Piotr Schmidt - trumpet
Wojciech Niedziela - grand piano
Maciej Garbowski - double bass
Krzysztof Gradziuk - drums
Maciej Garbowski - double bass
Krzysztof Gradziuk - drums
featuring:
Jan Ptaszyn Wróblewski
Zbigniew Namysłowski
Henryk Miśkiewicz
Maciej Sikała
Adam Wendt
Grzech Piotrowski
Saxesful vol. II (2021)
Jan Ptaszyn Wróblewski
Zbigniew Namysłowski
Henryk Miśkiewicz
Maciej Sikała
Adam Wendt
Grzech Piotrowski
Saxesful vol. II (2021)
By Maciej Nowotny
Ta płyta, podobnie jak jej część pierwsza, okaże się niewątpliwie sukcesem. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości i to co najmniej z trzech powodów. Po pierwsze, obiektywnie rzecz biorąc jest to muzyka zagrana świetnie. Piotrowi Schmidtowi udało się namówić do współpracy jedną z najlepszych sekcji rytmicznych w tym kraju - Macieja Garbowskiego na kontrabasie i Krzysztofa Gradziuka na perkusji - których znamy z jednego z najlepszych i najdłużej grających polskich trio - RGG. Do tego dochodzi Wojtek Niedziela na fortepianie, zero komentarza, nazwisko mówi samo za siebie. To po prostu musiało dobrze zabrzmieć i brzmi, i to jak!
Po drugie, ten genialny w swojej prostocie marketingowy pomysł, aby zebrać saksofonistów o znanych nazwiskach, w wielu przypadkach muzyków otoczonych legendą, zresztą oczywiście świetnych, którzy wiele, niekiedy bardzo wiele zrobili dla polskiego jazzu, w takim czy innym momencie jego historii. Co ważne wszyscy oni aspirują w jakiejś mierze do własnego, indywidualnego dźwięku na saksofonie, a to jak wiadomo zawsze jest w jazzie najwyższą nobilitacją.
Zatem takiej płyty nikt w Polsce, rozkochanej w benefisach, nie skrytykuje, wręcz przeciwnie. Ponieważ ta płyta jest po prostu świetna w warstwie wykonawczej, to ochom i achom nie będzie końca, i będziemy musieli uważać, żeby z nimi nie przesadzić i zachować miarę w pochwałach (niektórzy nie zachowają): tymczasem płyta ta jest bardzo dobra, ale nic ponadto.
Tylko, że jazzowy obywatel M., nie za bardzo jest zainteresowany czymś "ponadto". I tu dochodzimy do po trzecie: program płyty stanowi garść standardów, świetnie słuchaczom znanych, które słuchali setki razy, zagranych na olśniewającym poziomie, ale bez żadnych zaskoczeń. Płytę testowałem na znajomych. Podoba się po prostu wszystkim!!! Błagano mnie, aby zostawił egzemplarz do posłuchania. A kiedy wracałem to szła ona u niektórych "na okrągło". A zatem sukces!
Sukces? Mimo wszystko tak, ale przynajmniej dla mnie, nie z tych powodów, które wymieniłem powyżej. Niektóre z nich nawet mnie drażnią co jasno jak sądzę widać ze sposobu w jaki o nich opowiadam. Jest to zatem sukces z zupełnie innego powodu. Z powodu Piotra Schmidta. Śledzę jego karierę od samego poczatku. Pierwsze kroki dla mnie osobiście nie były porywające. Krytykowałem go za kurczowe trzymanie się standardów, jazzu traktowanego jak nowa muzyka klasyczna, zastygłego w przepięknej, ale skończonej formie. Nie robił sobie wiele z tej krytki, lecz szedł własną drogą. Dzisiaj jego trąbka brzmi piękniej niż kiedykolwiek. To de facto on trzyma tę płytę, on dominuje i tam, gdzie ma na to przestrzeń okazuje się najbardziej interesującym instrumentalistą ze wszystkich. Do tego objawił się jako lider potrafiący zmontować bardzo silny zespół i sformułować ideę, która przyciągnie publiczność. To olbrzymie osiągnięcie!
Zatem gratulucje. Ze szczerego serca. Ale... ale jak wyda trzecią część Saxesful, to zapowiadam, że nawet jaby się na tej płycie pojawił sam John Coltrane, nic nie powstrzyma mnie przed zaśnięciem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz