Pages

czwartek, 25 stycznia 2024

Jan Kiedrzyński, Jędrzej Łagodziński, Jarosław Majewski, Piotr Mełech, Andrzej Rejman - "Meeting Points"

Jan Kiedrzyński, Jędrzej Łagodziński, Jarosław Majewski, Piotr Mełech, Andrzej Rejman

Jan Kiedrzyński - drums
Jędrzej Łagodziński - tenor saxophone
Jarosław Majewski - double bass
Piotr Mełech - bass clarinet
Andrzej Rejman - grand piano

"Meeting Points" (2022)

Autor tekstu: Maciej Nowotny

Thelonius Monk powiedział kiedyś o Ericu Dolphy'm: "We wszystkim co robił obecna była muzykalność, nawet wtedy kiedy po prostu spacerował". Nie tylko zresztą koledzy-muzycy uważali go za geniusza, ale niemal cała krytyka wychwalała go pod niebiosa i to zarówno wtedy kiedy żył i tworzył jak i dzisiaj, kiedy powszechnie uważa się, że bez jego wpływu trudno sobie wyobrazić współczesny avant jazz. A jednak gdy w lutym roku 1964 - na 2 miesiące przed śmiercią, która nie musiała się zdarzyć - wydał swój kultowy album "Out To Lunch", publiczność nie okazała nim żadnego zainteresowania, a Alfred Lion, szef wytwórni Blue Note, która go wydała, liczył straty jakie na nim poniósł i klął się, że jest to pierwsza i ostatnia płyta Dolphy'ego jako lidera jaką jego wytwórnia wydała.

Wkrótce sytuacja miała się zmienić. Album zyskał status kultowego, Dolphy - geniusza, a Lion miał liczyć straty, ale inne, związane z tym, że pomimo kontraktu, z powodu śmierci Dolphy żadnej płyty już dla Blue Note nie nagra. Nas ta sytuacja może jednak co nieco nauczyć: nie wszystko złoto co się świeci, sława i chwała rzadko idą w ślad w ślad za artystami i ich projektami, niekiedy trzeba poczekać, aby dzieło zostało docenione, zwłaszcza przez pobliczność, która często najbardziej kocha nowości, które już kiedyś słyszała. Tak może się zdarzyć i z płytą, o której dzisiaj dla Państwa piszę, a jest to album zatytułowany "Meeting Points" i nagrany przez piątkę muzyków, których nazwiska niekoniecznie muszą powiedzieć coś tzw. "szerokiej publiczności", ba, nawet jazzowej, nieźle ogarniętej publiczności czy wręcz niektórym jazzowym krytykom!

A jednak są to wszystko nazwiska muzyków o wielkich umiejętnościach i znaczącym dorobku artystycznym. Trochę podobnie jak to miało miejscach w przypadku muzyków, którzy pomogli stworzyć Dolphy'emu jego arcydzieło: Freddie Hubbard, Bobby Hutcherson, Richard Davis i Tony Williams, nie byli gwiazdami jak Miles Davis czy John Coltrane, ale mieli to co najważniejsze, umiejętości i miłość do muzyki, które stanowią przepustkę do tworzenia rzeczy wielkich. Dlatego uwierzcie, że Jan Kiedrzyński grający na perkusji, Jędrzej Łagodziński na saksfonie tenorowym, Jarosław Majewski na kontrabasie, Andrzej Rejman na fortepianie  Piotr Mełech na klarnecie basowym to ekstraklasa polskiego jazzu i muzyki improwizowanej, nawet jeśli nie są to nazwiska, które wyskoczą do Was z lodówki jak nazwisko Stańki czy Możdżera.

No właśnie, Piotr Mełech. To dźwięk jego klarnetu basowego przywiódł te wszystkie skojarzenia z Ericiem Dolph'ym. I muzyk, na którego projekty już od lat niecierpliwie czekam. Ostatnio odnosi sukcesy z Polskim Piachem, ale to tylko czubek góry lodowej jego dokonań, o których możecie się dowiedzieć więcej śledząc recenzje jego muzyki na naszym blogu pod tym tagiem. A jednak gdy sprawdziłem jakie miejsce w kategorii klarnetu zajmował w ostatnich pięciu ankietach Jazz Forum w opinii kolegów-krytyków, odkryłem że nie załapał ani razu do pierwszej trójki! W jakim my kraju żyjemy? Jeśli nawet krytycy muzyczni cierpią na głuchotę albo po prostu nie orientują się co się nagrywa w kraju, w którym żyją? I są w stanie przeoczyć jedną z najlepszych płyt z tzw. alternatywnym jazzem wydanych w ostatnich latach, bo nie mogę dosłownie nigdzie znaleźć żadnej jej recenzji!

Cóż mi pozostaje? Wołać wielkim głosem. Wśród tej dzikiej puszczy. Znajdźcie tę muzykę, a nie zawiedziecie się! Bo jest na tym albumie wszystko: i wspaniali instrumentaliści, i energia, entuzjazm, radość z grania, i nowocześnie brzmiąca muzyka, która czeka na odkrycie. 

Odsłuch muzyki z płyty dostępny na stronie: LINK.

1 komentarz: