sobota, 21 listopada 2020

Sławek Janicki - Favorite Duets (2019)

Sławek Janicki

Sławek Janicki - double bass
David Moss - vocal, percussion (1)
Nicola Hein - guitar (2)
Mark Feldman - violin (3)
Peter Brötzmann - tenor saxophone, tarogato (4)
Kazuhisa Uchihashi - guitar (5)
Jerzy Mazzoll - bass clarinet (6)
Sainkho Namtchylak - vocal (7)


Favorite Duets

MÓZG FOUNDATION 2019

By Andrzej Nowak

Sławek Janicki, kontrabasista, z pewnością jeden z dwóch najbardziej charakterystycznych dla "Muzyki z Mózgu" artystów, na krążku o wszystko mówiącym tytule "Favorite Duets", prezentuje siedem improwizacji (jedna studyjna, sześć koncertowych), poczynionych w latach 2017-2019 z muzykami, których szczególnie ceni i lubi. Po kolei będą to: David Moss, Nicola Hein, Mark Feldman, Peter Brötzmann, Kazuhisa Uchihashi, Jerzy Mazzoll i Sainkho Namtchylak. Odsłuch całości zajmie nam 44 minuty i 9 sekund.

Zaczynamy od duetu z Davidem Mossem, który używa głosu i perkusjonaliów. Masywne pizzicato kontrabasisty i równie wyraziste wyczyny wokalisty, który początkowo wydaje dźwięki scatem lub techniką, która zdaje się być do niego bardzo zbliżona. Na granicy melorecytacji, z całym bagażem historii improwizowanych dźwięków wprost ze strun głosowych Phila Mintona. W dalszej części utworu dostajemy także garść preparacji na strunach kontrabasu i ekspresyjnych instrumentach perkusyjnych. Drugi duet z gitarą elektryczną - od startu smyczka, który kaleczy struny, do tego post-elektroniczny pomruk gitary, szukającej sprzężeń i przepięć energetycznych. Posmak zbuntowanego industrialu, wszystko czynione na dużej dynamice. Kontrabas brzmi, jakby łyknął dużą porcję prądu.

Czas na spotkania z legendami! Trzecia historia, najdłuższa, to duet Janickiego z amerykańskim skrzypkiem Markiem Feldmanem. Ten drugi od początku rusza w frywolny, jakże swobodny taniec po gryfie. Melodyjne podrygi, w których zwoje wplata się także lekkie, kontrabasowe pizzicato. Wszystko wszakże znów dzieje się w tempie godnym najlepszych sprinterów. Przed upływem trzeciej minuty do gry wchodzi dobrze naoliwiony smyczek i zaczyna się jazda zasadnicza. Muzycy nie unikają imitacji, skrzypek często sięga po semickie frazy. Kontrabas łapie moc, skrzypce nie gubią taneczności, a całość improwizacji nabiera post-barokowego przepychu. 

Dwie sekundy przerwy, a na scenie pojawia się sam Peter Brötzmann. Ma w ustach saksofon, który po ułamku sekundy brzmi jednak jak… tarogato! Kontrabas podaje adekwatną dynamikę, a dęciak zaczyna słać śpiewne, krzykliwe podmuchy gorącego powietrza, rzeklibyśmy Peter like Peter. Muzycy zdają się być jednak dalecy od rozwiązań, jakich moglibyśmy się spodziewać - bystro tłumią emocje, szukają chwilowego uspokojenia. Smyczek definitywnie łagodzi obyczaje, a nam nie pozostaje nic innego, jak uznać ten fragment improwizacji za jeden z bardziej spokojnych i wyważonych w wykonaniu Niemca, nawet w ujęciu dalece historycznym.

Powracamy do duetu z gitarą pełną prądu, wzmacniaczy i przetworników dźwięku. Masywne pizzicato, które szybko znajduje wsparcie w ołowianym smyczku i gitara, która zdolna jest uczynić tu wszystko. Pulsuje, drży i szeleści. Śle delikatne flażolety i pokrzykuje niczym dęciak. Uchihashi po paru minutach brzmi już jak mała orkiestra i wydaje jednocześnie kilka pasm fonii bardzo różnej proweniencji. Posmak post-industrialu, ambientu, zwinnej psychodelii, a wszystko na tle kontrabasu traktowanego smyczkiem, który sieje artystyczne spustoszenie. 

Tuż potem, u boku Janickiego staje kolejny bohater epoki "Muzyki z Mózgu", Jerzy Mazzoll. Wieczni przyjaciele plotą ciekawą meta balladę, wzbogacaną od czasu do czasu bystrymi okrzykami bardzo swobodnej, acz kontrolowanej improwizacji. Wreszcie finał płyty z głosem kobiecym, jedynym w swoim rodzaju. Piękna klamra spinająca świetnie skonstruowany dramaturgicznie zestaw duetów. Sainkho zdaje się być lekka jak puch, acz groźna jak tygrysica. Sławek i jego smyczek - zdystansowani, pewni siebie, melodyczni i punktualni. Zmysłowa rozmowa kobiecego głosu z męskim tembrem kontrabasu - o życiu i innych istotnych zjawiskach wszechświata.

Tekst pierwotnie opublikowany na blogu Trybuna Muzyki Spontanicznej.

1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...