Jerzy Milian – wibrafon
BRT Jazzorkest & BRT Jazz combo
Jan Ptaszyn Wróblewski - sax. tenorowy ("Optima Fide")
Optima Fide (2022)
Wydawca: GAD Records
Tekst: Piotr B.
Jakie to dobrze że mamy Pana Wilczyńskiego i jego GAD Records. Jakie to szczęście, że Pan Wilczyński okazał się tak sympatycznym człowiekiem z pasją, iż oczarowany nim Jerzy Milian po prostu podarował mu reklamówkę pełną archiwalnych taśm z nagraniami mówiąc "róbta co chceta". W ten sposób trafia do nas już 11 płyta z cyklu " Jerzy Milian Tapes".
Tym razem wracamy do czasu, którego początki naświetliła już część 7 cyklu, album "Circulations". Chodzi o długoletnią współpracę Miliana z sekcją jazzową belgijskiego radia i telewizji (BRT). Jej szef, Elias Gistenlick miał ambicję, aby radiowy bigband porządnie namieszał w Europie, ponadto mocno chciał pomyszkować w trzecim nurcie. No i szukał fachowca. W 1964 na Jazz Jamboree przysiadł się do Pana Jerzego w trakcie próby - i się dogadali. Przez kolejne kilka lat Millan regularnie komponował dla BRT i nagrywał z Jazzorkestrą oraz innymi radiowymi składami. Na "Circulations" słyszeliśmy długie, złożone formalnie utwory. Tym razem mamy okazję poznać nie tylko kolejne większe, ambitne formy, ale i utwory krótsze, wręcz radiowo przebojowe.
Album spinają kilkunastominutowe "Realities", "Four Engravings" i "Optima Fide". Rozbudowane, wieloczęściowe, odważnie penetrujące pogranicza jazzu i awangardy, zinstrumentowane z rozmachem wykraczającym poza typową wówczas formę trzecionurtową. W "Realities" rządzi Milian i jego wibrafon, w dialogach z przemyślnie kombinującą orkiestrą. "Four Engravings" to czas dla solistów belgijskich, z sekcji dętej. Bardzo ciekawe granie, zwłaszcza w części z metrum 3/4. Mnie najbardziej w pamięć zapada zamykający album "Optima Fide", z fantastycznym solo Miliana, z motorycznym, hipnotyzującym i porywającym fragmentem bazującym na nietypowym metrum 9/4. A to wszystko okraszone ekspresyjnym, wchodzącym we free sax tenorem Ptaszyna Wróblewskiego, dalekiego jeszcze wtedy od stwierdzenia, że "formuła się wyczerpała".
Na tle tych opusów pozostałe krótsze utwory mogą sprawiać wrażenie tyleż uroczych co nieistotnych. Ale tak nie jest. Wszystkie prezentują solidny poziom. Poczujmy choćby żar bijący od "Beat Obsession", nostalgię kunsztownie zaaranżowanego Moniuszkowskiego "Cossacka", a na koniec wieczorem posłuchajmy ballady "My Favourite Band", która jest po prostu... piękna.
Kolejny album - dokument. Z jednej strony pokazuje on Miliana jako muzyka z wielkimi ambicjami, gotowego już na początek lat 70tych, kiedy ze swoimi własnymi międzynarodowymi składami ruszy w podróż orientalną i awangardową (część 6 cyklu - "Neuroimpressions"). Z drugiej strony już tutaj słychać zainteresowanie groovem, co zaowocuje w następnej dekadzie fantastycznymi nagraniami z Katowicką Orkiestrą Rozrywkową PRiTV (np. znakomita kompilacja GAD Records "Znak wodnika"). Daje to nam obraz niebywałego talentu, wszechstronności i wyobraźni Artysty.
Jakie to szczęście, że mieliśmy takiego Miliana. Jak to dobrze, ze mamy Pana Wilczyńskiego i jego GAD Records.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz