Andrzej Stasiuk - voice
Mikołaj Trzaska - saxophones, clarinet, bass clarinet
Raphael Rogiński - guitar
Paweł Szpura - drums
Grochów Głosem
KILOGRAM 040
By Andrzej Nowak
"Grochów Głosem" to nie pierwsze już spotkanie Trzaski z szorstką, męską, w wielu momentach genialną prozą Andrzeja Stasiuka (ze zbioru opowiadań "Grochów" i jego felietonów prasowych), tym razem jednak obudowaną bardzo poważnym aparatem muzycznym. Stasiuk recytuje leniwym, chwilami niechlujnym, niestroniącym od kantów, ale jakże aktorskim głosem, a trzech zasłuchanych (niezasłuchanych) muzyków buduje… no właśnie, wcale nie tło. Buduje swobodną, luźną, ale całkowicie samodzielną narrację muzyczną. Niemal dwie godziny z opisywanym albumem jest zatem nie tylko niebywałą przygodą literacką, ale także świetnym, muzycznym przeżyciem. Być może każdy z tych elementów (tekst i muzyka) świetnie radziłby sobie osobno, ale to właśnie połączenie obu strumieni dźwięków powoduje, iż efekt pracy czwórki artystów godny jest wielokrotnego z nim obcowania. Aż dziwne, że na upublicznienie tej sesji literacko-muzycznej czekać musieliśmy osiem długich lat.
To, co szczególnie wartościowe na płycie, to utwory najdłuższe. Z jednej strony pozwalają fantastycznie wybrzmieć tekstowym potokom świadomości (oczywiście osadzonych w realiach świata tak, jak tylko to jest możliwe), z drugiej strony stwarzają mnóstwo wolnej przestrzeni dla muzyków, którzy biegli w improwizacji, dają wspaniały upust swoim temperamentom. Z oczywistych względów poniżej skupimy się głównie na muzycznych aspektach nagrania.
"W nocy patrzyłem w okno" buduje slajsowa, płynąca szerokim korytem gitara. Saksofon z zabrudzonym brzmieniem pojawia się jako drugi, a swing perkusyjnych szczoteczek jako ostatni. Czarny blues zdaje się rosnąć razem z tekstem Stasiuka. W części środkowej jest czas na prawdziwie free jazzową eksplozję saksofonu, a w części końcowej na przeszywające trzewia frazy klarnetu basowego, żyjące wraz z tekstem, który zdaje się być równie intensywny, jak sama muzyka. W warstwie literackiej najciekawszy wydaje się być tekst "Jaka to męka". Ponad 17-minutowa, chyba kluczowa. część "Grochowa Głosem" jest bystrze komentowana przez muzykę. Ta snuje się leniwie, stawia na mikro improwizacje akustycznej gitary i rzewnego, na poły semicko brzmiącego klarnetu.
I jeszcze kilka perełek z tej słowno-muzycznej epopei. "Co dzieje się z czasem, który minął", to prawdziwy, drogowy blues. "Tyle razy jechałem w stronę tego miasta" to z kolei zmysłowa ekspozycja klarnetu basowego. "Zimowy chłód w listopadzie" jest lekką, niemal frywolną narracją dźwiękową, która podpina się pod tekst o obozie koncentracyjnym. "Słyszał, ale nie słuchał" to prosta piosenka z akcją równie leniwą, jak wymuszona pamięć o zmarłych. "Ziąb na Manhattanie" z kolei to kolejna tekstowa petarda, którą zdobi jedynie improwizująca perkusja. "Staliśmy w martwym wnętrzu" opowiada (nie tylko) o piekarni. Tekstowi towarzyszą drobne, urywane fonie, niczym field recordings skradzione z realnej rzeczywistości. Wreszcie "Mamy tutaj domy z drewna" - chyba najbardziej przejmujący tekst Stasiuka, zdobiony narracją, która najpierw stawia na gitarowy chill-out, a potem snuje się temperamentnym, post-rockowym strumieniem, który narasta wraz z dramaturgią słowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz