Pages

piątek, 20 stycznia 2023

Maciej Gołyźniak Trio - Marianna (2022)

Maciej Gołyźniak Trio

Maciej Gołyźniak - perkusja
Łukasz Damrych - piano, syntezatory, rhodes
Robert Szydło - elektryczne i akustyczne gitary basowe
Łukasz Korybalski - trabka i flugelhorn
Ze specjalnym udziałem Zbigniewa Namysłowskiego – saksofon

Marianna (2022)

Tekst: Jędrek Janicki

Creatio ex nihilo – tak w filozofii i teologii określa się pogląd, podług którego Bóg stworzył świat z nicości. Być może na swój sposób właśnie do tego motywu myślenia nawiązywał acidrockowy zespół Wobble Jaggle Jiggle tytułem swojej płyty It Came From Nowhere (swoją drogą, naprawdę świetne nagranie). Z niczego, a w zasadzie znikąd, na scenie polskiego jazzu wziął się też perkusista Maciej Gołyźniak. Dokładniej mówiąc, wziął się on z „muzycznego niebytu” – przynajmniej tak wszelkiej maści jazzowi puryści określiliby współpracę z takimi artystami jak Natalia Nykiel czy zespołem Sorry Boys. A bleeeh, fujka, muzyka POP w poważnym świecie JAZZU, no jak tak można! A no można, a co gorsza dla tych „znawców” jazzu, trio dowodzone przez tego perkusistę nagrało już drugą bardzo dobrą płytę.

Trio Macieja Gołyźniaka w świecie jazzu zadebiutowało płytą The Orchid wydaną w ramach legendarnej (i dawnymi czasy dbającej o poziom) serii Polish Jazz. Już w 2020 roku zespół tworzony obok lidera-perkusisty przez pianistę Łukasza Damrycha, basistę Roberta Szydło i wspomagany przez trębacza Łukasza Korybalskiego zaprezentował bardzo świeże, nieortodoksyjne i wyraziste podejście do materii jazzowej. Marianna, bo tak nazywa się druga płyta w dorobku trio, podąża tropami wyznaczonymi przez swoją poprzedniczkę. Dźwięki otwierającej płytę kompozycji Mr. KLX zaskakują potężnym jak na jazzowe standardy brzmieniem perkusji! Gołyźniak jasno daje do zrozumienia kto tu rządzi, jego pełna dynamiki gra niepozbawiona jest jednak napięcia, które towarzyszy całemu nagraniu. Natężenie i intensywność albumu przypomina mi dokonania legendarnego Arta Blakeya, który choć poruszał się w obrębie zgoła innej stylistyki, to swojego ukochanego instrumentu jednak również absolutnie nie oszczędzał. Druga kompozycja Stand Still My Dear to bardzo nowoczesny utwór nawiązujący do osiągnięć duetu Skalpel. Świetnie przemyślane są solówki Korybalskiego i Damrycha, a gęsty beat niczym brakujący element dopełniłby pejzażu jakiegoś modnego i eleganckiego miejsca – nigdy w takowym nie byłem, ale dźwiękowo tak je sobie wyobrażam. Dużą wartość nagrania stanowi również druga część płyty, w której zespół wszelkim niedowiarkom (w tej grupie, przyznaję bez bicia, też się znajdowałem) pokazuje jak pięknie potrafi zwolnić i zredukować nieco wytworzone natężenie dźwiękowe. Najpiękniej wybrzmiewa to w kończącej płytę kompozycji I Miss You Grandma. Hipnotyzuje ona swoją prostotą, szczerością i krystalicznie wręcz czystym brzmieniem poszczególnych instrumentów. Trio osiągnęło rzecz najtrudniejszą z trudnych – bez patetycznych środków i bez popadania w drażniącą tandetę panowie odmalowali pełen krajobraz tęsknoty za ukochaną i najfajniejszą osobą na świecie. No i świetnie, po prostu się wzruszyłem i jak tu skończyć recenzję…?

Na kłopoty (ze skończeniem tekstu)… Bednarski! A w zasadzie chciałem napisać – Namysłowski! I choć nie znoszę wszelkich nawiązań do argumentu z autorytetu, to jednak jestem pewien, że Zbigniew Namysłowski po prostu błądzić nie może. Skoro ten wybitny muzyk zdecydował się zagrać właśnie z tym zespołem (gościnnie wystąpił on we wspomnianym już utworze Mr. KLX), to znaczy, że w trio Macieja Gołyźniaka musi być coś wyjątkowego. Nie słuchajcie wszystkich jazzowych purystów dąsających się na nie-jazzowych muzyków grających jazz. To Namysłowski ma rację, bo Marianna to powiew jakości i prawdziwej świeżości w polskim jazzie. Gratulacje!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz