Artur Majewski - cornet, delay
Patryk Zakrocki - viola, mbira, ring modulator
Czas Panowania Traw
Fundacja Kaisera Söze 2018
By Maciej Krawiec
Przysłuchując się albumowi Artura Majewskiego i Patryka Zakrockiego "Czas Panowania Traw", sięgnąłem po towarzyszący temu wydawnictwu odautorski komentarz. Znalazły się w nim między innymi takie zdania: "[Muzyka] zdaje się oddychać, jest pozbawiona formy, po prostu trwa, jak szum lasu, do którego się wchodzi czy szmer strumienia, który w tym lesie płynie". To w mgnieniu oka przypomniało mi niezwykły stan, w jakim znalazłem się przed kilkoma miesiącami podczas letnich wakacji. Leżałem wówczas właśnie w środku lasu, słońce hojnie ogrzewało moje ciało. Miałem zamknięte oczy, by świadomie jak najszerzej otworzyć... uszy i jak najpełniej oddać się pasjonującym dźwiękom, intensywnie mnie otaczającym. Zastanawiałem się wówczas, jaką muzykę przyrównać do takiej improwizacji lasu. Może Meredith Monk? Może Arild Andersen? Na pewno – Majewski i Zakrocki.
Bardzo mądrze połączyli oni zajmujące muzykowanie z wykorzystaniem kornetu, altówki, mbiry oraz elektroniki z obecnym bez nachalności przyrodniczym tematem. Duet nie szuka jednak dźwiękonaśladownictwa; artystom chodzi raczej o kolektywne, subiektywne i spontaniczne odbicie pewnej organicznej brzmieniowej aury, którą natura może w sobie zawierać. Majewski i Zakrocki zapraszają do swoistego laboratorium dźwięków, gdzie – poza wyrazistą grą instrumentów – tworzą się zamglone tła, ledwie zarysowane horyzonty, barwne plamy, echa tego, co już niewidoczne. Wyobraźnia pracuje: słychać mikrokosmos ściółki leśnej, naprzykrzające się owady, klangor żurawi, szum smukłych sosen na wietrze nad schowanym pośród borów jeziorem...
Jednocześnie "Czas Panowania Traw" to po prostu bogata i sugestywna muzyka improwizowana. Budzi powyższe skojarzenia bez dosłowności, eksponuje szereg motywów i epizodów, prezentuje zarówno indywidualizm, jak i dialog. Artyści badają dźwięki, odnajdują frazy o rozmaitym natężeniu, dzielą się emocjami. Niepokój, rezygnacja, groza, melancholia, namiastka ładu, niepewna uroda – ja wyczytuję między innymi takie treści w muzyce duetu, ale wiem, że każdy, kto w skupieniu wysłucha tego albumu, odnajdzie tam odmienne myśli i emocje. I po to właśnie – by pozwolić, by w naszym wnętrzu zapanował tytułowy, intymnie przeżywany Czas Traw – warto sięgnąć po płytę Majewskiego i Zakrockiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz