Pages

piątek, 9 czerwca 2023

Józef Skrzek & Tomasz Szukalski – Ambitus Extended (reedycja: 2008)

Józef Skrzek & Tomasz Szukalski 

"Ambitus Extended" (2008, reedycja)

Józef Skrzek – instrumenty klawiszowe, gitara basowa
Tomasz Szukalski – saksofony: tenorowy i sopranowy, klarnet basowy

Wydawca: Metal Mind Productions

Autor tekstu: Marcin Kaleta


Album ponadczasowy. Znamienity. Unikatowy. Kultowy. Niestety, powszechnie nieznany.

By pojąć jego rangę, potrzeba przypomnieć (lub wyobrazić) sobie PRL z przełomu lat 70. i 80. W tym okresie spotykają się dwaj artyści wybitni, należący wprawdzie do odmiennych światów, niemniej sporadycznie współdziałający. To rówieśnicy: Józef Franciszek Skrzek (ur. 1948) oraz Tomasz Szukalski, ps. "Szakal" (1948-2012).

Pierwszy jest multiinstrumentalistą. Przede wszystkim specjalizuje się w grze na instrumentach klawiszowych i syntezatorach, ponadto gitarze basowej. To założyciel zespołu SBB, wymienianego wśród najistotniejszych w historii reprezentantów rocka progresywnego, eksperymentalnego, symfonicznego. Również kompozytor muzyki filmowej, zwłaszcza do filmów Piotra Szulkina pt. "Golem" (1979) czy "Wojna światów – następne stulecie" (1981). W ogóle postać, która "swoją twórczością integruje pokolenia", nadal aktywna.

Drugi to jeden z największych na świecie saksofonistów. Współtworzył słynne formacje: Zbigniewa Namysłowskiego, Tomasza Stańki, następnie Quartet z Kulpowiczem i Trio z Karolakiem, nagrywając płyty, które obecnie uważa się za najważniejsze w dziejach polskiego jazzu, np. "Winobranie" (1973), "TWET" (1974) czy "Time Killers" (1984). Wspomnieć o nim warto również w związku ze wzruszającym "Zamyśleniem" (2003) kwintetu Wojciecha Majewskiego. Podczas jego solówek, jak wspominał Paweł Brodowski, "ludzie płakali", ale nie stronił przecież od free jazzu.

Skrzek zapraszał Szukalskiego do współpracy kilkakrotnie: w trakcie występów SBB, potem by nagrać własną "Józefinę" (1980), ponadto przy okazji ww. projektów kinowych. Zaczęli wreszcie dawać recitale jako duet. Pisze Michał Wilczyński: "Z tych wspólnych koncertów zrodziła się idea nagrania albumu. Takiego, który zaintrygował i środowisko jazzowe, i rockowe". Tak oto powstał "Ambitus Extended" (zarejestrowany w 1981, wydany w 1983 przez Helicon).

Pod względem stylistycznym jest dziełem konsekwentnym — "wysublimowane fusion", jak to ujęła redakcja portalu Jazzarium.pl. Jednak za każdym razem muzycy kreują inny klimat. Jest zatem tajemnica, jest rozkochanie, tęsknota, zamyślenie, smutek. Występują momenty uwielbienia, niejako modlitewne, uduchowione, dziękczynne. Albo o niesłychanym natężeniu piękna, poruszające i wzruszające. Lecz z drugiej strony mamy iście kosmiczne lub psychodeliczne eskapady. Pomysłowość nie zna tutaj granic, niczym wszechświat.

Różnorodność tę wzmaga dobór instrumentów. Zatem Szukalski gra na saksofonach tenorowym i sopranowym, także na klarnecie basowym, a gdzieniegdzie wydaje się, że sięga... po dudy szkockie. Gra raz lirycznie tudzież subtelnie, to znowu szaleńczo, ekstremalnie. Również Skrzek korzysta z rozległego asortymentu: Fender Piano, Hohner Clavinet D6, Polymoog, Micromoog, a jeszcze pogrywa (zazwyczaj funkowo lub rockowo) na basie. Zawsze czuje i rozumie partnera. Dopełniają się idealnie.

Niemniej mamy do czynienia z syntezą żywiołów: demonicznego Szukalskiego, któremu nic co ziemskie ani ludzkie nie było obce, z anielskim Skrzekiem — zapatrzonym w jakieś oddale, galaktyki bądź zaświaty (proszę zwrócić uwagę na fotografię wewnątrz folderu: mrok spowijający pierwszego oraz światłość promieniująca od drugiego). Jak niesamowity repertuar powstał, podkreślają nawet co poniektóre tytuły: "Słodka Pultyna", "Szczęśliwi z miasta N." czy mój faworyt: "Trąbka i skrzaty wśród kacprowej chaty". A całość zyskuje za sprawą doskonałego pomysłu Metal Mind Production, by w reedycji z 2008 materiał studyjny wzbogacić o nagrania koncertowe.

Karierę tego fenomenalnego tandemu przerwał stan wojenny, wprowadzony 13 grudnia 1981. Nie pierwszy to i nie ostatni przypadek, kiedy czynniki polityczne bądź historyczne utrudniają i/lub uniemożliwiają działalność kulturalną. To trochę dramat naszej ojczyzny. Na Zachodzie rzadko polskie dokonania udaje się spopularyzować. Zawodzą też... rodacy. Porażająca większość po takie nagrania nie sięgnie nigdy. Wybiorą wytwórców mizerii.

Niekiedy aż trudno uwierzyć, że w tym kraju – mimo tak niesprzyjających warunków – powstają równie znakomite dzieła.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz