Pages

poniedziałek, 3 stycznia 2022

Dominik Strycharski, Orkiestra Dęta Ursus - Symfonia Fabryki Ursus (2021)

Dominik Strycharski, Orkiestra Dęta Ursus

Dominik Strycharski – muzyka, flety proste, wokal, elektronika
Barbara Drążkowska – fortepian preparowany
Wojciech Jachna – trąbka
Zbigniew Kozera – kontrabas
Paweł Szpura – perkusja
Orkiestra Dęta Ursus pod dyrekcją Karola Węclewskiego

Symfonia Fabryki Ursus (2021)

Wydawca: Audiocave.pl

Tekst: Mateusz Chorążewicz

Recenzując autorską muzykę skupiamy się głównie na muzyce samej w sobie oraz na tym, co artysta chciał nam przekazać. W przypadku wydanej w kwietniu 2021 Symfonii Fabryki Ursus jest zgoła inaczej. Głównie dlatego, że zarejestrowany materiał posłużył jako ścieżka dźwiękowa do filmu o tym samym tytule z 2018 roku.

Za kompozycje odpowiada tu Dominik Strycharski. Jego udziałem są również flety proste, wokal oraz elektronika. Pozostali instrumentaliści to Barbara Drążkowska (fortepian preparowany), Wojciech Jachna (trąbka), Zbigniew Kozera (kontrabas) oraz Paweł Szpura (perkusja). W tworzeniu materiału brała także udział Orkiestra Dęta Ursus pod dyrekcją Karola Węclewskiego. Muzykę zarejestrowano w sierpniu 2017 oraz marcu 2021.

Po pierwszym odsłuchu tej czerpiącej z jazzu, elektroniku i ambientu płyty poczułem się lekko zaintrygowany i zagubiony jednocześnie. Zadawałem sobie pytanie o czym jest ta muzyka poza tym, że stanowi tło dla filmu? Czułem bowiem, że coś tu jest nie tak, że czegoś brakuje. W notce dołączonej do płyty czytamy „Dokument stanowi filmowe podsumowanie pięcioletniej pracy artystyczno-badawczej ze społecznością byłych pracowników fabryki Ursus. Łączy sztukę wideo z choreografią i muzyką eksperymentalną”.

Tym samym zdałem sobie sprawę, że bez obejrzenia filmu nie jestem w stanie zrozumieć o czym tak naprawdę jest ta opowieść. Nie mogę również rzeczowo jej zrecenzować. Na szczęście udało mi się wygrzebać film w jednym z serwisów VOD. Już od pierwszych minut jego trwania wszystko stało się aż nader oczywiste. Słuchając wyłącznie muzyki wiedziałem wprawdzie, że autor miał coś na myśli, że to wszystko na czymś się opiera, ale do momentu włączenia filmu nie miałem pojęcia na czym.

Nie chcę rujnować naszym czytelnikom samodzielnego odkrywania Symfonii Fabryki Ursus, zatem nie zdradzę żadnych konkretnych szczegółów. Powiem jedynie, że Dominik Strycharski występuje tu nie w roli artysty, które chce nam coś przekazać, czy podzielić się swoimi życiowymi doświadczeniami. Zadaniem kompozytora było przelanie na muzykę historii byłych pracowników fabryki Ursus. Zaprezentowanie ich doświadczeń w sposób, w który oni sami zapewne nie byliby w stanie nam zaprezentować.

Symbolicznym, wręcz genialnym posunięciem, było zaangażowanie do projektu zakładowej Orkiestry Dętej Ursus, która pomimo upadku fabryki funkcjonuje do dnia dzisiejszego. Album niewątpliwie jest koherentny. Kompozytor znalazł także bardzo interesującą drogę do zastosowania efektów elektronicznych oraz wokalnych.

Koniecznie należy w tym miejscu zaznaczyć, że odsłuch samej płyty właściwie mija się z celem. Powodem jest tu nierozłączne powiązanie tej muzyki z filmem. Dopiero w połączeniu z obrazem jesteśmy w stanie zrozumieć o czym jest ta opowieść.

Gorąco zachęcam naszych czytelników najpierw do odsłuchu albumu, a później do obejrzenia filmu. Dokładnie w takiej kolejności. Nawet jeśli nie jesteście fanami muzyki elektronicznej, czy ambientu,  to przeżycie czegoś głębszego niż tylko słuchanie muzyki i oglądanie filmu jest właściwie gwarantowane.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz