Pages

środa, 28 września 2022

Andrzej Dąbrowski & All Stars - Live (2022)

Andrzej Dąbrowski & All Stars

Andrzej Dąbrowski – vocals, mouth trombone (1, 4)concert:
Robert Majewski – trumpet, flugelhorn
Henryk Miśkiewicz – alto sax
Michał Tomaszczyk – trombone
Andrzej Jagodziński – piano
Sławomir Kurkiewicz – double bass
Marcin Jahr – drums

bonus track:
Piotr Baron Quintet:
Piotr Baron – tenor sax
Robert Majewski – flugelhorn
Łukasz Żyta – drums
Maciej Adamczak – double bass
Michał Tokaj – piano
Jerzy Semkow Polish Sinfonia Iuventus Orchestra
Marek Wroniszewski – conductor

Live (2022)

Wydawca: For Tune

Tekst: Maciej Nowotny

Nagrana w rezultacie projektu ad hoc, niemal bez prób, spontanicznie, płyta ta jest hołdem złożonym wielkości polskiej muzyki rozrywkowej, w jej jazzującej odmianie, i osobie wokalisty, który miał i ma to co w sztuce bardzo ważne: własny, niepowtarzalny styl. Mimo upływu lat Andrzej Dąbrowski zachwyca entuzjazmem, swobodą, dezynwolturą nawet, które mimo niedoskonałości głosu (czy języka angielskiego) nieuchronnie związanych z wiekiem, powodują że płyty tej  słucha się z olbrzymią przyjemnością i chce się to doświadczenie powtarzać. Nie mniejsze słowa uznania należą się akompaniującym mu muzykom, którzy wyczarowali coś niepotarzalnego niemalże z niczego. Co za klasa, co za charyzma, co za DUCH! Wielkie gratulacje także dla wytwórni For Tune, która nie pozwoliła temu nagraniu spocząć gdzieś w szufladzie. Na repertuar koncertu składa się garść standardów w rodzaju "Fly Me To The Moon", "My Romance" czy "Come On Home", które są zaśpiewane z takim "czujem", że brak słów. Ale wśród nich najpiękniej wybrzmiewają cudowne piosenki Ptaszyna do słów Osieckiej: "Zielono mi" czy genialna "Przygoda z Marią". A już ostatni utwór na płycie "Bądź wiernym sobie" z tekstem A. Libery sprawił, żem oniemiał. Poważnie. Podsumowując, sentymentalna podróż na najwyższym poziomie nie tylko dla słuchaczy 50+ (jak piszący te słowa).

sobota, 24 września 2022

Piotr Wojtasik – Voices (2022)

Piotr Wojtasik

Piotr Wojtasik – trumpet
Magdalena Zawartko – vocal
Julia Ziembińska – harp
Marcin Kaletka - tenor saxophone
Michał Tokaj – piano
Michał Barański - double bass
Kazimierz Jonkisz – drums

Chór Synagogi pod Białym Bocianem we Wrocławiu
Stanisław Rybarczyk – conductor

Voices (2022)

Autor tekstu: Mateusz Chorążewicz

Piotr Wojtasik to artysta, którego chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. Dorobek artystyczny i wkład dla polskiej sceny muzycznej, nie tylko jazzowej, jest niekwestionowany. Jednak od kilku lat odnosiłem wrażenie, jakby jeden z najwybitniejszych polskich trębaczy jazzowych był nieco odtwórczy, w pewnym sensie odcinał kupony od dotychczasowej kariery.

Nie zrozumcie mnie źle. Albumy „To Whom It May Concern” z 2018 roku czy „Tribute To Akwarium” z 2017 to pod kątem muzycznym świetne płyty. Każdy miłośnik jazzu je doceni. W końcu czego innego się spodziewać po takim artyście jak Piotr Wojtasik. Niemniej jednak, kogoś, kto w muzyce poszukuje czegoś nowego, elementu odświeżającego, wyżej wspomniane płyty nie były w stanie usatysfakcjonować.

W związku z powyższym do albumu „Voices” podszedłem początkowo z pewną rezerwą. Wystarczyły jednak pierwsze dźwięki, bym ugrzązł w tej muzycznej opowieści na dobre.

W nagraniach, które miały miejsce w lutym 2020, brał udział kwintet Piotra Wojtasika (Piotr Wojtasik na trąbce, Marcin Kaletka na saksofonie, Michał Tokaj na fortepianie, Michał Barański na kontrabasie i Kazimierz Jonkisz za perkusją) poszerzony o Magdalenę Zawartko na wokalu i Julię Ziembińską na harfie. Całość dopełnia Chór Synagogi pod Białym Bocianem pod dyrekcją Stanisława Rybarczyka.

Już samo zestawienie wykorzystanych brzmień jest na tyle intrygujące, że nie można koło tej muzyki przejść obojętnie. Jedną z bardziej intrygujących warstw muzycznych jest głos Magdaleny Zawartko. Wokalistka bardzo sprawnie porusza się między różnorodnymi technikami – począwszy od techniki klasycznej, a na śpiewie etnicznym skończywszy. Generalnie, całe wykonawstwo stoi na wysokim poziomie, ale to właśnie wokal wyróżnia się najbardziej. Osobiście mam słabość do wykorzystywania w muzyce głosu ludzkiego właśnie tak w przypadku albumu „Voices”. Magdalena Zawarto nie wyśpiewuje tu bodaj ani jednego słowa. Zamiast tego, jej głos traktowany jest jak dodatkowy instrument.

Kompozycyjnie i aranżacyjnie (za wszystko odpowiada Piotr Wojtasik, za wyjątkiem utworu Cherrys) album jest absolutnie wybitny. Do wykorzystania i zagospodarowania jest tutaj naprawdę wiele różnorodnych brzmień. W końcu to nie tylko klasyczny jazzowy kwintet, ale również chór, wokal solowy i harfa. Kompozycje są dość złożone, wieloczęściowe, ale ucho z łatwością podąża za nimi. Nie ma tu momentów bez znaczenia, dłużących się, czy nie pasujących do siebie. Całość jest bardzo koherentna, co świadczy o wysokim poziomie również właśnie pod kątem kompozycji i aranżacji.

Nie lubię nadmiernie słodzić. W przypadku praktycznie każdego albumu da się znaleźć coś, co można poprawić, zrobić lepiej. Choć starałem się jak mogłem, tutaj nie doszukałem się niczego takiego. Liderowi projektu udało się stworzyć prawdziwą muzyczną opowieść, w której po prostu nie da się nie zakopać po uszy. Odsłuch tej płyty to iście metafizyczne doznanie. Zdecydowane 10/10. 

środa, 21 września 2022

Wojciech Myrczek - Celebrating The Journey (2022)

Wojciech Myrczek

Wojciech Myrczek – wokal
Bogusław Kaczmar – fortepian
Michał Kapczuk – kontrabas
Szymon Madej – perkusja

Celebrating The Journey (2022)

Wydawca: ForTune 

Tekst: Paweł Ziemba

Zanim przedstawię swoją opinię na temat najnowszej, wyczekiwanej od dawna płyty Wojcecha Myrczek „Celebrating the Journey” pozwólcie, że podzielę się z Wami pewną refleksją.

Nie wiem jak Wy, ale ja mogę z całą pewnością powiedzieć, że moje zainteresowanie muzyką jazzową w dużej mierze zostało zapoczątkowane słuchaniem wielu amerykańskich standardów, wykonywanych wówczas przez wokalistów, dziś ikony tego gatunku muzyki jak: Frank Sinatra, Cole Porter, Bing Crosby, Tony Bennet, Johnny Hartman, Mark Murphy, i wielu innych.

Gdybym miał zamknąć oczy i wyobrazić sobie, jak powinien brzmieć klasyczny męski wokalista jazzowy, w mojej głowie zapewne pojawiłoby się jedno z przywołanych nazwisk.

Z drugiej strony myślę, że wszyscy zgodzimy się ze stwierdzeniem, że te jazzowe evergreeny towarzyszyły nam w przeszłości w wielu momentach i nierzadko nie miały wiele wspólnego z muzyką jazzową.

Kto nie zna “Moon River”, “Fly Me To The Moon” bądź “A Child is Born”. Mógłbym tak jeszcze długo wymieniać tytuły, które myślę wielu z nas bez problemu odgadłoby po kilku sekundach słuchania.

Nie jest łatwo mierzyć się z powszechnie znanymi utworami, które większość zna i co gorsze - kojarzy z konkretnymi wykonawcami. Uwolnić się od tego schematu nie jest również proste, dlatego, z pewnymi obawami, ale i dużym zainteresowaniem zasiadłem do przesłuchania najnowszej płyty polskiego wokalisty jazzowego Wojciecha Myrczka – „Celebrating the Journey”.

Płyta ukazała się osiem lat po przyjętym entuzjastycznie – „Love Revisited” i mimo faktu, że Myrczek nie szuka związku między tymi płytami, z pewnością jedno jest faktem – zaprezentowane na krążku utwory wynikają z muzycznej fascynacji i pewności poruszania się w dobrze znanej sobie muzycznej stylistyce.

„Celebrating the Journey” jest płytą, z której wybrzmiewa wiele radości i humoru. Łączy w sobie elegancję, czystość brzmienia, swing i umiejętność śpiewania scatem z ciepłem i lirycznym wokalem, z którego Wojciech Myrczek jest znany.

Połączenie gładkiej, ciepłej wokalistki z klasycznym trio w historii jazzu jest częstym i naturalnym „małżeństwem”, ale komplementarność jest ważnym składnikiem każdego udanego związku.

Myrczek nie ma głosu, który przytłacza jakikolwiek numer, wyczuwa się obfite poczucie współpracy między wokalistą a towarzyszącymi mu muzykami. Większość utworów na płycie trwa ponad pięć minut. Fakt ten pozwala na większą swobodę artystycznej wypowiedzi i prezentację możliwości improwizacyjnych wszystkich muzyków, nadając płycie zdecydowanie ciekawszy jazzowy charakter.

Wojciech Myrczek wychował się w rodzinie muzyków, ukończył Akademię Muzyczną w Katowicach w klasie śpiewu jazzowego. Inspirowany wieloma amerykańskimi wokalistami, rozwinął niezwykłe umiejętności w improwizacji scatowej. W swojej muzyce w sposób bardzo sprawny łączy instrumentalne możliwości głosu z tradycją crooningu. Szerokie zainteresowania muzyczne i umiejętności spowodowały, że Myrczek współpracował z wieloma uznanymi muzykami jak: Tomasz Stańko, Henryk Miśkiewicz, Jan „Ptaszyn” Wróblewski, Michael „Patches” Stewart. Występował również na wielu międzynarodowych festiwalach jazzowych jak: Montreux Jazz Festival, The Hague Jazz, Brisbone Vocal Jazz festiwal.

„Celebraiting the Journey” to album, do nagrania którego Myrczek zaprosił trzech znakomitych instrumentalistów: Bogusław Kaczmar - fortepian, Michał Kapczuk - kontrabas i Szymon Madej - perkusja, Panowie zabierają nas w muzyczną podróż bawiąc się konwencjami i tworząc niepowtarzalny klimat. Bogusław Kaczmar wspaniale uzupełnia liryczny wokal Myrczka, swoimi delikatnymi fortepianowymi improwizacjami. Michał Kapczuk i Szymon Madej stanowią silny i solidny grunt rytmiczny dla zabawy głosem i improwizacji wokalnych lidera. Bez wątpienia cała sekcja rytmiczna zasługuje na uwagę i znakomicie wpisuje się w klimat płyty.

Ponadczasowa kolekcja 9 utworów, od tych powszechnie znanych standardów po jedyny polskojęzyczny utwór przypomina nam, że dreszczyk emocji związany z odkrywaniem na nowo znanych nam tematów wciąż inspiruje nas wszystkich.

Płytę otwiera ciekawie i dość odważnie zaśpiewany „We’ll Be Together Again” brzmieniowo przypominający trochę efekt starej płyty i choć tempa są różne, wszystkie osiągają timing lidera: niespieszne tempo nadawane przez jego spokojną, artykułowaną frazę.

Wśród zaproponowanych utworów na uwagę zasługuje również:„Blue Monk” jedna z ulubionych kompozycji Monk’a . Melodia jest niezwykle liryczna i popularna wśród wokalistów. Myrczek wykonuje ten utwór w duecie z kontrabasem, wykazuje się tu dużym szacunkiem do każdej wyśpiewanej nuty bez względu czy melodię ubiera w słowa czy też bawi się głosem korzystając z posiadanych umiejętności. „Stolen Moments” skomponowany przez Oliver Nelson’a, i „A Child Is Born” zdecydowanie i ciekawie zaaranżowane utwory ze sporą dawką improwizacji wokalnej lidera, który bezkompromisowo podchodzi do głosu używając go jak instrumentu. Wszystkie utwory zaprezentowane na płycie przez muzyków nie ulega wątpliwości są bliskie sercu artystów, a cała płyta stanowi przekrój muzycznych fascynacji lidera.