Borys Janczarski - tenor saxophone
Rasul Siddik - trumpet, flutes, percussion
Joanna Gajda - piano
Adam Kowalewski - double bass
Stephen McCraven - drums
Travelling East West
FOR TUNE 0081
By Maciej Nowotny
Wydana już dobrych kilka lat temu, bo w 2015 roku przez renomowaną polską wytwórnię ForTune, płyta "Travelling East West" jest okazją do ćwiczenia moich już trochę zapomnianych (kilka lat przerwy w pisaniu) jazzowych umiejętności. Co bowiem robi miłośnik tej muzyki, gdy do jego łapek trafia nowy krążek? Przede wszystkim analizuje skład...
O Borysie Janczarskim zrobiło się głośno (przynajmniej w Warszawie) akurat wtedy, gdy o mnie zrobiło się cicho. Dlatego może się zdarzyć, że czytający te słowa będzie wiedzieć na temat tego muzyka więcej niż je piszący. Syn wspaniałej aktorki Barbary Wrzesińskiej, ukończył prawo na Sorbonie i dołączył do grona tych jakże licznych w polskim jazzie dyletantów (od laryngologa Komedy począwszy, a na kolejnym prawniku Macieju Fortunie skończywszy), którym ta muzyka tyle zawdzięcza. Najważniejsze, że podobno muzyk ten ma talent, dobre brzmienie i entuzjazm, bez którego, jak pisał Ralph Waldo Emmerson, "nic wielkiego narodzić się nie może"...
Prawdziwe zaskoczenie jednak przychodzi przy nazwiskach trębacza i flecisty Rasula Siddika i perkusisty Stephena McCravena! Możecie zapytać z jakiego powodu? Otóż należą one do muzyków związanych z AACM, czyli Association for the Advancement of Creative Musicians, a ten drugi był przez kilkadziesiąt lat stałym współpracownikiem samego Archie'ego Sheppa. Dla wyjaśnienia: AACM to założona w Chicago przez czarnych muzyków amerykańskich w połowie lat 60-tych i ciągle działająca organizacja odpowiedzialna za stworzenie jednej z najciekawszych estetyk we współczesnym jazzie i w dużej mierze powodująca, że jazz pozostaje aktualny jako fenomen artystyczny. Ma też znaczenie i to niemałe dla polskiej odmiany tej muzyki, by wspomnieć tylko wkład Lestera Bowie w rozkwit legendarnej w latach 90-tych Miłości (w której karierę zaczynał Leszek Możdzer) czy niezwykłe zjawisko, jakim był odbywający się w Poznaniu festiwal Made In Chicago.
Ale to jeszcze nie wszystko, bo zespół muzyków uzupełniają wybitny polski kontrabasista Adam Kowalewski i, last but not least, pianistka Joanna Gajda. Gajdę obserwuję od czasu jej debiutu "Heaven Earth" i bardzo cenię zwłaszcza jej kompozycje, które są także jedną z silniejszych stron tego albumu.
A jaka jest muzyka na tej płycie? Poniżej próbka, która pozwoli usłyszeć choć parę dźwięków. W telegraficznym skrócie można powiedzieć, że Janczarski gra nieco w stylu Pharoaha Sandersa, muzycy amerykańscy trochę jakby szukali dobrej komunikacji z naszymi, bas Kowalewskiego grzeje wręcz niesamowicie, kompozycje Gajdy się wyróżniają, a całość... więcej pozostawia znaków zapytania niż daje odpowiedzi. Jednak pomimo to jest w tej muzyce coś, co zaciekawia i dobrze wróży na przyszłość. Już pisząc ten tekst dowiedziałem się, że niebawem ma się ukazać w tej wytwórni kolejny drugi album tej formacji. I wiecie co, mam ochotę dać mu szansę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz