Już dzisiaj w Piątek 28.06 tym razem już od godz. 18:00 do 20:00 prowadzący Maciej Nowotny i Pawel Ziemba zapraszają do wysłuchana na antenie RadioJAZZ.FM na kolejne wydanie naszej Audycja "Muzyka, która leczy". Tym razem naszymi gośćmi będą redaktorzy recenzujący płyty polskich wykonawców jazzowych na blogu Polish Jazz: Agnieszka Gawrych, Robert Kozubal i Szymon Stępnik. Tematem naszej rozmowy, jak również prezentacji muzycznych, będą wybrane nagrania, które w okresie ostatnich sześciu miesięcy ukazały się na polskim rynku i wzbudziły zainteresowanie naszych gości. Jak zawsze trochę porozmawiamy i będzie dużo, dobrej, ciekawej i różnorodnej muzyki. Zapraszamy!!!
piątek, 28 czerwca 2024
środa, 26 czerwca 2024
Marek Pospieszalski - "No Other End Of The World Will There Be"
Marek Pospieszalski – saksofony altowy i tenorowy, klarnet oraz magneton szpulowy
Piotr Chęcki – saksofony tenorowy i barytonowy,
Tomasz Dąbrowski – trąbka,
Tomasz Sroczyński – altówka,
Szymon Mika – gitary elektryczna i akustyczna,
Grzegorz Tarwid – fortepian,
Max Mucha – kontrabas,
Qba Janicki – perkusja i elektronika.
"No Other End Of The World Will There Be (Based On The Works Of Polish Female Composers Of The 20th Century)"
Wytwórnia: Clean Feed (2023)
Tekst: Marcin Kaleta
poniedziałek, 24 czerwca 2024
Filip Żółtowski Quartet - „BiBi”
Filip Żółtowski - trąbka
Szymon Zawodny - saksofon
Wojtek Wojda - instrumenty klawiszowe
Mikołaj Stańko - perkusja
Tytuł płyty: „BiBi”
Wydawca: Alpaka Records (2024)
sobota, 22 czerwca 2024
Ziemia feat. Irek Wojtczak - "Warming / Melting"
Oskar Tomala – guitar
Alan Kapołka – drums
Mateusz Żydek – trumpet
Jakub Wosik – double bass
Gość specjalny:
Irek Wojtczak – soprano saxophone, bass clarinet
album's title: "Warming / Melting"
Audio Cave (2024)
Review author: Viačeslavas Gliožeris
czwartek, 20 czerwca 2024
Festiwal Życzliwości czyli 14. Enter Enea Festival
Artyści, którzy wzięli udział w festiwalu:
ShataQS feat. Leszek Możdzer
Philippe Quesne Vivarium Studio
Krzysztof Maniak
Gard Nilssen’s Supersonic Orchestra
Jesus Molina
Natalie Tenenbaum feat. Leszek Możdzer
Brandee Younger Trio
Atom String Quartet feat. Leszek Możdzer
Joey Calderazzo, John Patitucci, Dave Weckl Trio
Linda May Han Oh
Kassa Overall
Voo Voo feat Leszek Możdzer
Autorka tekstu: Hanna Raya Polanowska
Festiwal Życzliwości
Fot.: Sisi Cecylia |
Fot.: Sisi Cecylia |
Fot.: Sisi Cecylia |
środa, 19 czerwca 2024
Festiwal Ethno Port 2024
wtorek, 18 czerwca 2024
Dwudziesta edycja Ladies’ Jazz Festival!
poniedziałek, 17 czerwca 2024
Paweł Lisiecki Quartet - "Bound to Happen"
Paweł Lisiecki – gitara
Łukasz Zgoda – saksofony
Rafał Krzywosz – bas
Dawid Pawlukanis – perkusja
wyd. PSJ Wrocław (2022)
„Bound to Happen” to debiutancka płyta zespołu Paweł Lisiecki Quartet, wydana w 2022 roku. Choć od jej premiery minęły już dwa lata, dopiero teraz mogłem zapoznać się z tą pozycją. Przyznam, że dość długo odkładałem jej słuchanie ze względu na inne premiery i zobowiązania, aczkolwiek – jak sam tytuł sugeruje – „co ma być, to będzie”. Longplay ostatecznie zagościł na moich głośnikach i wywołał niemały zachwyt.
Paweł Lisiecki jest raczej konserwatywnym gitarzystą jazzowym. Nie znajdziemy tu świeżego podejścia do grania tego rodzaju muzyki, a raczej sprawdzone patenty, które nie wykraczają poza znane już jazzowe ramy. Proszę jednak nie odczytywać tego jako zarzutu – nie każda płyta przecież musi zmieniać świat. Lisiecki porusza się wokół sprawdzonych, zbadanych już przez wielu artystów obszarów i nie powinno być w tym nic złego, jeżeli czuje się w takich klimatach dobrze.
A trzeba przyznać, że jest w tym w stu procentach autentyczny. Muzyka nie jest wymuszona, a wręcz przeciwnie – w każdej nucie słychać radość z gry i szczerość przekazu. Widać, że muzycy odznaczają się wielką pasją, a sam album dopracowano niemal do perfekcji. Osiągnięto tutaj rzadki kompromis pomiędzy perfekcjonizmem a impresją wynikającą z poczucia chwili.
Największą siłą są same kompozycje, których autorem jest w głównej mierze lider (poza „Everything / Nothing Changes” Łukasza Zgody). Ich różnorodność nie pozwala się nudzić, co jest raczej trudną sztuką w ramach konserwatywnego podejścia do jazzu. Podobać może się również fakt, że choć nie zawsze mamy do czynienia z klasycznym 4/4, utwory brzmią przyjemnie, melodyjnie i zapadają w pamięci już po pierwszym odsłuchu. Można byłoby mieć pretensje, że twórcy nie dają się ponieść większemu wirowi szaleństwa w obrębie danej ścieżki, ale z drugiej strony straciłyby one wtedy na klarowności swojego przekazu.
Mam niestety pewne zastrzeżenia co do brzmienia gitary Lisieckiego. Jestem oczywiście pod wrażeniem fraz i pomysłów, które udało mu się wdrożyć na płycie, ale nie jestem fanem przetworników jego instrumentu – zbyt mocno wrażliwych na artykulację. Tak szeroki zakres dynamiczny w obrębie danego taktu, gdzie każdy dźwięk znajduje się na różnym poziomie głośności, może czasem irytować.
Co do pozostałych muzyków oraz ich brzmienia, nie mam zastrzeżeń. Każdy pokazał się od jak najlepszej strony. Pawlukanis i Krzywosz stanowią solidną sekcję rytmiczną, która nie tylko stanowi tło dla solistów, ale wręcz czasami, po głębszym wsłuchaniu się, samoistnie wychodzi na pierwszy plan i tworzy piękne pejzaże. Oczywiście Lisiecki i Zgoda brylują swoimi melodiami oraz pomysłami na grę. Powinni stanowić wzór dla wielu muzyków, w jaki sposób grać jazz, aby nie był tylko zlepkiem chaotycznych dźwięków, a raczej przemyślanymi, intrygującymi kompozycjami.
„Bound to Happen” to płyta bezpieczna. Choć w większości przypadków uznałbym to za wadę, Lisiecki i jego ekipa udowadniają, że można grać konserwatywnie, ale z wielką pasją i pomysłem. Niemal każdy utwór jest inny, a skomponowane melodie intrygują i zapadają w pamięci już podczas pierwszego odsłuchu. Bardzo żałuję, że ten przyjemny longplay tak długo przeleżał na mojej półce wstydu. Mam nadzieję, że Paweł nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i już wkrótce usłyszymy od niego jakieś nowe propozycje.
sobota, 15 czerwca 2024
Michael Bates’ Acrobat / Lutosławski Quartet - "Metamorphoses: Variations On Lutosławski"
Michael Bates' Acrobat:
Marty Ehrlich - klarnet
Sara Schoenbeck - fagot
Fung Chern Hwei - skrzypce
Michael Bates - kontrabas, aranżacja
Michael Sarin - perkusja
Lutosławski Quartet:
Roksana Kwaśnikowska - pierwsze skrzypce
Marcin Markowicz - drugie skrzypce
Artur Rozmysłowicz - altówka
Maciej Młodawski - wiolonczela
Anna Lobedan - wokal w The Sea
Tytuł płyty: "Metamorphoses: Variations On Lutosławski "
Wydawca: Anaklasis (2023)
Opis do zdjęć: Fot. PWM / ANAKLASIS / Bartek Barczyk.
Autor tekstu: Hanna Raya Polanowska
środa, 12 czerwca 2024
Kuba Cichocki – "Flowing Circles"
Brandon Seabrook - Gitara
Lucas Pino - Saksofon
Bogna Kicińska - Wokal
Edward Perez - Kontrabas
Colin Stranahan - Perkusja
Patrick Breiner - Saksofon
Rogerio Boccato - Perkusjonalia
Rose Ellis - Wokal
Kwartet smyczkowy:
Sana Nagano
Leonor Falcòn
Benjamin von Gutzeit
Brian Sanders
Tekst: Mateusz Chorążewicz
poniedziałek, 10 czerwca 2024
Michal Aftyka Quintet - "Frukstrakt"
Marcin Elszkowski - Trumpet
Marcin Konieczkowicz - Alto Saxophone
Tymon Kosma - Vibraphone, Xylophon
Michał Aftyka - Double Bass
Stefan Raczkowski - Drums
Album's title - "Frukstrakt"
Multikulti (2023)
Review author: Viačeslavas Gliožeris
piątek, 7 czerwca 2024
Tomasz Dąbrowski & The Individual Beings - "Better"
Tomasz Dąbrowski – trąbka, elektronika, muzyka, produkcja
Fredrik Lundin – saksofon tenorowy
Ireneusz Wojtczak – saksofon tenorowy, saksofon sopranowy
Grzegorz Tarwid – fortepian, syntezatory
Max Mucha – kontrabas
Knut Finsrud – perkusja, perkusja elektroniczna
Jan Emil Młynarski – perkusja, perkusja elektroniczna
Tekst: Paweł Ziemba
środa, 5 czerwca 2024
Joanna Knitter Blues & Folk Connection - "Aretha"
Joanna Knitter – śpiew,
Artur Jurek – fortepian & organy Hammonda,
Krzysztof Paul – gitara,
Adam Żuchowski – kontrabas,
Piotr Góra – perkusja.
Wydawca: Allegro Records (2020)
Tytuł płyty: "Aretha"
Autor tekstu: Maciej Nowotny
Joanna Knitter posiada rzadki w jazzie talent jakim jest... głos. Wśród wielu szemrzących i szepczących jazzowych diw, Knitter zaskakuje (nieraz boleśnie, jak się przekonamy) potężnym głosem, a ponadto ma pewność siebie żeby go używać, jak powiedzmy kowboj swojego colta. Niedawno miałem ją okazję słyszeć na nagranym wspólnie z saksofonistą Przemkiem Dyakowskim albumie "Ludmiła" poświęconym gwieździe muzyki popularnej lat 50-tych i 60-tych w Polsce Ludmile Jakubczak. Potrafiła tam bezpretensjonalnie zaśpiewać piosenki, które wydawały się już całkowicie zapomiane, ba, nawet martwe. A okazało się, że mogą odżyć i rozgrzać jeszcze niejedno serce i to nie tylko z tych pamiętających tę dawno przebrzmiałą - także muzycznie - epokę.
To zaostrzyło mi apetyt na więcej śpiewu Joanny i jakoś tak sama wpadła mi w ręce następna płyta z jej udziałem, tym razem autorska, poświęcona wybitnej amerykańskiej wokalistce Arecie Franklin. Co prawda zapaliła mi się czerwona lampka, bo pomysł zmierzenia się z Arethą Franklin, a właściwie jej piosenkami, wydawał mi tak karkołomny jak powiedzmy skok z wysokiej wieży do basenu, którego wypełnienia wodą z powodu dużej odległości nie jesteśmy w stanie potwierdzić.
I rzeczywiście! W pierwszej chwili wydawało, że na dole uderzyłem z hukiem o twardy beton. Nagrane przez Knitter wersje w niczym nie przypominały świetnie mi znanych interpretacji Franklin. Mało tego. Zaśpiewane na bluesowo, z ostrą, dynamiczną frazą huczały mi w głowie jakby ktoś masakrował ukochane jazzowe i gospelowe piosenki pracującą na najwyższych obrotach - chicagowską - piłą mechaniczną. Z wściekłością wyrwałem płytę z odtwarzacza i już miałem ją z całą siłą cisnąć za okno, gdy powtrzymało mnie coś.
To coś to inna piosenka, w której takie oto padają słowa, że "niecierpliwość to okrutnie brzydka wada". Usiadłem, wziąłem głębszy oddech, odłożyłem płytę na półkę i dałem jej i sobie czas. I podczas kolejnych odsłuchów dotarło do mnie, że trzeba naprawdę potężnej odwagi by zrobić coś tak szalonego jak Knitter na tej płycie czyli przewrzeszczeć samą Franklin. Co więcej, Knitter często się to udaje, bo zrobiła dokładnie to co należało, czyli postanowiła ten repertuar zaśpiewać całkowicie po swojemu, w sposób wręcz diametralnie przeciwny intepretacjom boskiej Arethy i dzięki temu, mimo że piosenki są nam tak dobrze znane, mamy cały czas czas wrażenie odkrywania czegoś nowego. Zasługa w tym nie tylko charyzmatycznej wokalistki, ale i towarzyszących jej muzyków: Artura Jurka grającego na fortepianie i organach Hammonda, Krzysztofa Paula na gitarze, Adama Żuchowskiego na kontrabasie i Piotra Góry na perkusji. Ci muzycy zagrali bluesa jakby urodzili się w Chicago i przez całe życie nie robili nic innego jak chodzili w czarnym garniturze, białej koszuli, przeciwsłonecznych okularach i uciekali przed policją, a od czasu do czasu również przed mafią. Brawo!
I jednego tylko żałuję, że zapewne z powodu już znacznego oddalenia od premiery tego albumu, która miała miejsce w roku 2020, zapewne nie będę już miał okazji posłuchać tego materiału na żywo. A mam przeczucie, że mógłby brzmieć jeszcze potężniej. Mam jednak nadzieję, że co się odwlecze to nie uciecze i tym baczniej wyczekuję wieści o tym jakie projekty Knitter ma na horyzoncie.
poniedziałek, 3 czerwca 2024
Magda Kuraś Quintet - "Tryptyk Biłgorajski"
Maciej Świniarski – Głos, burza, tamburyn
Ziemowit Klimek – kontrabas, głos
Kuba Krzanowski – perkusja, głos
Dominik Kisiel – piano, głos
Tytuł płyty: "Tryptyk Biłgorajski"
Wydawnictwo: Alpaka Records (2023)
Na pierwszy rzut oka, "Tryptyk Biłgorajski" Magdy Kuraś Quintet może wydawać się kolejnym wpisem w niekończącej się serii jazzowych albumów z folklorycznym zabarwieniem. Jednak już po pierwszych taktach staje się jasne, że debiutancka płyta kwintetu Kuraś ma w sobie coś więcej.
Muzyczne dziedzictwo południowo-wschodniej Polski jest tu nie tylko tłem, ale fundamentem dla całego projektu, co nadaje tej pracy głęboki, osobisty charakter. Kompozycje, oparte na tekstach ludowych pieśni, są przeplatane intymnymi recytacjami, które dodatkowo wzbogacają emocjonalny kontekst albumu.
Nie można jednak mówić, że "Tryptyk Biłgorajski" wnosi wiele nowości do gatunku; to raczej umiejętne przetworzenie i adaptacja tradycji. Zdecydowanie dominują tu elementy folkowe, a jazz, choć obecny, ustępuje pierwszeństwa bardziej ludowym brzmieniom. To, co jednak fascynuje i przyciąga, to sposób, w jaki Kuraś i jej zespół balansują na granicy tych dwóch światów. Bardzo interesujące (choć niespecjalnie skomplikowane) struktury harmoniczne świadczą o głębokim zrozumieniu i szacunku do obu gatunków.
Album ma charakter kolektywny, co widać w sposobie, w jaki muzyka jest wykonywana — każdy z muzyków przyczynia się do całości, nie dominując, ale wspierając opowieść. Można by zarzucić, że taka forma ogranicza przestrzeń dla indywidualnych popisów, ale w kontekście tego albumu jest to zdecydowanie zaleta, a nie wada.
Mimo inflacji folkowych albumów jazzowych na rynku, "Tryptyk Biłgorajski" zdołał przyciągnąć moją uwagę. Może nie przez nowatorstwo, ale przez szczerość i emocjonalne zaangażowanie, z jakim Magda Kuraś przedstawia swoją muzyczną wizję. To uczciwa i piękna celebracja jej muzycznych korzeni, która zasługuje na wysłuchanie.