Pages

wtorek, 8 sierpnia 2023

Drogi Krajowe - Drogi Krajowe w Polsce (2023)

Drogi Krajowe

Michał Giżycki - bass clarinet, tenor saxophone
Dawid Dąbrowski - modular synthesizer
Maciej Karminski - drums, wheelbarrow
Ostap Manko - violin, electronics
Hubert Karminski - bass guitar, synthesize

Drogi Krajowe w Polsce (2023)

Autor tekstu: Jędrek Janicki

Frazesy o muzyce jako podróży zostawmy na uboczu. Podróż to podróż, liczy się sam akt przemieszczania, a jedyną jego dopuszczalną formę stanowi rowerowa galopada, tudzież cruising potężnym krążownikiem szos (pozdrawiam swoje Mitsubishi Colt z demonicznym silnikiem 1.1). To oczywiście moja opinia, wszak ponoć są tacy, którzy lubią się przemieszczać, o zgrozo!, pociągiem. Na szczęście Wasz Ulubiony Impro Zespół, Którego Jeszcze Nie Słyszeliście (zaraz się przekonacie o kim mowa) zdecydowanie wybiera transport kołowy. Kwintet Drogi Krajowe jedzie dokładnie tak, jak marzy mi się po nocach, lecz brak mi odwagi by zrealizować to w rzeczywistości.

Michał Giżycki, Dawid Dąbrowski, Maciej Karmiński, Ostap Mańko oraz Hubert Karmiński (mniejsza o to, kto na jakim instrumencie gra – to tylko didaskalia) posiedli tę tajemną moc, o której tak chętnie rozprawiał sam Tomasz Stańko. Chodzi mianowicie o umiejętność spalania się w improwizacji – choć w branży motoryzacyjnej dżentelmeni akurat o spalaniu nie rozmawiają. Panowie budują napięcie i kumulują energię, a gdy wydaje się, że sięgają już muzycznego haju, to nagle w dojmujący sposób całe to napięcie uwalniają, tylko po to by zaraz potem cały proceder powtórzyć. Posłuchajcie utworu DK10, który stanowi najpełniejsze przedstawienie ukazujące jak bardzo erotyczna muzyczna improwizacja przypominać może akt stopniowego zatapiania się w niekoniecznie w pełni skontrolowanej jeździe samochodem*. Kwintet posiadł jednak jeszcze jedną niezwykłą umiejętność. Muzycy ci, ku rozpaczy nieodżałowanego Parmenidesa, ukazują, że byt może wyłonić się z niebytu – to wskazywałoby jasno na to, że niebyt jednak istnieje, co dzielnego twórcę szkoły elejskiej przyprawić mogłoby o palpitację serca, albo chociaż o migotanie przedsionków. Słychać to (byt z niebytu, a nie palpitację) wyraźnie chociażby w utworze DK11, w którym z frenetycznej i pozornie nieskontrolowanej improwizacji wyłania się ambientowy pejzaż, który zachwyca swoją prostotą i surową siłą wyrazu.

Intensywność płyty Drogi krajowe w Polsce oraz niezwykła wręcz artystyczna furia w łączeniu akustyczno-elektronicznych tropów (z przewagą tych pierwszych) każą upatrywać w tym wydawnictwie bardzo mocnego kandydata do jazzowej impro płyty roku w Polsce. Srogość nastała. I dzikość. Na szczęście nie chodzi o dzikość serca, tylko o wściekłą potęgę wspólnego grania bez jakichkolwiek hamulców i ograniczeń. Leżę na łopatach (to w wersji dla działkowców), tudzież na łopatkach (to w wersji dla nie-działkowców). Jestem pod szczerym wrażeniem.

*Na płycie występują profesjonalni kaskaderzy, nie próbujcie tego w domu!


1 komentarz: