Aram Shelton - alto saxophone
Grzegorz Tarwid - piano
Tomo Jacobson - double bass
Hakon Berre - drums
Hopes And Fears
MULTIKULTI MPI 038
By Piotr Wojdat
Muzycy z Polski, a w szczególności ci, którzy starają się tchnąć nową jakość i sprawić, by jazz wciąż był muzyką żywą i pełną natchnienia, szczególnie upodobali sobie Danię jako miejsce swojej działalności. Piszemy o nich regularnie na blogu, zachwycamy się ich dojrzałym podejściem do aktu twórczego i zauważamy, że inspirują się nie tylko free jazzem, ale i szeroko pojętą kameralistyką, swobodną improwizacją, czy muzyką klasyczną.
Nie inaczej jest z pianistą Grzegorzem Tarwidem, który zdążył już w swojej stosunkowo krótkiej karierze grać z Michałem Tokajem czy Andrzejem Jagodzińskim, a z drugiej strony dzielił scenę z Maciejem Obarą, Tomaszem Dąbrowskim, czy Wojciechem Jachną. Kontrabasista Tomo Jacobson również ma polskie korzenie i wyraźnie rozwija skrzydła. Ma już na koncie serię solowych płyt czy album z zespołem Mount Meander wydany w zeszłym roku nakładem portugalskiej wytwórni Clean Feed Records. Podobno pracuje też nad filmem dokumentalnym o Williamie Parkerze, a więc o postaci, której przedstawiać czytelnikom raczej nie trzeba.
Na "Hopes And Fears" Grzegorz Tarwid i Tomo Jacobson odgrywają znaczące role. Pianista podtrzymuje wysoką formę, którą zaprezentował już m.in. na tegorocznej płycie sekstetu pod wodzą kontrabasisty Franciszka Pospieszalskiego (także i w przypadku tego albumu warto pamiętać o polsko-duńskich powiązaniach). Jego gra jest bardzo żywiołowa w kulminacyjnych momentach zawartych tu utworów, ale bywa też i tak, że urzeka delikatnością i stonowanym charakterem. Jacobson wyraźniej uwypukla awangardowe inspiracje, stosując rozmaite techniki instrumentalne. Przy tym razem z perkusistą Hakonem Berre'em niejako pozostaje trochę w cieniu saksofonisty Arama Sheltona i wspomnianego już wcześniej Tarwida.
Album kwartetu, który ujrzał światło dzienne dzięki staraniom Multikulti Project, został zarejestrowany w kopenhaskim Monastic Studios. Słucha się go jednak jak koncertu zespołu, dla którego istotniejsze od wymyślania konceptów i perfekcjonizmu w komponowaniu, jest niepowtarzalny charakter wynikający z improwizacji. W przypadku "Hopes And Fears" wszelkie obawy co do jakości tego typu przedsięwzięć powinny zostać szybko rozwiane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz