Pages

czwartek, 2 listopada 2023

Damasiewicz / Wójcik – "Krew"

Damasiewicz / Wójcik

Kuba Wójcik - gitara, elektronika
Piotr Damasiewicz - trąbka, głos

"Krew" (2023)

Tekst: Mateusz Chorążewicz




Duet Damasiewicz / Wójcik dał się poznać rok temu dobrze przyjętym albumem Diavolezza. Nie minęło dwanaście miesięcy, a już otrzymałem do odsłuchu drugi krążek zatytułowany Krew.

Jak wskazuje sam tytuł, artyści postanowili złożyć swoisty hołd krwi. Odnoszą się do jej znaczenia w kulturze, religii i sztuce. Jak czytamy w materiałach dołączonych do krążka, jest to portret dźwiękowy Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa im. prof. dr hab. Tadeusza Dorobisza we Wrocławiu, wzbogacony o muzykę Piotra Damasiewicza (trąbka, głos) oraz Kuby Wójcika (gitara, elektronika).

Z całą pewnością należy stwierdzić, iż nie jest to album dla każdego. Jeśli ktoś szuka melodii wpadających w ucho, muzyki to potupania nóżką czy lubuje się w znanych formach muzyki jazzowej, to trafił w złą uliczkę. Artyści zastosowali dużo nieszablonowych i niestandardowych brzmień. Dość powiedzieć, że część z nich to dźwięki sprzętu medycznego. Dominuje tu eksploracja sonorystycznych przestrzeni.

Album generuje niezwykle dużo napięcia, którego muzycy postanawiają nie rozładowywać. Właściwie od pierwszych do ostatnich dźwięków odnosi się wrażenie, że zaraz coś się musi wydarzyć. Trochę tak, jakbyśmy w trakcie oglądania horroru stale odczuwali, że za moment zza rogu wyskoczy jakaś nieprzyjemna poczwara. Na ogół po chwili ta kreatura pojawia się na ekranie, jednak w przypadku albumu Krew tego nie uświadczymy. Muzycy zaoferowali nam około 35 minut ciągłego napięcia.

Ma to, rzecz jasna, swoje zalety i wady. Jednak wydaje się, że muzycy zastosowali ten zabieg celowo. Odnoszę również wrażenie, że jest on zgodny z całą koncepcją płyty.

Album wymaga dużej dawki skupienia. Bez tego słuchacz nie jest w stanie wyciągnąć z muzyki duetu Damasiewicz / Wójcik tego, co powinien. Kontemplacja nad tym, czego się słucha, jest w tym przypadku absolutnie niezbędna. Wysłuchałem kilkukrotnie całego albumu i zdecydowanie najpełniejszy odbiór całości miał miejsce wtedy, gdy dałem sobie nieco ponad półgodziny całkowitego skupienia i zagłębienia się w tę muzyczną podróż.

Na tle Diavolezzy, omawiany krążek jest w pewnych elementach podobny, ale w innych już niekoniecznie. Przede wszystkim, Diavolezza także zostawia słuchacza z wrażeniem braku rozładowania muzycznego napięcia. Jednak z punktu widzenia samego brzmienia, Krew sięga swoimi korzeniami jeszcze głębiej do ambientu czy dark jazzu. Choć mówiąc szczerze, nie jest to zbyt precyzyjne określenie, ponieważ na tę muzykę takowe po prostu nie istnieje.

Krew udowadnia, że duet Damasiewicz / Wójcik ma sporo do powiedzenia w tej konwencji. Odnoszę wrażenie, że artyści jeszcze jej nie wyeksploatowali i usłyszymy ich ponownie w tym zestawieniu.

Nie mogę z czystym sumieniem polecić tego albumu każdemu, bo zdecydowanie nie każdy będzie czerpał z tej muzyki przyjemność. Jeśli jednak szukasz w jazzie czegoś nowego, świeżego, nieszablonowego i skłaniającego do refleksji, to sięgnij po Krew. Nie zawiedziesz się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz