyną nie ich kompozycją na płycie jest "Blue In Green", którą napisał Miles, albo Miles z Billem Evansem, wieczna to kontrowersja. W każdym razie od czasu legendarnego albumu trio Billa Evansa "Portrait In Jazz" ta kompozycja stała się credo wszystkich jazzowych trio fortepian-kontrabas-perkusja.

Jeszcze jedną rzecz koniecznie trzeba o tej płycie powiedzieć: ten krążek przepełnia młość do melodii jak i brzmienia. Do melodii eleganckiej, wyrafinowanej, lecz wpadającej w ucho, tak łatwo że chce się ją nucić cały dzień. Do brzmienia pełnego przestrzeni, głębokości, dzięki któremu instrumenty przestają być przedmiotami, a stają się pełnoprawnymi członkami zespołu. Podsumowując, gratuluję wszystkim muzykom zaangażowanym w nagranie tej płyty: pianiście Janowi Jareckiemu, perkusiście Marcinowi Sojce, a szczególnie kontrabasiście Michałowi Aftyce, zagrali jak stare wygi, ale bez zblazowania, bez rutyny, z entuzjazmem, lecz czujnie. Mam nadzieję, że wytrwają przy tym jazzie dla ludzi, to droga niełatwa, ale bardzo brakuje nam takich zespołów, ktore grają jazz rozrywkowy, ale przez duże R. Więc może to na nich kolej? Mam nadzieję, że tak się stanie. Powodzenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz