Magdalena Zawartko - głos
Grzegorz Piasecki - kontrabas
gościnnie:
Tomasz Pruchnicki - saksofon tenorowy, saksofon sopranowy, flet alikwotowy, okaryna
Tomasz Wendt - saksofon tenorowy, saksofon sopranowy
Robert Jarmużek - fortepian
Wojciech Lubertowicz - bębny obręczowe, darbuka, udu, duduk
Grzegorz Pałka - perkusja
Wagabunda (2021)
Tekst: Paweł Ziemba
Z dużą ciekawością i zainteresowaniem odsłuchałem najnowszą płytę duetu Zawartko/Piasecki „Wagabunda”. Nie myślałem, że muzyka tego duetu, wcześniej mi nie znana, tak bardzo mnie zaintryguje (zdecydowałem się sięgnąć dodatkowo po debiutancki krążek duetu „Leć Głosie” z 2015 roku, co w tym przypadku było słuszną decyzją). Zawartko/Piasecki to duet, który łączy nie tylko pasja do tworzenia muzyki i pragnienie „artystycznego samostanowienia”, ale również potrzeba i świadomość korzystania z indywidualnych technicznych możliwości, umożliwiających przekraczanie barier swoich instrumentów. „Artystyczne samostanowienie” jest istotnym faktem w twórczości duetu, który swoje początki wiąże z wrocławską Akademią Muzyczną a następnie Laboratorium Muzyki „We Are From Here” pod kierownictwem Włodka Pawlika. Umiejętność łączenia ludowości muzyki z jazzową aranżacją, wyznacza nowe możliwości brzmieniowe duetu. Od wydanej w 2015 roku debiutanckiej płyty „Leć głosie” minęło 6 lat, a duet konsekwentnie porusza się i rozwija brzmieniowo we współczesnym gatunku ethno jazzu i robi to naprawdę ciekawie.
„Wagabunda” to pełna w swojej koncepcji realizacja muzycznej podróży, czyli - muzyka świata, dynamiczna, przepełniona jazzową improwizacją, momentami drapieżna i intrygująca. Można by powiedzieć, że nie ma w tym nic nowego, bo przecież światowi pionierzy ethno jazzu tacy jak John Coltrane, Ornette Coleman czy Yusef Lateef inspirowali się muzyka innych kultur wplatając ją w swoje utwory już dużo wcześniej. Również nasza polska scena jazzowa ma swoich „jazzowych folklorystów” jak Zbigniew Namysłowski, Włodzimierz Nahorny, Andrzej Trzaskowski czy też Jan "Ptaszyn" Wróblewski. Ale jak widać, również muzycy młodszego pokolenia mają potrzebę sięgania do różnych form i kultur muzycznych, znakomicie odnajdując się w tej stylistyce.
Album rozpoczyna ujmująca tkliwością ballada „Lala Usingizi” wyśpiewana nastrojową wokalizą i zagrana w przepięknym stylu. Od samego początku uwagę zwracają aranżacje muzyczne. Ciekawe, zaskakujące, momentami drapieżne i wciągające, czego przykładem może być kompozycja „Udabno” osadzoną swoim klimatem głęboko w stylistyce jazzowej. Głos Zawartko ciekawie wypełnia i poszerza skalę ekspresji, wsparty głębokim brzmieniem dwóch saksofonów. Słuchając tego utworu miałem nieodparte wrażenie, że gdzieś w tym świecie, do którego muzycznie zabiera nas duet, spotykam Tomasza Stańko i Krzysztofa Komedę. A może to tylko moja wyobraźnia i tęsknota za ty co ulotne, jak mawiał mistrz Stańko. Takich muzycznych perełek na tym krążku znajdziemy jeszcze wiele. Zaszyty w melodykę utworów liryzm nie powstrzymuje muzyków przed dynamicznymi, intrygującymi solówkami znakomicie wplatających się w muzyczną całość.
Album z pewnością nie byłby tym czym jest, gdyby nie muzycy, którzy doskonale odnajdują się w zamierzonej stylistyce. Obok Magdaleny Zawartko (wokal) i Grzegorza Piaseckiego (kontrabas), do nagrania swojego najnowszego albumu duet zaprosił znanych i uznanych muzyków Tomasza Pruchnickiego (saksofon tenorowy, saksofon sopranowy, flet alikwotowy, okaryna), Tomasza Wendta (saksofon tenorowy, saksofon sopranowy), Roberta Jarmużka (fortepian), Wojciecha Lubertowicza (bębny obręczowe, darbuka, udu, duduk) i Grzegorza Pałkę (perkusja)
Przez pełne dynamizmu wokalizy Magdy Zawiertko przemawia nie tylko mocny głos, jakim obdarzyła ją natura, ale i ogromna świadomość tego co chce przekazać słuchaczom. Wszyscy muzycy uzupełniają się wzajemnie, znakomicie wpisują się w cały koncept tego projektu.
Album kończy dość zaskakujący w swojej strukturze melodyjnej utwór tytułowy „Wagabunda”. To jedyny utwór wykonany przez Zawiertko w języku polskim i mocno osadzony w podhalańskim folklorze. Interesujące jest to, że w swojej środkowej fazie muzyczne rozwinięcie tematu jest bardzo jazzowe, co tylko potwierdza dominację muzyczną tego gatunku.
Płyta oferuje 9 wielobarwnych muzycznie utworów inspirowanych kulturą Gruzji, Maroka, Izraela, Ameryki Północnej i Polski. Przy tej folklorystycznej monotonii mogłoby by wydawać się, że płyta będzie jednolita i po prostu nudna. Tak nie jest. Liczne zmiany tempa i przeskoki tematyczne jakie odnajdujemy na tej płycie - zaskakują, ale również przykuwają uwagę muzyczną. Bez wątpienia „Wagabunda” to świadomy i bardzo dobrze zrealizowany projekt. Jest to płyta kompletna, zwarta muzycznie, przemyślana od początku do końca. To album dla osób otwartych na odkrywanie nowych brzmień i nieoczekiwanych improwizacji oraz emocji związanych z ulotnością tej muzyki. Efekt końcowy jest w mojej ocenie ciekawy i zasługuje na uwagę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz