Pages

wtorek, 14 lutego 2023

Piotr Wyleżoł / Szymon Mika - Loud Silence (2022)

Piotr Wyleżoł / Szymon Mika

Piotr Wyleżoł – fortepian
Szymon Mika – gitara

Projekt graficzny: Kasia Stańczyk

Loud Silence (2022) 

Wydawnictwo: Art Evolution Records

Tekst: Paweł Ziemba

Czytając krótki wpis umieszczony na okładce płyty będącej przedmiotem dzisiejszej recenzji, zastanawiałem się, ile to już razy nawiązywaliśmy w komentarzach do przygnębiającego okresu pandemii - czasu, w którym zmiany naszej codzienności były głębokie i bezprecedensowe.

Dotykały nas strach, frustracja, nuda i drażliwość… Z drugiej strony, mimo negatywnego wpływu izolacji na nasze życie, etap ten był dla wielu momentem odkrywania alternatywnych sposobów funkcjonowania i odnajdywania w tych zmianach pozytywów. Okazało się więc, że był to okres (zwłaszcza dla artystów) bardzo twórczy, pełen czasu na refleksje oraz spojrzenia na siebie z innej perspektywy.

W tych niecodziennych okolicznościach Piotr Wyleżał i Szymon Mika przygotowali szczególny materiał muzyczny. Wspólne granie wspominają jako swoisty lek pomagający przetrwać izolację. „Loud Silence” to najnowszy krążek duetu wydany przez Art Evolution Records w końcu 2022 roku.

Duet gitara i fortepian nie są niczym nowym w historii muzyki jazzowej. Przecież takie duety jak: Jim Hall/Bill Evans, Oscar Peterson/Joe Pas, Kenny Drew Jr./Larry Coryell, John McLaughlin/Katia Labeque, Pat Martino/Gil Goldstein, Matheny/Mahldau czy też Julian Lage/Fred Hersch są fanom jazzu doskonale znane. Należy jednak przyznać, że właśnie ten skład jest dla muzyków sporym wyzwaniem. Oba instrumenty pełnią podobną funkcję i operują w niemalże identycznej przestrzeni, stąd niezmiernie ważnym jest słuchanie siebie nawzajem, otwartość, niezamykanie się we własnych częściach utworu, reagowanie na partnera, szukanie różnych barw i rozwiązań, aby od początku do końca utrzymać zainteresowanie słuchacza. Dlatego dźwięki, które wydobywa z gitary Szymon Mika, czasami przypominają instrumenty perkusyjne, a innym razem brzmią jak rozsypane kryształy - czyste, głębokie, zapadające w pamięć…

Słuchając duetu odbiorca może intensywnie odczuwać, jak artyści tworzą muzykę. Jest to bardzo atrakcyjne wrażenie dla słuchacza, ale jednocześnie wymaga dużych umiejętności i dyscypliny wykonawców - nic nie da się ukryć.

Muzyka na krążku „Loud Silence” jest starannie dopracowana pod względem szczegółów. Kompozycje są konstruowane z dbałością o podział ról tak, aby nie przeszkadzać sobie wzajemnie. Wykonawcy bezbłędnie prowadzą swoje improwizacje, swobodnie poruszając się we wszystkich rejestrach. Pod względem harmonicznym utwory są dość gęste co powoduje, że muzyka nie brzmi „pusto”. Album jest ciekawy i bogaty muzycznie.

To, co rzeczywiście robi wrażenie, to łatwość, z jaką panowie grają tak wyrafinowaną i wciągającą muzykę. Dodatkowo zwraca uwagę ekspansywne poczucie liryzmu i rytmiczne współgranie obu instrumentów. W tych utworach nie ma konkurencji, one płyną jeden po drugim.

Wyleżoł i Mika demonstrują swoją wrodzoną zdolność do gry w duecie, ich linie zazębiają się, są plastyczne i pełne piękna. To muzyka, którą można przytulić. Słuchając tych nagrań odnajduję wiele inspiracji polską muzyką klasyczną, ludową, jak również filmową. Połączone dźwięki są momentami niemal jak pointylistyczna sztuka - małe różnobarwne kropelki lub kreski farby gęsto rozmieszczone tu i tam w pozornie przypadkowy sposób, jednak w rzeczywistości posiadające swoje określone miejsce w ogólnej kompozycji obrazu.

Płyta prezentuje niezwykły talent kompozytorski obu muzyków. Podoba mi się progresywność kompozycji: są zróżnicowane, pojawiają się w nich ciekawe partie, niejednokrotnie zmienia się ich rytm czy charakter. Mimo czasem skomplikowanej harmonii, melodie są proste i bez wysiłku wpadają w ucho.

Na krążku znajduje się siedem utworów.

Płytę otwiera tytułowa kompozycja Piotra Wyleżoła „Loud Silence” - melancholijna, bardzo plastyczna w swojej formie, już w pierwszych dźwiękach przywołująca pastelowe pejzaże prac Wyspiańskiego. Niczym mgła unosząca się nad łąkami, wprowadza słuchacza w klimat zadumy i mistycyzmu. Wyleżoł nieśmiało zaburza nastrój nostalgii, konstruując delikatne frazy swojej improwizacji. Obaj muzycy brzmią fantastycznie, akompaniament fortepianu pozwala wydobyć każdą kroplę emocji wynikającą z klimatu utworu. Wrażliwy odbiorca doświadczy z pewnością wiele duchowej przyjemności.

Ciekawym pomysłem jest nagranie dwóch standardów muzyki jazzowej „Stella by Starlight” Victor’a Younga i „Take Five” Dave’a Brubecka. Panowie odchodzą od schematów, nadając kompozycjom nowe „życie”. Zaskakują ciekawymi aranżacjami.

Muszę uczciwie powiedzieć, iż miałem wiele przyjemności słuchając „Take Five” Brubecka. Brawo za swobodę i ciekawe podejście do kompozycji! Dojrzałość muzyczna Wyleżoła i Miki naprawdę może imponować.

„Stella by Starlight”, to melodia dobrze znana chyba wszystkim fanom jazzu, od lat ogrywana przez wielu wykonawców, ale wersja Wyleżoła i Miki reprezentuje kompletnie świeże podejście. Po deklaracji tematycznej, prezentującej melodię i strukturę akordów utworu, duet odchodzi od standardowego schematu na rzecz fascynującego epizodu zawierającego dzikie, fantazyjne linie. Swobodnie włączane akordy sprawiają dodatkową przestrzeń do improwizacji. Muzycy znakomicie się rozumieją. Żadne solo nie jest przeładowane technicznymi „fajerwerkami”, natomiast w grze obu instrumentalistów znajdujemy wiele subtelności oraz szacunku dla dźwięku i melodii.

„Ambaras” to utwór autorstwa Szymona Mika przypominający muzyczną konfrontację mandoliny z fortepianem, popis technicznych umiejętności muzyków, nowoczesna w swojej formie kompozycja z akcentami ludowymi. Szybko grany unisono temat i następująca po nim improwizacja demonstrują nie tylko talent obu Panów jako instrumentalistów, ale również, jak znakomitymi są improwizatorami. W grze Szymona można odnaleźć wiele inspiracji brzmieniem mandoliny Chris’a Thile.

Jedną z największych zalet tych nagrań jest czystość i wywarzenie w użyciu instrumentów. Mimo faktu, że obaj panowie to muzyczne osobowości, żaden z muzyków nie dominuje. Muzyka na krążku jest wspólnym dziełem. Każdy z głosów pozostaje silny i odrębny, a ostatecznie obaj panowie tworzą wspaniałe harmoniczne brzmienie.

Płyta jest muzycznie różnorodna, a układ utworów oraz ich charakter powodują, że słucha się jej z dużym zainteresowaniem i przyjemnością. Brzmi nowocześnie, co wcale nie oznacza, że przytłacza odbiorcę ilością i gonitwą dźwięków. Dojrzałość muzyczna Wyleżoła i Miki sprawia, że zawartość krążka nie jest próbą udawadniania pozycji na rynku i silenia się na oryginalność. To płyta demonstrująca, że nowoczesny jazz może być elegancki, ciepły i melodyjny; że można swobodnie improwizować wydobywając z instrumentów ujmujące, długie tony, wychodząc jednocześnie daleko poza brzmieniowy model typowego duetu fortepian-gitara.

W istocie, kiedy wszystko już wybrzmiało i zapada na koniec cisza, słuchacz jest pozostawiony z poczuciem duchowej satysfakcji i spokoju. Tak jak tytuł jednej z piątkowych audycji RadioJazz.fm, prowadzonej przez redaktora Macieja Nowotnego zatytułowanej „Muzyka, która leczy” - „Loud Silence” znakomicie wypełnia ten obszar oczekiwań.

1 komentarz:

  1. Po przeczytaniu takiej recenzji nie pozostało mi nic innego jak natychmiast po cd sięgnąć. Wspaniała muzyka I bardzo dobra, pasująca fo niej recenzja. Gratulacje dla muzyków i P. Ziemba

    OdpowiedzUsuń