Pages

środa, 28 grudnia 2022

Best of Polish Jazz 2022 wg Szymona Stępnika



Autor podsumowania: Redaktor Szymon Stępnik

Płyty roku:

Monumentalne i przemyślane dzieło, gdzie perkusja tworzy pejzaże, a w tle słyszymy walkę dwóch saksofonów. Pomimo tak wielkiej ekspresji zachowuje melodyczność i zdaje się opowiadać spójną historię, gdzie każda kompozycja ma swoje miejsce w szeregu.

Genialny przykład jak należy wykonywać free jazz i bawić się głosem w tego typu utworach. Ta płyta to również dowód na to, że dopiero po odsłuchaniu całości doświadczyć możemy diametralnie zmienić odbiór granej muzyki. Bardzo fajne nawiązania również do poezji Owidiusza.


Płyta prosta w odbiorze, ale doskonała w swojej istocie. Pomimo prostych rytmów i rozwiązań melodycznych, momentami ociera się o perfekcję w budowaniu klimatu. Sam utwór tytułowy przysłowiowo “ryje beret”.

Maciej Gołyźniak Trio - Marianna
Pomimo mocnego osadzenia w muzyce popowej, elementy jazzu brzmią nad wyraz przyjemnie, uwydatniając elementy, które lubię w tego typu muzyce najbardziej. Genialna, plastyczna gra perkusisty.



Tomasz Dąbrowski - Individual Beings 
Człowiek kontra trąbka. Być może zabrzmię nieco jak heretyk, ale gra Tomka Dąbrowskiego mocno przypominała mi grę Stańki. Niesamowita wrażliwość artystyczna tego muzyka wzbudza ciarki na plecach w niemal każdej kompozycji.



Debiut roku:

Co prawda Stanisław Aleksandrowicz już od dawna obecny jest na polskiej scenie jazzowej, ale dopiero jego debiut w kwintecie pokazał jak fenomenalny to muzyk. Płyta ta jest tak doskonała, jakby miała być zwieńczeniem całej kariery artystycznej. To niesamowite, że jest dopiero jej początkiem.


Płyta z archiwum: 

Completorium – Purpurowa bossa
Dawno nie słyszałem tak pięknego połączenia gitary i saksofonu. Henryk Miśkiewicz znakomitym muzykiem jest, ale dopiero tutaj udowadnia swój geniusz oraz ponadprzeciętność. Szkoda, że jakość nagrania jest średnia…



Niespełnione nadzieje: 

Rafał Sarnecki - View from the Treetop

Rafał jest bardzo ciekawym artystą, którego nowojorski warsztat dodaje nieco egzotyki na polskim rynku jazzowym. O ile jego poprzednie płyty, jak choćby “Climbing Trees” albo “Cat’s Dreems”, urzekały ciekawą grą na gitarze, tak jego najnowsze dzieło jest sporym zawodem. Każdy utwór sam z siebie jest naprawdę dobrze skomponowany i zagrany, aczkolwiek całość tworzy chaos z którego ciężko czerpać jakąkolwiek przyjemność. Mam nadzieję, że Rafał nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i pokaże swój potencjał w kolejnych nagraniach.

Szymona możecie też posłuchać na podcaście z naszym wspólnym redakcyjnym podusmowaniu roku 2022 na Polish Jazz Blog: 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz