Pages

środa, 19 kwietnia 2023

Piotr Szlempo Quintet – Polish Pentagon (2022)

Piotr Szlempo Quintet

Jan Kantner - saksofon altowy 
Adam Bławicki - saksofon tenorowy  
Bartłomiej Chojnacki - kontrabas
Przemysław Jarosz - perkusja
Piotr Szlempo - trąbka
 
Polish Pentagon (2022)

Tekst: Jędrek Janicki

Parafrazując niektóre interpretacje filozofii Immanuela Kanta (np. tę, którą proponuje Hans Michael Baumgartner), stwierdzić można, że najsłynniejszy Królewczanin w dziejach siedział okrakiem. W brawurowy sposób wszak połączył on empirystyczne oraz racjonalistyczne modele poznawania świata. „Okrak” kwintetu Piotra Szlempo opiera się na zgoła innych elementach – zespół łączy pewną surowość i brutalność składów bez instrumentu harmonicznego z łagodnością otulającego wręcz brzmienia.

Liderem kwintetu jest debiutujący pod własnym nazwiskiem trębacz Piotr Szlempo. Na płycie Polish Pentagon dzielnie towarzyszą mu kontrabasista Bartłomiej Chojnacki, perkusista Przemysław Jarosz (odpowiedzialny również za mix i mastering płyty) oraz saksofoniści – altowy Jan Kantner i tenorowy Adam Bławicki. Już w pierwszym utworze na płycie, zatytułowanym A4 (ciekawe czy chodzi o najdłuższą autostradę w Polsce, czy też może o jakiś spektakularny strzał w popularnej swego czasu grze w statki), ogniskują się te najmocniejsze punkty zespołu oraz pewne drobniuteńkie mankamenty całego nagrania. Kwintet zachwycił mnie przede wszystkim brzmieniem, które choć bardzo mocno osadzone jest w tradycji jazzu (uwaga dla złośliwych, jeszcze nie napisałem hasła wywoławczego BLUE NOTE w recenzji halo!), to jednak brzmi wyraziście i „stanowczo” – jednym słowem, które w obecnych czasach brzmi coraz komiczniej, lecz w tym kontekście na pewno jest komplementem: nowocześnie! Nieco podobne odczucia, jeżeli chodzi o warstwę brzmieniową, miałem ostatnimi czasy słuchając płyty Relativity Theory kwintetu Stanisława Aleksandrowicza. Znakomitemu brzmieniu odpowiadają również instrumentalne umiejętności poszczególnych muzyków. Poprzez umiejętności rozumiem nie tylko biegłość i zręczność, lecz również wrażliwość i umiejętność natychmiastowego wręcz wytwarzania swoistego dla każdej partii solowej vibe’u, który w jazzie zazwyczaj decyduje o ich atrakcyjności. Niech część przemówi za całość, pars pro toto! jak wykrzyknęliby co bardziej zagorzali łacinnicy, posłuchajmy więc genialnego kontrabasowego solo z końcowej części utworu 11:11. Nie dajmy się zwieść jednak tym kilkudziesięciu solowym dźwiękom w niskich rejestrach, gdyż największą moc zespołu stanowią tak naprawdę unisono grane partie przez saksofonistów i trębacza. To one tworzą właśnie tę jakże charakterystyczną i świeżą przestrzeń, która powoduje, że Polish Pentagon to coś więcej niż kolejna bardzo dobra płyta na polskiej scenie jazzowej. 

Dla kwintetu mam jednak też dobrą wiadomość – otóż Polish Pentagon płytą idealną nie jest, a sam zespół ma jeszcze co najmniej jeden obszar, który wymaga nieco dopieszczenia. Całe szczęście, wszak życie pewnie traci sens gdy debiutancka płyta okazuje się być nagraniem idealnym! Kwintetowi ta nagła utrata sensu na szczęście nie grozi ze względu na pewną słabość na poziomie kompozycyjnym. Każdy utwór jest do siebie zbliżony, jeżeli chodzi o koncepcję grania. I samo to w sobie być może jeszcze nie byłoby tak bardzo rażące, gdyby nie fakt, że w poszczególnych kompozycjach brak jest zapamiętywalnych motywów przewodnich, które w tego typu muzyce są jak najbardziej pożądane.

Tak czy inaczej, nie mam żadnych wątpliwości (ponoć brak wątpliwości to również oznaka braku rozumu, oceńcie sami), że Polish Pentagon to jeden z najciekawszych jazzowych debiutów ostatnich lat! Nieco więcej kompozycyjnej brawury i kolejne płyty kwintetu Piotra Szlempo okazać się mogą wręcz oszałamiające, jakąkolwiek formę owo oszołomienie miałoby przybrać. Naprawdę warto!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz