Witold Oleszak - piano
Luis Vicente - trumpet
Vasco Trilla - drums, percussion
Live At 1st Spontaneous Music Festival
SPONTANEOUS MUSIC TRIBUNE 001
By Maciej Krawiec
Nie zamykając współpracy z wydawnictwem Multikulti Project, której plonem było już ponad dziesięć płyt z muzyką improwizowaną najwyższej próby, poznańska Trybuna Muzyki Spontanicznej otwiera własny cykl o nazwie Spontaneous Live Series. Pierwszym albumem w tej serii jest rejestracja dwóch scenicznych duetów pianisty Witolda Oleszaka – z Portugalczykiem Luisem Vicente oraz pochodzącym z Katalonii Vasco Trillą – które odbyły się na ubiegłorocznym Festiwalu Muzyki Spontanicznej w klubie Dragon.
Wszyscy ci artyści pojawiali się już na albumach firmowanych przez poznańską Trybunę, ale nigdy w takiej obsadzie. Zresztą, nawet gdyby tak było, to i tak o nieciekawą czy powtarzalną sztukę nikt by raczej Oleszaka, Vicentego i Trilli nie podejrzewał – przecież muzyka improwizowana wykonywana przez kreatywne jednostki ma olbrzymi potencjał inspirowania słuchacza niebanalnymi narracjami i dźwiękowymi zdarzeniami. A co do tego, że w Dragonie spotkały się bardzo kreatywne jednostki, nikt śledzący scenę free improvised wątpliwości mieć nie może.
W ujęciu tych artystów, spontaniczne dialogowanie przybiera wielowątkowe formy, których spójność – pomimo braku zaplanowania – jest główną zaletą albumu. To miara jakości muzyków, ponieważ nie uciekają oni na sprawdzone samotne szlaki, ale są w tworzeniu bardzo blisko siebie. Kolejne obierane przez nich kierunki wytyczane są kolektywnie, w pełnej synergii. Czy więc przenosimy się w kosmiczny niemal, pełen dźwiękowych łun pejzaż, czy kursujemy od nieśmiałych zająknięć do odważnych oświadczeń, czy wreszcie upadamy pod jarzmem turpizmu – dzieje się tak w wyniku wspólnych poszukiwań Oleszaka i jego partnerów.
Jak to przy tego rodzaju wydawnictwach bywa, spektrum emocjonalne jest szerokie: nie brakuje miejsca na nastrojowość i wyciszenie, ale jest też przestrzeń na zażartą dyskusję czy kłótnię, a nawet... muzyczne okrucieństwo. Tak różnorodny, sugestywnie podany przekaz świadczy nie tylko o głębi wrażliwości artystów, ale także o ich maestrii instrumentalnej, dzięki której mamy do czynienia (i to kolejny atut albumu) z przeciekawym sonorostycznym laboratorium. Sięgając po "Spontaneous Live Series vol. 001", nie pozostaje więc nic innego, niż tylko pozbyć się wszelkich oczekiwań, wyobrażeń na temat tego co ów krążek może zawierać, i po prostu rozsmakować się w tym, gdzie muzykom udało się dotrzeć. Przyda się wzmożona atencja, którą postrzegam za warunek niezbędny do należytego wkroczenia w świat Oleszaka, Vicentego i Trilli. Warto!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz