Maciej Tubis- fortepian (1-7), Sequential Prophet 6 (1,3,5)
Komeda Reflections (2022)
Wydawnictwo: Audio Cave
Tekst: Paweł Ziemba
Wydawnictwo: Audio Cave
Tekst: Paweł Ziemba
Jeśli perkusiści są motorem jazzu, to pianiści są często jego twórcami. To oni bardzo często są liderami zespołów i nie dlatego, że są również kompozytorami; są przede wszystkim dostarczycielami treści, poszukiwaczami wyznaczającymi miejsce i czas. To pianiści „obsługują” najsilniejszy instrument akordowy, będąc mistrzami swego fachu.
Takim mistrzem „fachu” jest bohater recenzowanej płyty Maciej Tubis. Pianista, kompozytor, który swoją rozpoznawalność wypracował jako lider Tubis Trio. Muzyk otwarty i poszukujący nietypowych rozwiązań i tego co nie oczywiste. Twórca ciekawych propozycji autorskich i rozwiązań aranżacyjnych.
Od czasu sukcesu "Koln Concert" Keitha Jarretta w latach 70-tych nagranie na fortepian solo stało się coraz bardziej popularnym sposobem jazzowej ekspresji. Nie zawsze był to mój ulubiony format. Czasami brakowało mi interakcji w grupie oraz rytmicznych i tekstowych możliwości oferowanych przez dodanie basu i perkusji w najlepszych współczesnych triach fortepianowych.
Nie mam jednak takich zastrzeżeń do znakomitego, pierwszego solowego albumu Tubisa - „Komeda: Reflections”. Nie ma nudy, jest za to mnóstwo błyskotliwej, niezwykle pomysłowej gry artysty pochłoniętego i oddanego wrażliwości jaką daje solowe obcowanie z tą „najpotężniejszą maszyną harmoniczną”.
Obroniony w tym roku na łódzkiej Akademii Muzycznej im. G. i K. Bacewiczów doktorat, którego tematem pracy był: wpływ muzyki klasycznej na estetykę improwizacji, znajduje swoje muzyczne i estetyczne potwierdzenie w nagraniach zaprezentowanych na krążku. Jakby było za mało, artysta w sposób bardzo przemyślany i interesujący, poszerza muzyczny obraz, poprzez wpływy muzyki elektronicznej i filmowej. Dodatkowo, dodane elementy preparacji, umożliwiające osiągnięcie nietypowej barwy dźwięku, przeplatają się z dźwiękami syntetyzatora analogowego, co tylko wzmacniają muzyczny efekt.
Trudno sobie wyobrazić polskiego pianistę jazzowego, który nie mierzyłby się z utworami Komedy. Tak jak trudno byłoby uwierzyć, że nie ma pianisty klasycznego, który nie zagrałby choć raz Chopina.
Muzyka Komedy wydaje się ponadczasowa. Brzmi świeżo, tak jak wtedy, gdy była pisana. W czym tkwi siła tej muzyki, że co jakiś czas sięgają po nią różni artyści? Słowiański charakter? A może unikalna melodyka, która w połączeniu z wrażliwością kompozytorską Komedy, powoduje, że tematy są na tyle uniwersalne, że bez względu na czas nie tracą na atrakcyjności i są chętnie grane przez artystów reprezentujących różne pokolenia pianistów.
Niesamowita pojemność stylistyczna kompozycji Komedy zapewne stanowiła jeden z wielu walorów powodujących, że Maciej Tubis zdecydował się na nagranie solowego albumu właśnie z utworami Komedy. Połączenie improwizacji z melodyjnością fraz i tematów tak dobrze nam znanych w twórczości Komedy, przyniosło doskonały muzyczny efekt.
Spokojny i poważny, zanurzony w dźwięku typ muzyka, którego fascynuje intymna muzyczna interakcja z instrumentem, Tubis wnosi do swojej gry na fortepianie oczywistą inteligencję i intelektualny rygor. Jego muzyka jest pełna harmonicznych i rytmicznych przygód. W jego grze wyczuwa się wpływ muzyki klasycznej co dodaje muzyce elegancji.
Komeda w wykonaniu Tubisa brzmi świeżo, bardzo nowocześnie i odmiennie od tego do czego starsi odbiorcy zapewne byli/są przyzwyczajeni. Chropowatość muzyki Komedy i jej pewna niedoskonałość, zostały zastąpione sporą dawką osobistej nostalgii i liryzmu wspartego wirtuozerią i muzyczną kreatywnością.
Osobiście postrzegam ten krążek jako swoisty łącznik między tymi, którzy Komedę znają i maja lekko przyprószone „srebrem” włosy a tymi wszystkimi, dla których Komeda i jego kompozytorski geniusz może stać się nowym obszarem odkryć i przyjemności słuchania.
Na płycie znajdziemy zbiór 8 kompozycji a część z nich stanowią dziś powszechnie znane „komedowskie” standardy muzyki filmowej – „Kołysanka Rosemary”, wykonana w śmiałej interpretacji. „Prawo i pięść” zagrany bardzo dynamicznie temat, został poszerzony o brzmienie syntetyzatora, co nadaje utworowi bardzo nowoczesny charakter. Ekspresyjnie rozegrana impresja filmowa „Start” brzmiąca momentami jak utwór muzyki klasycznej, rozwija się w swojej głównej części w dynamiczną improwizację, wspartą w tle dodatkowym instrumentarium wykorzystując w ten sposób możliwości nagrywania wielu ścieżek fortepianu czy też syntetyzatorów. Spokojnie zagrana „Moja Ballada” czy też przebojowy „Nim Wstanie Dzień” to tylko przykłady elegancji, wrażliwości, subtelnej estetyki i niezwykle precyzyjniej elokwencji pianisty. Całość zamyka żwawo zagrany motyw etiudy filmowej Polańskiego –„Dwaj Ludzie z Szafą”.
Muzyka zawarta na płycie ujawnia niezwykłą wrażliwość artysty w podejściu do kompozycji Komedy. Żywiołowa gra Tubisa w niektórych utworach zapiera dech w piersiach, ale mimo tego, płyta jest pełna skupiona i dyscypliny. Tubis nie marnuje żadnego pomysłu, jego gra przykuwa uwagę od początku do końca, co nigdy nie jest łatwe do osiągnięcia w przypadku solowego albumu a czterdzieści minut muzyki zapisanej na krążku to czysta przyjemność słuchania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz