Kamil Szuszkiewicz - trumpet
Wojtek Traczyk - bass
Hubert Zemler - drums
Piotr Dąbrowski - percussion
16'25
Lado SB/11
By Piotr Strzemieczny
Oglądać pod mikroskopem, słuchać przy rozkręconych gałkach głośników. Zebry a Mit, czyli kwartet Szuszkiewicz-Traczyk-Zemler-Dąbrowski, przygotował minialbum, składający się z trzech tylko kawałków. Trzy nagrania w świecie jazzu i free-impro przynoszą często skojarzenia z nawet osiemdziesięcioma minutami muzyki, ale teraz jest inaczej. Chłopaki co prawda ósemkę raz mają, ale tylko w otwierającym płytę utworze "Truf". Za to jakim utworze!
Rozpoczynający album kawałek to prawdziwy kolos. Osiem minut improwizacji w jazzowo-yassowym stylu z niezłym cyfrowym chaosem w końcówce. Jeśli ktoś przez chwilę pomyślał, że to komputer się zawiesił, nie byłby daleko od prawdy. Te rozdygotane dźwięki wywołują myślową klaustrofobię, ale robią to perfekcyjnie. Dla odmiany "Gudnes" swoją stonowaną melodią sprawia, że można się poczuć jak w toruńskim Tutu. Spokojna trąbka Kamila Szuszkiewicza, ta - wiecie - pełna lamentu, do tego powtarzające się muzyczne pętle i wyczuwalne w tle rozedrgania. A numer trzy? "Lowe", które znowu napędza trąbka, swoim tempem wybrzmiewa tylko do pewnego momentu, bo ten spokój, ba, sielankę przełamują elektroniczne przeszkadzajki, muzyczne piłowania, cyfrowe efekty nadające zamykającemu płytę utworowi kakofoniczny charakter, nawet jeśli nagle słuchaczy atakuje urocza, anielska partia chóru.
I tak to wygląda właśnie. Zespół, który- nie wiem - jest jednorazowym strzałem czterech utalentowanych i związanych ze stajnią Lado ABC muzyków? Czy może to zamysł na długofalową przygodę wydawniczą? Pożyjemy, zobaczymy. Koncerty Zebry a Mit mają podobno rewelacyjne. Wypadałoby wyczekiwać i wypatrywać szans, by ten kwartet złapać na żywca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz